Wenus z obiektywem

Czemu w niebo spoglądasz, dziewczyno,
przechylona wstecz trzcinowem ciałem?
Oczy Wenus masz dzisiaj, marmurowe migdały…
Ktoś cię odszedł, czy ktoś cię minął?
Biała i położona na kołnierzu z lutrów,
w obłokach szukasz czego,
czy lustra?

Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, „Czemu w niebo spoglądasz”



To prawda, że przeglądałam się w lustrze ściennym i nie miałam żadnego ręcznego lusterka.

Darek Foks, „Wenus z Dessau”

Równo sto lat po wzniesieniu fabryki butów Fagus, pierwszego projektu szkoły Bauhausu, Darek Foks publikuje Wenus z Dessau (2024) – intermedialny niby-poemat o studentce, która wraca z Dessau z zamiarem wyreżyserowania filmu pornograficznego o sobie samej. Eksperymentalna Wenus… to literacki kolaż, odpowiadający swoją formą problematyzowanemu przez Foksa tematowi: fragmentaryzacji ciała. Każdy rozdział składa się z pięciu miniesejów, zatytułowanych na wzór notatek w dzienniku: „ogólnie”, „praca i miłość”, „ciało”, „slow-fox” i „ogólniej”.

Wenus z Dessau rozpoczyna się esejem Palcówka przed Nieferdydurke. Darek Foks zastanawia się w nim nad specyfiką ruchu i granicą między jego naturalnością a automatyzacją; nad tym, co powoduje, że jedne ruchy sprawiają nam satysfakcję estetyczną, a inne rozczarowują lub w ogóle nie przykuwają uwagi.

Foks formułuje tezę „W grze wirtuozki nie znać wysiłku” i zauważa, że wyuczenie się konkretnych ruchów tak, by zautomatyzować jakąś czynność, skutkuje wrażeniem jej naturalności. Ruchy idealne to takie, które dzięki temu, że zostały wcześniej precyzyjnie wyćwiczone, przebiegają przy minimalnym udziale świadomości, tym samym wydają się łatwe do wykonania. „W grze wirtuozki nie znać wysiłku”: sztuka opiera się w jakimś stopniu na zautomatyzowaniu.

Podobne założenia leżały u podstaw architektury Bauhausu. Związana z Dessau szkoła w czasach swojej świetności była czymś nowatorskim wśród innych nurtów designu. Kształcąc nowy typ artysty-przemysłowca, działała w myśl tego, że forma projektu powinna wynikać z jego przeznaczenia. Obiekty i budynki, powstałe w dużej mierze z prefabrykatów, miały sprawiać wrażenie naturalnie wkomponowanych w otoczenie. Styl Bauhausu, oprócz tego, że przynosił zadowolenie estetyczne obserwatorom, był przede wszystkim użytkowy. Proste formy, ogromne przeszklenia i wszechobecny minimalizm miały przedstawiać nową jakość, której głównymi założeniami były funkcjonalność i patchwork wszystkich dziedzin sztuki.

Palcówka przed Nieferdydurke opatrzona jest mottem pochodzącym z Malarstwa, fotografii, filmu Lászla Moholyego-Nagya: „Otwarte oczy i uszy będą w każdym momencie wypełnione bogactwem cudów optycznych i akustycznych”. Nagy był profesorem Bauhausu, autorem metodyki nauczania skupiającej się na rozwijaniu naturalnych zdolności wizualnych uczniów, był też jednym z pierwszych artystów, którzy eksperymentowali z nowoczesnymi technologiami, wykorzystując w swoich pracach takie media, jak fotografia i film.

Fotografia u Foksa odgrywa ważną rolę. Poza tym, że samo wydanie opatrzone jest odautorskimi zdjęciami, również tytułowa Wenus czyni aparat narzędziem swojej ekspresji. Czarno-białe, mocno kontrastowe zdjęcia porcelanowej lalki fotografowanej w wielu pozycjach i z rozmaitymi rekwizytami łączą się tu z powtarzanymi w różnych wariacjach frazami: „W trzydziestym mój niemiecki kochanek podarował mi na pożegnanie kamerę, z którą wróciłam do Warszawy” oraz „postanowiłam, że kiedyś nakręcę Nogi Izoldy Morgan i coś o sobie, coś pornograficznego”.

Na obrazie Diego Velázqueza naga Wenus leży odwrócona tyłem. Pozując na rozciągniętym ciemnoszarym materiale, przygląda się swojemu odbiciu w lustrze. Widoczny w ramie fragment twarzy jest przedstawieniem tego, jak Wenus widzi samą siebie. Choć namalowana, wydaje się rzeczywistą projekcją. Ufamy w wiarygodność lustrzanego odbicia. Podobnie dzieje się w przypadku obiektywu aparatu. Namalować odbicie w lustrze to jak zrobić zdjęcie zdjęciu. Powielony pozytyw jest superpozytywem. Jego autentyczność zostaje zwielokrotniona. Można odnieść wrażenie, że nie ma nic bardziej prawdziwego od takiego ujęcia.

