Jeśli chodzi o moje pierwsze spotkanie z twórczością Kathy Acker, jestem szczęśliwa z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że Kicia, król piratów w przekładzie Katarzyny Karłowskiej, czyli pierwsza z trzech książek Acker przetłumaczonych na język polski, wpadła mi w ręce w smutnym okresie życia. Siedziałam na jaskrawozielonej trawie blisko głośnego mostu i przeczytałam pierwsze zdania: o gwałcie przemienionym w rozkosz, o karmieniu koniopsa hamburgerami, o chińskiej rewolucji. Nie widziałam żadnych połączeń, które uzasadniałyby właśnie taki dobór obrazów. Akapity składały się z pojedynczych zdań. Oswajanie tak mocno kanciastych treści przypominało mi poślizgnięcie się na schodach i zwalenie całym ciałem w dół.
W odpowiedzi na swego rodzaju opór tekstu odczuwany w trakcie lektury pierwszych stron Kici… nie dałam z siebie więcej niż to konieczne. Był upał, samochody hałasowały, a ja miałam świeżo złamane serce, mało oczekiwań i nieograniczony czas – wszystko, co niezbędne, żeby bezwiednie przyjąć treść książki. Nie umiałam skupić się na ewolucji bohaterek. Nie interesowała mnie celowość popełnianych przez Acker błędów i nie doszukiwałam się w treści drugiego dna. Tamtego dnia Kicia… zachowała się jak muchołówka: gdy przestałam się ruszać, dała mi wolność i pozwoliła z zewnątrz obejrzeć swoje włoski, nektar i pułapki, a potem przyjąć je jak swoje. Odbyło to się raczej w zgodzie z książką, zwłaszcza że w przypadku O – głównej bohaterki powieści – odczucie albo doznanie:
wyparowuje za każdym razem, gdy osoba odczuwająca próbuje [je – red.] postrzegać i zrozumieć […].
To już w ogóle nie ma sensu, bo za wiele teraz czuję. Każde odczucie to już za wiele1.
Też czułam dużo, od razu. Czytałam o dziewczynach piratach, które wyruszają na poszukiwanie skarbu, i współgrałam z ich niesłabnącą złością. Zanim potrafiłam nazwać źródło nienawiści, która przebijała się przez tekst, wiedziałam, że też noszę ją w sobie. Umiałam wskazać, gdzie dokładnie się znajduje. Późniejsze zlokalizowanie przyczyny nienawiści w pojęciach – kapitalizmie, systemie władzy, patriarchacie – najbardziej przydało mi się poza kartkami książki, przy planowaniu mojej własnej mikrowalki. To kiedy indziej.
Drugi powód mojego szczęścia jest taki, że czytałam tę powieść latem, w trakcie wycieczki. Miałam dużo czasu, który mogłam przeznaczyć na cokolwiek, i mało chęci, żeby tym „cokolwiek” było akurat czytanie książki. W rezultacie Kicia… szła jako druga – sięgałam po nią, gdy jadłam albo na coś czekałam – co zadziałało wspaniale, bo wybebeszyło jej moc na zewnątrz, na wierzch mojej wyprawy. Składniki tamtej wycieczki, o których nie zdążyłam zapomnieć, ciągle są brudne od Kici… Posiłek (zapakowany-próżniowo-makaron), przedmiot (stary notebook), pojazd (FlixBus) czy przestrzeń (Letenské Sady): odpryski po pirackiej wyprawie są na każdym z nich. Moje fragmentaryczne myślenie o treści nie oznacza jednak, że nie podchodzę do fabuły Kici… z uważnością. Wręcz przeciwnie. Historia O i bliskich jej poszukiwaczek skarbu została ze mną na długo po skończeniu lektury. Nawet kiedy zamieniła się w brud.
Krew zamiast prawdy
Żeby znaleźć się wystarczająco blisko Acker, musiałam przystosować się do nowych reguł gry. Zdania, które w moim odczuciu – i na mnie – zadziałały, zostawiały po sobie nie kod do zrozumienia kolejnych wątków, ale kolor. Zaufałam im, bo odsłoniły swoją siłę od razu w momencie czytania, nie odkładając wybuchu na później. „Spiętrzone orgazmy” były dla mnie tylko i aż spiętrzonymi orgazmami, „koniopies” był tylko i aż koniopsem – i tak dalej.
