Widmo krąży po dzisiejszej poezji – widmo šalamunizmu1. Czujemy wszędobylską obecność nazwiska słoweńskiego autora związanego z nurtami awangardowymi, ale chyba nikomu nie udało się wyczerpująco zdefiniować jego wpływu na polską twórczość literacką. Podobne intuicje potwierdza dyskusja przeprowadzona w ramach zeszłorocznego Festiwalu im. Jana Błońskiego w Krakowie. Udział w niej wzięli tłumacze liryki Tomaža Šalamuna, czyli Miłosz Biedrzycki i Rafał Wawrzyńczyk, domniemany šalamunista Filip Matwiejczuk oraz Michał Koza i Michał Rymaszewski w charakterze prowadzących2. Rozmówcy stwierdzali wówczas, że nie sposób jednoznacznie wskazać, czym jest šalamunizm, jak się przejawia ani kto go reprezentuje. Oczywiście można wymieniać różne postacie, wysuwać sugestie i szukać tropów: składają się one na całkiem obszerną mapę. Problem tkwi jednak w tym, że część osób posądzanych o šalamunizm wypiera się podobnych inspiracji, rzekomo šalamunistyczne książki okazują się zaskakująco niešalamunistyczne (Pasożyt Matwiejczuka, Dziecko na głowie króla Wawrzyńczyka, by nie wspomnieć o wczesnych wierszach Szczepana Kopyta), a krytyka dostrzega różnorodność źródeł, z których czerpią dziś poetki i poeci.
Šalamunizm jest więc pojęciem niekonkretnym, lecz mimo to do czegoś przydatnym – ostatecznie nie bez powodu funkcjonuje w naszym środowiskowym żargonie. Najczęściej posługujemy się tym terminem chyba w kontekście – powtórzmy za Marianem Stalą – ośmielenia wyobraźni i wyzwolenia języka poetyckiego z ram tradycyjnie pojmowanej komunikatywności czy logiki. W tekstach krytycznych uznawanych za czołowe dla dzisiejszego nurtu, czyli przede wszystkim w publikacjach autorstwa Dawida Kujawy, pojawia się również koncepcja horyzontalności: šalamunizm w wierszach miałby raczej skupiać się na egalitarnych powiązaniach niż wertykalnie rozumianej głębi (choć w rozpoznaniach katowickiego krytyka obecna jest także koncepcja alegorii pionowej lub transwersalnej, skośnej3). W odniesieniu do poetyki powiedzielibyśmy z kolei, że wiersz šalamunistyczny opiera się na jukstapozycji i że składnia, brzmienie czy rytm są w nim wybranymi środkami służącymi do budowania znaczenia. Semantyka nie stanowi tu więc koniecznego punktu wyjścia, w analizie metafory nie chodzi zaś o precyzyjne przyszpilenie odniesienia: doświadczenie lektury wykracza poza pościg za przesłaniem. Jeśli spojrzeć na to zjawisko w jeszcze szerszym planie, chodziłoby o model wiersza, w którym wykorzystuje się zestawienia na poziomie zdań, rozpleniając utwór w przestrzeni na zasadzie dość swobodnych ciągów skojarzeniowych.
Czy wszystko to rzeczywiście widzimy w poezji Šalamuna? Niewątpliwie tak, ale w jego utworach odnajdziemy również wiele więcej: mnogość motywów sakralnych (różnego pochodzenia – arabskiego, kabalistycznego, chrystianistycznego), ekspresję „ja”, czasem wpisaną we wzorzec romantyczny, czasem zaś lekką, ironiczną, skrajnie personalistyczną. Doszukamy się tam odniesień do tradycji europejskiej i osadzenia w określonym momencie historycznym; znajdziemy formy krótkie, minimalistyczne oraz długie, niemal narracyjne, z zaskakującym rygorem przyczyny i skutku. Rzuci nam się w oczy zarówno szalona wyobraźnia, jak i materialność konkretu. Wiele zależy również od tego, czy sięgniemy po Šalamuna starszego czy nowszego. Słowem: Šalamun to także dominujący wątek krakowskiej debaty – nasuwa wiele skojarzeń i przy odrobinie chęci możemy go uczynić patronem niemal każdej (post)awangardowej poetyki.