Drugi raz z twórczością Kathy Acker spotkałam się trzy lata później, gdy sięgnęłam po wydane pod koniec 2022 roku Krew i flaki w szkole średniej w przekładzie Andrzeja Wojtasika.
Zdekonstruowana narracja Flaków… pozwala na towarzyszenie nastoletniej Jane Smith, głównej bohaterce książki, nie tylko w prawdziwych wydarzeniach, ale i w sennej warstwie fabuły. Brak rozgraniczenia między jednym a drugim sprawia, że kategoria prawdy traci tu swoją wartość. Treść uzupełniają rysunki, mapy i slamowa poezja, które zbliżają życiorys Jane do sennej gorączki, a całość książki – do bukietu dzikich kwiatów.
Pierwsze wydanie Flaków powstało kilkanaście lat przed Kicią… Z tych dwóch, stosunkowo odległych punktów mogłam ukleić już pierwszy wymiar: Acker przestała być dla mnie pojedynczym błyśnięciem, zamiast tego stała się ulokowanym w miejscu i czasie człowiekiem. Uzupełnienie braków w wiedzy na temat jej biografii okazało się pomocne. Informacja o ścisłych powiązaniach pisarki z nowojorskim ruchem punkowym była dla mnie wskazówką, żeby zacząć czytać książkę na głos. Okazało się także, że osobista historia Acker pod wieloma względami przypomina te, które zostały ukazane w przywołanych tu powieściach: na przykład biologiczny ojciec pisarki opuścił jej matkę jeszcze przed narodzinami córki, sama Kathy w wieku osiemnastu lat wyprowadziła się z domu i zaczęła pracować jako striptizerka. Sprzeciw wobec autorytetów, władzy i kanonu literackiego, którym promieniuje proza Acker, jest także zauważalny w prywatnym życiu autorki, przejawia się między innymi w jej buncie przeciwko akademickim normom.
Tęsknota za placem zabaw
Ostatnia z trzech przetłumaczonych książek, Imperium postradanych zmysłów w przekładzie Patricka Leftwicha, swoją premierę miała niedawno, w październiku tego roku. Wspaniałe wieści! Więc czas wyruszyć w podróż. A jak najlepiej podróżować po tej fabule? Niestety nie tak, jak zrobiłam to sama. Gdy czytałam Imperium…, oddzieliło się ono w mojej głowie – inaczej niż dwie poprzednie książki Acker – od świata zewnętrznego. Pozbawiłam tę historię „placu zabaw” i przestrzeni eksperymentu, a siebie pozbawiłam luzu. Powodem jest ten tekst – zaczynając lekturę Imperium…, wiedziałam już, że będę chciała napisać o tej książce. W trakcie czytania zamiast realnego świata widziałam szyfry i łamigłówki. Czytałam jedną stronę kilka razy, żeby wyzbyć się podejrzliwości, a i tak moja nieufność podążała za uwagą jak cień. Tym razem kanciastość była skrajnie frustrująca.
Ponadto ze względu na silne uwikłanie książki w dyskurs postkolonialny moja taktyka „czytania kolorami” tak czy inaczej okazałaby się nietrafiona. Istniało ryzyko, że podążanie za impulsem zepchnie na bok istotę książki. Gdybym mogła ponownie przeczytać Imperium… po raz pierwszy, najpierw nadrobiłabym braki w znajomości historii (i Algierii, i Francji, i USA). Mając rusztowanie tematu, Imperium… naprowadziłoby mnie prosto na jego ducha. W to wierzę.
Niedawno przetłumaczona na język polski książka Acker to warkocz trzech światów: miłości pirata Thivaiu i cyborgini Abhor; nękanego chorobami i okupowanego przez algierskich rebeliantów Paryża; wreszcie – świata, w którym CIA mierzy się z algierską rewolucją. Obsadzenie Thivaiu i Abhor w rolach terrorystów stawia ich w kontrze do kapitalistycznej przemocy, na której skonstruowany jest ich (a także nasz) świat. „Wróg”, z którym mierzy się Abhor, przemieszcza się po książce jak demon. Umiejętnie rozprzestrzenia się na kolejne postaci, dzięki czemu zapewnia sobie nieśmiertelność: z ojca Abhor przeskakuje na jej szefa, Dr. Schrebera, na rewolucjonistę Mackandala, a nawet na samego kochanka Abhor – Thivaiu. Co ciekawe, łatwo jest o litość dla oprawców. Historia Mackandala rozpoczyna się od sceny, w której wał młyna trzcinowego zgniata ramię bohatera, uszkadzając je na wysokości barku. Z kolei matka Dr. Schrebera, kiedy ten miał trzy lata:
kąpała go tylko w lodowato zimnej wodzie wedle instrukcji jej męża. Mąż robił różne zabawki dla swojego syna, między innymi pas naramienny. […] Następna zabawka, „prostownik”, żelazny drążek przymocowany do stołu, naciskając na obojczyk i barki dziecka, zapobiegał zarówno złej postawie, jak i wszelkiemu ruchowi.
Przywiązywał pasy do łóżka swojego syna, a syna do tych pasów2.
System nie oszczędza nikogo. Nawet tych, którzy grając według jego zasad, powinni najwięcej zyskać.
Gwałt przemieniony w rozkosz
Mimo odrębności formalnej fabuły książek Acker przecinają się ze sobą w wielu punktach. Na przykład wszystkie trzy, które dotychczas zostały przetłumaczone na język polski, otwiera motyw nienawiści głównej bohaterki do ojca. Nienawiść jest odpowiedzią na gwałt, którego dopuszcza się ojciec. Bohaterki Acker nie pozostają długo w kokonie ofiary. Sama autorka w jednym z wywiadów przyznała, że w Imperium postradanych zmysłów chciała zabić ojca we wszelkich jego wcieleniach. Gwałt – który jak inne „krytyczne momenty” jest tu rozciągnięty w czasie i skierowany na tory wieczności – zostaje przechwycony przez skrzywdzone podmiotki. Staje się dla nich upragnioną przyjemnością, w konsekwencji zaś jego destrukcyjna siła momentalnie słabnie. Już na pierwszych stronach Kici, króla piratów czytamy, że O:
zaczęła się uczyć, jak przemieniać gwałt w rozkosz.
A potem postanowiła, że chce pojechać tam, gdzie jeszcze nigdy nie była3.
Przywoływany w książkach Acker gwałt jest uosobieniem patriarchatu, który pierdoli bohaterki na wszystkie możliwe sposoby. Środowiska feministyczne niejednokrotnie krytykowały sposób, w jaki pisarka walczyła z patriarchalnym systemem. Zarzucały jej, że budzenie w sobie masochistycznego pragnienia krzywdy może być odczytywane nie jako przeciwstawienie się przemocy, ale jako jej afirmacja.
Zarzuty towarzyszyły pisarce także w innych sferach. Kathy Acker otwarcie przyznawała, że w swoich książkach – również w Imperium postradanych zmysłów – korzysta z cudzych tekstów. W rozmowie z Ellen Friedman, amerykańską autorką, redaktorką i profesorką, jako jedno z głównych źródeł inspiracji do napisania Imperium… wskazała twórczość Jeana Geneta. Z kolei początek powieści oparła na Neuromancerze Williama Gibsona, pierwsza część Imperium… jest zaś bezpośrednim odwołaniem do psychoanalizy Sigmunda Freuda. Rozdział rozpoczynający tę książkę został zainspirowany postacią markiza de Sade’a; kolejne fragmenty odsyłają do historii rewolucji haitańskiej i tradycji voodoo czy do Baśni tysiąca i jednej nocy. Trzecia część książki została oparta na Przygodach Hucka Finna Marka Twaina.
Kathy Acker – mimo rosnącej w latach 80. XX wieku popularności jej książek – nieustannie towarzyszyły oskarżenia i pozwy sądowe o naruszanie praw autorskich. Niechęć do jej kolażowego pisania wynikała między innymi ze skrajnie idealistycznego myślenia o akcie twórczym, któremu w tym przypadku bliżej było do ciosania i sklejania. Patrick Leftwich w tekście Arachnoeskapizm Kathy Acker. Esejorecenzja, opublikowanym na łamach „Stonera Polskiego”, zauważał, że pisanie nigdy nie będzie przebiegało w „warunkach absolutnej sterylności”. Dodawał również:
Eksperymenty tekstualnie rozszczelniają konwencje pisania, przez co te same kategorie, które służą kontroli percepcji i doświadczenia, mogą ulec zakażeniu, a następnie mutacji zmieniającej ich funkcje. Dlatego uruchamianie awangardowych mechanizmów katowania i ćwiartowania narracji było dla Acker niezbędne do równie brutalnego wdarcia się w tradycyjne przestrzenie pisania4.