Aby nie popadać w gołosłowność, spójrzmy na dwa przykładowe utwory. Pierwszy cytuję ze zredagowanej i przetłumaczonej przez Katarinę Šalamun-Biedrzycką antologii Srebro i mech z 1995 roku – nosi tytuł Jonasz:
jak zachodzi słońce?
jak śnieg
jakiego koloru jest morze?
szerokiego
jonaszu, jesteś słony?
słony jestem
jonaszu, jesteś flagą?
flagą jestem
wszystkie robaczki świętojańskie odpoczywają
jakie są kamienie?
zielone
jak bawią się pieski?
jak mak
jonaszu, jesteś rybą?
rybą jestem
jonaszu, jesteś jeżem morskim?
morskim jeżem jestem
słuchaj jak szumi
jonasz jest, kiedy biegnie sarna przez las
jonasz jest, kiedy góry oddychają
jonaszem są wszystkie domy
słyszysz, jaka tęcza?
jaka jest rosa?
śpisz?4
Drugi wiersz, Słowo dla myśliwych, pochodzi z Błękitnej wieży, przełożonej kilka lat temu przez Biedrzyckiego i Wawrzyńczyka:
Ależ śpiew ptaków gra w piłkę!
Chodzę po wózeczku.
Selfish little beast, writing your own
stuff, who do you think you are?
Calma, calma,
non sono un cinghiale,
nie strzelajcie do mnie!5
Dostrzegamy chyba, jak skrajnie różnią się powyższe utwory. Dla porównania zerknijmy również na teksty możliwe do zakwalifikowania jako šalamunistyczne. Najpierw z grubej rury – opatrzony cytatem ze słoweńskiego poety („imam šest res dobrih pesmi, upam da jih bom napisal še več”) wczesny wiersz Szczepana Kopyta o tytule Jezus:
gdy zobaczycie mnie wyprostowanego
jak z wysokim kołnierzem idę przez ulicę
to znaczy że tak jest
kto pociąga za sznureczki?
jezus pociąga za sznureczki:
„będziesz mieć wielkie okulary jak kognitywiści
aby i twoje oczy mogły błądzić”
jezus przynosi mi piwo i pisze moje wiersze („masz”)
to w niego wpatrują się przechodnie płci obojga
więc gdy zobaczysz mnie w tym kołnierzu
wiedz że właśnie choruję na logos
ale i zdania gniją nam od środka:
niebo nic nie spowija
ceny ryb ustala niewidzialna ręka i pan ochroniarz
nie będzie mieć ze mną seksu, skręcam
w prawo jak w zen, pnę się w górę (ciemno!)
skośna ulica – skośni piłkarze uliczni – ach
i pizza: ser, ser, tłuszcz – moje nasienie rośnie
niosę ze sklepu fajkę
biały jak dyskurs
(„śpij”)6
Następnie przywołam utwór z debiutanckiego zbioru Jakuba Grabiaka, gdzie zobaczymy nieco wyzwolonego języka – wiersz *** [las odszedł na kurzej nodze]:
Został wiewiórką. Tutaj u nas myśliwi strzelają
do ścian i myślą, że nie strzelają do ścian.
przed płotem mężczyzna i kobieta: mieli placek,
zmienili placek. Ścierniska tamtych sklepień
to nie klomby (nie mówią). Pozdrów babcię,
zanim będzie za późno – pani Kira powtarzała,
jeszcze długo, przy herbacie,
przed snem. ognisko przez taniec.
jak octan legnę, Cyganko, w twych udach7.
I króciutki fragment z trzeciej książki Wojciecha Kopcia, poety jedynie czasem włączanego do šalamunistycznego nurtu i obrazującego nieco inaczej rozumianą skojarzeniowość – tu zacytuję początek utworu Motyw fałszywej formy:
Kolejne doły? Upadają, choć robią to z godnością piachu,
godnością przypisaną przy jego narodzinach, przy edukacji i pracy,
dzięki której staję się lepszym człowiekiem. Wyruszam do pracy,
kiedy podejmuję siebie, podejmuję radość z piachu
będącego we mnie i przydającego mi godności, przydającego pracy
obowiązków z posiadania dołu. To przecież z nadania piachu
jestem dołem i jednakowo pod ciężarem piachu
upadam. Być może nie upadam, a staję się odwrotnością piachu,
staję się lepszym człowiekiem, bo jest we mnie tyle pracy,
że mógłbym nakarmić nią doły, choć nie wyżywiłbym samej pracy,
Która wiecznie głoduje. […]8
Czy dostrzegalne są jakieś wyraziste punkty wspólne? Twórczość Šalamuna może, jak już podkreślano, inspirować na różne sposoby, a rezultaty owego wpływu w poszczególnych tekstach poetyckich wcale nie muszą być do siebie podobne. Niemniej tu porównujemy wiersze tak skrajnie różne, że właściwie można pokusić się o następujący wniosek: šalamunizm to po prostu wydmuszka, uproszczenie stosowane – ten wątek jeszcze rozwinę – wyłącznie w pragmatycznym celu uporządkowania dzisiejszej sceny literackiej, w której obrębie wyklarowała się nieformalna grupa zafascynowana w równym stopniu poezją Słoweńca, co wspomnianymi koncepcjami krytycznymi. Mimo to czujemy pewien Zeitgeist: coś jest na rzeczy. Może zatem šalamunizm nie jest spoistym nurtem literackim, ale przede wszystkim pewnym rodzajem ogólnej dyspozycji czy nastawienia do języka i poezji, które zrywa z prymatem rozumu i skręca w stronę popędu, a więc zmierza w sferę wyobraźni odsuniętej od rozsądku, dąży do pewnej intensywności przeżycia poetyckiego, do wychylenia poza tekst. Owa konstelacja cech, choć oczywiście obecna w poezji Słoweńca, znacznie wykracza swoim zasięgiem poza jego twórczość – wydaje się właściwie jedną z odnóg większego zwrotu w humanistyce współczesnej.
Nie chcę tu popadać w redukcjonizm, niemniej obserwujemy – czy to w literaturoznawstwie, czy to w filozofii – konsekwentną rezygnację z klasycznych wizji podmiotowości, mowy i materii, najwyraźniej dostrzegalną w zanegowaniu kluczowej roli języka. Jak trafnie zauważał Rafał Wawrzyńczyk podczas wspomnianego spotkania w Krakowie – jeszcze niedawno poezja nie marginalizowała własnej tekstowości. Dziś myślenie o niej w kontekście analitycznie pojmowanej mowy nie jest już dla nas atrakcyjne: zamiast dowartościowywać znakowość literatury czy choćby zjawisko referencji, szukamy czegoś, co w inny sposób otwiera się na świat, cenimy ujęcia afektywne, związane z doświadczeniowym wymiarem sztuki. Można tę zmianę podsumowująco określić mianem nowego materializmu – osobiście nie przepadam za tym pojęciem, ponieważ jest stosunkowo wąskie, a na dodatek chyba stało się już nieaktualne. Dla precyzji powiedziałabym raczej, że obserwujemy tu odejście od paradygmatu lingwistycznego i zwrot ku paradygmatowi estetycznemu, zresztą zgodne z pierwotnym ujęciem estetyki, oznaczającym skupienie na tym, co poznawane zmysłowo. Nowomaterialistyczny skrót myślowy warto jednak zapamiętać, ponieważ dobrze służy temu odniesieniu.