Niedokończona śmierć
Proza Acker obala ściany, żeby przejść po nich suchą stopą. W rezultacie udowadnia nam, czytelniczkom, że możemy pójść, dokąd chcemy. Sarah Marcus znaczną część książki Do przodu, dziewczyny. Historia rewolucji Riot Grrrl poświęca narodzinom zespołu Bikini Kill. Założycielka tej grupy i pionierka ruchu Riot Grrrl, Kathleen Hanna, jest fanką Acker. Po przeczytaniu Krwi i flaków… miała stwierdzić:
Sama pisałam popieprzone bzdety i myślałam, że jestem kompletną świruską. […] A potem od jednej z nauczycielek fotografii dostałam powieść Acker „Krew i flaki…” i pomyślałam sobie: no nie, jednak nie jestem wariatką!5
Użytkowniczka serwisu GoodReads posługująca się nickiem Jena w recenzji Kici, króla piratów zapisała:
Kathy Acker makes me want to be a pirate, re-read „Antigone”, meet the Mekons, shave my head, and ride off into the sunset on a motorcycle with this book tucked into my bag6.
Ja dzięki Kathy Acker zaczęłam pisać prozę.
Ale żeby czytelniczki otworzyły się na tekst, tekst musiał otworzyć się pierwszy. Alexandra Kleeman w tekście dla „The Paris Review”7, pisząc o twórczości Kathy Acker, powołuje się na „niedokończony, ciągły proces śmierci świata”. W powieściach Acker rozciągnięcie krytycznego momentu w czasie staje się polem specyficznej gry. Umożliwia czytelniczce wskoczenie momentowi niejako „na barana” i oglądanie świata nie tylko z jego perspektywy, ale i jego oczami. „Zwrot «na zawsze» jest równoznaczny ze śmiercią” – zapisała Acker w Imperium… Wszystko się kończy, skoro musi być wieczne. Czas musi pójść w odstawkę, jeśli chcemy przejąć kontrolę.
Twórczość Acker to teren pełen uskoków i szczelin. Non stop potykam się tu o wielkie miłości, wielkie śmierci i wielkie cipki, które po czasie przestają mnie zatrzymywać. Potykanie staje się częścią biegu. W świecie, który traktuje je jak przeszkodę, wielkie słowa wciąż są wypychane na obrzeża: nie istnieje nic ponad nie, więc nie mogą zostać osiągnięte. Tymczasem to, co na zewnątrz książki wydaje się krawędzią, w twórczości Acker jest podstawą. Wbijającą się w stopy, zadającą ból, ale podstawą, która okazuje się nie do uniknięcia.
1 K. Acker, Kicia, Król Piratów, tłum. K. Karłowska, Warszawa: Zysk i S‑ka, 2002, s. 40.
2 Taż, Imperium postradanych zmysłów, tłum. P. Leftwich, Kraków: Wydawnictwo Ha!art, 2025, s. 69.
3 Taż, Kicia…, s. 10.
4 P. Leftwich, Arachnoeskapizm Kathy Acker. Esejorecenzja, online: https://stonerpolski.pl/arachnoeskapizm-kathy-acker-esejorecenzja/ [dostęp: 19.11.2025].
5 S. Marcus, Do przodu, dziewczyny. Historia rewolucji Riot Grrrl, tłum. A. Wojtasik, Wołowiec: Wydawnictwo Czarne, 2022, s. 39.
6 Ratings & Reviews for „Empire of the Senseless”, online: https://www.goodreads.com/book/show/16148/reviews?reviewFilters=eyJhZnRlciI6Ik1USXhOaXd4TXpVeU5UZzRNalk1TURBdyJ9 [dostęp: 19.11.25].
7 A. Kleeman, The Future Is a Struggle. On Kathy Acker’s Empire of the Senseless, online: https://www.theparisreview.org/blog/2018/06/12/the-future-is-a-struggle-on-kathy-ackers-empire-of-the-senseless/ [dostęp: 19.11.25].