Dlaczego to właśnie Šalamun stał się patronem owej zmiany? O jego pozycji zapewne w dużej mierze zadecydowały talent poetycki Miłosza Biedrzyckiego oraz działalność wpływowych krytyków. Mimo to właśnie oni mają największy problem ze zdefiniowaniem charakteru šalamunizmu i sami bodaj najrzadziej posługują się tym pojęciem. Dzięki odwołaniu do ich działalności rozumiemy więc, dlaczego to właśnie nazwisko Słoweńca trafiło na sztandary, ale bez odpowiedzi pozostaje pytanie, kto owe sztandary trzyma i kto albo co nimi powiewa? Sami autorzy, jak wspomniałam, wcale nie mówią o šalamunizmie aż tak często. Może jest on zatem po prostu narzędziem polemicznym? W tym sensie byłby bliski fenomenowi o’haryzmu lat 80. i 90. XX wieku, kiedy zaledwie w nikłym stopniu chodziło o dostrzeżenie wpływu nowojorczyków na polską poezję, a w znacznie większej mierze o strategiczne przeciwstawienie się nowym tendencjom w literaturze9. Frank O’Hara stał się wówczas symbolem odrzucenia walczącej literatury przeszłości i rozpoczęcia epoki pisarstwa wolnego od wpływów politycznych. Ale – filologicznie rzecz ujmując – mimo że amerykańska liryka odcisnęła swoje piętno na wielu polskich wierszach, na pierwszy plan wysunęła się potrzeba widowiskowego emblematu zmian w postrzeganiu roli poezji.
Intuicja ta jest, jak zobaczymy, dość zasadna, ponieważ nazwisko rzeczywiście stanowi w dużej mierze przykrywkę. Trudno jednak z przekonaniem stwierdzić, że šalamunizm działa jedynie w ramach agonu, podczas którego kolejni skostniali klasycy strofują następnych romantyków. Kto bowiem miałby być przeciwnikiem šalamunistów? Zwolennicy „starego” materializmu potrafią wypowiadać się pozytywnie o poezji kwalifikowanej jako šalamunistyczna i trudno wtłoczyć ich w rolę obrońców tradycji10. Tak naprawdę nie wydaje się, by osoby oceniające to zjawisko negatywnie mówiły o nim w imieniu jakiejkolwiek opcji klasycyzująco-konserwatywnej. Šalamunizm może więc ewentualnie stanowić ogólną etykietkę krytyczną momentami natrętnej mody, wedle której wolność języka ma uzasadniać albo maskować pozbawioną celu grafomanię, wtórność i eskapizm; tu nieustannie przypomina mi się określenie użyte przez Rafała Gawina w pewnej facebookowej dyskusji (przepraszam za to wątpliwe źródło): redystrybucja talentu. Być może widzimy za dużo tych samych inspiracji i dlatego wrzucamy określoną grupę poetów (którzy ponadto wzajemnie redagują, recenzują i polecają swoje książki) do jednego worka. Podobne działania wytwarzają środowiskową koterię, budzącą obawy w kontekście różnie pojmowanej etyki pisarskiej – do tego wątku jeszcze powrócę, lokując go wobec genderowego zróżnicowania zjawiska.
Stanowiłoby to drugą z moich hipotez, natomiast krytyka wysuwana z podobnych pozycji nie jest w gruncie rzeczy reakcyjna – ani w sensie literackim, ani społecznym. Chodzi w niej o izolację, nadreprezentację i pewną naiwność poetyk šalamunistycznych, zwłaszcza jeśli porównać polityczny wymiar literatury sprzed dekady i dzisiejszej. Kto tu jest postępowy? Widmo, które krąży po poezji, owszem, łączy się z Manifestem komunistycznym, lecz głównie w corny geście, ponieważ barwne skojarzenia nie są zwykle emancypacyjne, lecz odklejone, w dodatku fala šalamunizmu wyparła poezję zaangażowaną akurat w momencie, kiedy w Polsce umocniła się konserwatywna władza. Pierwszy zbiór tekstów Słoweńca ukazał się zaś w 1979 roku, a najwięcej tłumaczeń ujrzało światło dzienne na początku nowego tysiąclecia – dlatego to raczej rozkwit pracy krytycznej Kujawy oraz odnowiona popularność MLB sprzęgają się ze wskazaną zmianą. Nie obwiniam owego wpływu o polityczny oportunizm, ale ponownie podaję w wątpliwość kwestię, czy rzeczywiście wszystko to dotyczy Šalamuna, i dostrzegam zależność, którą warto głębiej przemyśleć. Ponieważ moda na wyobraźnię, jakkolwiek wpisuje się w omówiony zwrot w humanistyce i najwyraźniej wypływa głównie z uproszczonej lektury teoretycznoliterackich koncepcji, może działać na jeszcze innym planie.
Niechęć dzisiejszych twórców do referencji, krytycznego opisu rzeczywistości czy społecznego działania – a nawet do zwykłego uwspólniania doświadczeń – wydaje się prostym skutkiem wyczerpania wcześniejszego modelu wiersza zaangażowanego czy uczestniczącego11, a także swoistego „przejedzenia” zwrotem politycznym. Chyba stanowi również rodzaj kapitulacji: skoro zaangażowanie nie pomogło nam wcześniej i prawica wygrała, to po co nadal się angażować? Dodajmy do tego atrakcyjność nowych rodzajów refleksji po okresie wspomnianej obsesji na punkcie języka. Całość spaja się jednak z narastającymi globalnymi napięciami, które czasem w tym wszystkim umykają, i chociaż nie chcę budować teorii spiskowej, popularność „nowych materializmów” ogólnie ułatwia życie opcjom konserwatywnym, ponieważ w ten sposób sprawczość humanistyki sama się pacyfikuje. Odnosi się to, zaznaczam, do tak pojmowanych interpretacji zwrotu, które dotyczą raczej spekulatywnych modeli przyszłości niż realnego wymiaru określonych procesów. Już Walter Benjamin zauważał, że bez odwołania do materialnej bazy artystyczne utopie prowadzą donikąd12. Pisząc ten tekst, nie upominam się zresztą o interwencyjną rolę sztuki, ale byłoby miło, gdyby poza nowymi światami literatura tworzyła obrazy tego, co nas otacza w rzeczywistości. Władza cynicznie przychyla się do postępowych idei o tyle, o ile nie wchodzą jej one zbytnio w drogę – jako środowisko mamy już to doświadczenie za sobą – a pisanie o wyobraźni nikomu nie zaszkodziło, ale również nikomu specjalnie nie pomogło. Może to więc właśnie w nadmiarze konceptów przy ich równocześnie marginalnym znaczeniu tkwi kolejny problem z šalamunizmem i także stąd bierze się rys ironii, kiedy mowa o tym zjawisku?
Na koniec do głosu musi dojść także inna perspektywa: w wyborze Šalamuna na patrona określonych poetyk trudno nie dopatrzeć się przejawu długiego trwania starego sposobu myślenia o literaturze, zgodnie z którym zależności przebiegają po mieczu. Šalamunizm jest przypisywany przede wszystkim mężczyznom i chociaż w gronie šalamunistycznym można wymienić Annę Matysiak, Justynę Bargielską, Natalię Malek czy Joannę Łępicką, nie stanowią one raczej najaktywniejszych komentatorek tego zjawiska. Znacznie silniej kojarzymy z nim chłopaków, zarówno tych już wspomnianych, jak i Przemysława Suchaneckiego, Julka Rosińskiego, Szymona Kowalskiego, towarzystwo „Iglicy” oraz „Stonera Polskiego”. Zapewne nie wszyscy wymienieni tu autorzy zgadzają się z tego rodzaju przyporządkowaniem i rzeczywiście pasują do niego w różnym stopniu, lecz mimo to coś ich łączy. Często mam poczucie, że ich grupka wytworzyła się w równym stopniu naturalnie, czyli przez faktyczną wspólnotę zainteresowań ujawnionych w poezji, co wtórnie, czyli przez podśmiechiwanie się literackiej bańki z podobnych idei. A to czasami aż prosi się o kontrę – czy bowiem krytycy tak czy inaczej pojmowanego šalamunizmu mają coś lepszego do zaoferowania w kontekście zachodzących przemian? Kryzys dotyka nas wszystkich, a chyba niekoniecznie szukamy wspólnych rozwiązań tego problemu. Niemniej wygląda to tak, jakby šalamuniści posiadali pewną własną przestrzeń, którą z jednej strony inni niekoniecznie chcą z nimi dzielić, a z drugiej po prostu nie są do niej wpuszczani, ponieważ nie wyznają tego samego proroctwa: na wielu wątki nowomaterialistyczne nie robią żadnego wrażenia, kapituły nagród i stypendiów często omijają šalamunistyczne nazwiska, a poetki nie tyle siedzą z boku, ile zajmują się czymś trochę innym.
Chociaż więc nie posądzam krytyków i poetów zgłębiających podobne wątki o seksizm – wręcz przeciwnie, w warstwie dyskursywnej działają oni, jak się wydaje, zgodnie z zasadami egalitarnej gry i często starają się rozbijać prymat męskiego nazwiska nad pokoleniami naśladowców – trudno mi pozbyć się wrażenia, że środowiskowo przyjmuje to niezmiennie patriarchalny wymiar, przez co przypomina kolejne mocowanie się zbuntowanych synów z dziedzictwem zstępujących ojców albo centralizowanie pasji wokół mocnych męskich nazwisk. W krakowskiej sali o Tomažu Šalamunie dyskutuje pięciu mężczyzn, więc oczywiście można zapytać o to, którą właściwie krytyczkę czy poetkę uznamy za równie oddaną fascynatkę tematu, by zaprosić ją na debatę. Wiele z nich miałoby tu coś ciekawego do powiedzenia, na przykład tłumaczka poezji Słoweńca albo prowadząca wydawnictwa Convivo, ale może nie bez powodu kobiety nie wydają się szczególnie pochłonięte uprawianiem refleksji w ten sposób: šalamunizm jest ostatecznie przedłużeniem dyskusji o sztuce awangardowej, wypływającej z modernizmu, a ten z kolei zaczepia się w romantyzmie, który bierze się za bary z klasycyzmem – i tak dalej. Dobrniemy tu aż do Arystotelesa, próbując dodawać przypisy o poetkach, ale po co? W tak pojmowanej narracji o literaturze kobiety nigdy nie były podmiotami.
W tym momencie trochę się wyzłośliwiam – choć, jak wiemy, wszelaką winę da się zrzucić na białych heteroseksualnych mężczyzn, najlepiej w średnim wieku; dobrze przynajmniej, że słoweński poeta nie pochodzi z Zachodu. Šalamunizm ewidentnie jest zmaskulinizowany, wiersze poetek dalej nie układają się w linie, nie działają na zasadzie kumulacji, buntu i powrotu tradycji, nie wpisują w nurty oraz nie matronują. Mimo to zdaje się, że usytuowanie podmiotów marginalizowanych wymyka się mechanizmowi podobnego etykietowania w podwójnym sensie – wykluczenia i odmowy: im mniej ktoś jest uprzywilejowany społecznie, tym trudniej zapewne jest mu wejść w abstrakcyjny kontekst. Ponadto poetki i krytyczki świetnie radzą sobie bez podobnych zaszeregowań, rozwijając alternatywne modele świadomej wyobraźni, materialistycznie pojmowanego wiersza i pracujących w nim maszynerii afektywnych (Joanna Mueller, Monika Glosowitz, Katarzyna Szopa). Zresztą Šalamuna do Polski sprowadziła kobieta.
Funkcjonowanie w obiegu zamkniętym wciąż prowokuje więc do pytań o dalekosiężne skutki. W wąskim sensie – o to, do czego prowadzi wsobność, jak dziś postrzegamy etykę pisarską i co nam dają podobne uogólnienia. W szerokim sensie zaś kieruje znowu do problemu sztuki, której twórcy jak gdyby zaakceptowali fakt, że nie stanie się ona istotnym elementem debaty publicznej, jeśli będzie uciekać od realności w sferę wyobrażeniową. Co zaś po sztuce, która zrzeka się polityczności lub chowa ją tak głęboko, że ta nie ma szansy zagrać? Czy nie sprawia to, że na šalamunizmie i podobnych wizjach literatury skorzystać mogą wyłącznie coraz radykalniejsze opcje konserwatywne, te spoza bańki, ponieważ nie ma komu podważać ich działań? Obawiam się, że w tym wszystkim zapominamy także łatwo o odbiorcach poezji, którzy – nawet jeśli jest ich, zgodnie z marzeniem Tadeusza Peipera, tylko dwunastu w całej Polsce – w mniejszym stopniu potrzebują teoretycznych koncepcji, a w większym poetyckiego konkretu, jakoś i w coś ich angażującego. To jednak temat wart poruszenia podczas innej, osobnej rozmowy, którą – swoją drogą – bardzo chciałabym odbyć.
1 Zob. D. Kujawa, R. Wawrzyńczyk, Karabiny jak monstrancje, „Notatnik Literacki” 2023, online: https://notatnikliteracki.pl/teoria/karabiny-jak-monstrancje [dostęp: 17.09.2025].
2 Rozmowa Šalamunizm w polskiej poezji najnowszej dostępna jest online: https://www.youtube.com/watch?v=9Mzd2POdyVU&t=3s [dostęp: 17.09.2025].
3 Zob. Karabiny jak monstrancje oraz D. Kujawa, Niedzielne ziemie. Poezja i dobra wspólne, Warszawa: Convivo, 2004.
4 T. Šalamun, Jonasz [w:] Srebro i mech. Antologia poezji słoweńskiej, wyb. i tłum. K. Šalamun-Biedrzycka, Sejny: Fundacja „Pogranicze”, 1995, s. 301.
5 Tenże, Słowo dla myśliwych [w:] tegoż, Błękitna wieża, tłum. M. Biedrzycki, R. Wawrzyńczyk, Warszawa: Convivo, 2019, s. 39.
6 S. Kopyt, Jezus [w:] tegoż, możesz czuć się bezpiecznie, Poznań: Wojewódzka Biblioteka Publiczna i Centrum Animacji Kultury, 2006, s. 26.
7 J. Grabiak, Pomyśl ciało jako czółno, które płonie, Kołobrzeg: Biuro Literackie, 2024, s. 22.
8 W. Kopeć, Motyw fałszywej formy [w:] tegoż, Klif, dywiz i sestyna, Poznań: Disastra Publishing, 2024, s. 29.
9 Zob. na przykład J. Orska, Co to jest o’haryzm? Próba krytycznej rewizji pojęcia, „Kresy” 1998, nr 3 (35); M. Jaworski, Barbarzyńcy, klasycyści i inni. Spory o młodą poezję w latach 90., Poznań: Wydawnictwo Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, 2018.
10 Na przykład intencjonaliści szanują poezję Filipa Matwiejczuka, lecz odnoszą się zarazem podejrzliwie do krytyki afektywnej. Zob. P. Kaczmarski, Materializm jako intencjonalizm. O możliwości „nowomaterialistycznej” krytyki literackiej, „Praktyka Teoretyczna” 2019, nr 4 (34); Z. Sala, Pasożyty zaufania, „Dialog” 2025, nr 1 (815).
11 Zob. znakomity tekst Wojciecha Kopcia Czym jest poezja zaangażowana w 2025 roku, „Dziennik Literacki”, 10.07.2025, online: https://dziennikliteracki.pl/czym-jest-poezja-zaangazowana-w-2025-roku-wojciech-kopec-kasper-pfeifer-recenze-omowienia/ [dostęp: 17.09.2025].
12 Zob. W. Benjamin, Paryż II Cesarstwa według Baudelaire’a [w:] tegoż, Anioł historii. Eseje, szkice, fragmenty, wyb. i oprac. H. Orłowski, tłum. K. Krzemieniowa, H. Orłowski, J. Sikorski, Poznań: Wydawnictwo Poznańskie, 1996.