Kamera podarowana bohaterce przez niemieckiego kochanka jest trochę jak lustro obwiązane wstążką przez Kupidyna na obrazie Velázqueza. Narzędzie wizualnego przedstawienia oddane w ręce kobiety to krok w stronę stworzenia przez nią autoportretu.

Wenus Foksa planuje zrealizować film o Nowej Kobiecie. Chce nakręcić materiał pornograficzny o sobie samej, wpisuje się zatem w nurt selfie-feminizmu, zgodnie z którym kobiety współcześnie używają social mediów do budowania swojej tożsamości, autonomii i pozycji w świecie.

Powtarzającym się w Wenus… motywem jest figura Zuty, wyraźnie nawiązująca do postaci Zuty Młodziakówny z Ferdydurke Witolda Gombrowicza. Zuta to persona, którą Wenus staje się w kontaktach seksualnych z mężczyznami. Wszystkie czynności wykonywane w tej roli traktowane są przez bohaterkę mechanicznie. Jej zautomatyzowana wirtuozeria to performatyka seksu pełną gębą. Mimo że mężczyźni, przy których Wenus staje się Zutą, zmieniają się, kontakty z nimi opisywane są w taki sam, schematyczny sposób – przypominają krótkie sprawozdanie, wypunktowaną listę zadań, instrukcję. Gdyby nie podział na profesje – inżynier od mostów, architekt, drugi inżynier od mostów i tak dalej – można by odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z tym samym zapętlonym wydarzeniem. Męskie figury, będące jedynym czynnikiem rozdzielającym od siebie akty seksualne, stają się także jedynym charakteryzującym je wyznacznikiem. Przechwytując narzędzie obrazowania świata, jakim jest kamera, Wenus równocześnie przechwytuje obrazowanie samej siebie, przesuwając obiektyw z zewnętrznego male gaze na wewnętrzne female gaze.

Witold Berg, bohater książki Nogi Izoldy Morgan (1923) Brunona Jasieńskiego, ma obsesję na punkcie nóg swojej kochanki do tego stopnia, że kiedy ulega ona wypadkowi, w którego wyniku traci obie dolne kończyny, ten wykrada je ze szpitala i przechowuje w szklanej gablocie.

U Jasieńskiego tytułowe nogi – podobnie jak łydki u Gombrowicza – stają się freudowskim fetyszem. Jasieński odnosi się jednak do kwestii metonimicznego przenoszenia przedmiotu pożądania z całego ciała na jego fragment dużo bardziej krytycznie niż autor Ferdydurke. Ironiczny komentarz tego drugiego nie wnosi bowiem wiele poza samą ironią. Podczas gdy Gombrowicz na widok łydki puszcza oczko, jedynie nazywa zjawisko i wikła je w filozofię formy (nie różniąc się w tym od biblijnego Adama, nadającego imiona istniejącym już przedmiotom), Jasieński dekonstruuje fetysz. Wenus Foksa nie bez powodu na swoją filmową adaptację wybiera utwór Jasieńskiego. Bohaterka komentuje: „To nieprawda, że Gombrowicz dostał się do szafy z moją bielizną”, i postanawia napisać Nieferdydurke.

Posłowiem do Wenus z Dessau jest tekst Leona Wachholza O rozpoznawaniu dziewiczości. Obnaża on zarówno dwudziestowieczny system medycyny sądowej, służący do orzekania o tym, czy gwałt zaistniał czy też nie – na podstawie obecności i wyglądu tak zwanej błony dziewiczej – jak i niewiedzę lekarzy na temat budowy hymenu. Artykuł Wachholza zestawiony z treścią poszczególnych części Wenus… dobrze obrazuje to, jak fragment kobiecego ciała, będący przedmiotem przemocy symbolicznej, wykorzystywany przez mężczyzn od stuleci do kontrolowania kobiet poprzez seksualność, jest im prawie nieznany. Choć nie jest to oczywiście coś, czego bez Foksa sami byśmy nie zdiagnozowali.

Jeden fragment esejów w Wenus z Dessau, zatytułowany [ciało], poświęcony został objaśnieniu anatomii żeńskich narządów rozrodczych i metod antykoncepcji oraz – z rzadka – wymierzeniu ciętego komentarza pod adresem mężczyzn, którzy wybór zabezpieczenia się przed niechcianą ciążą traktują jako kolejną sprawę służącą wyłącznie ich zadowoleniu i dotyczącą jedynie kobiety.

Powściągliwość Foksa w komentowaniu tych zagadnień należy uznać za zaletę. Surowe, typowo informacyjne zdania, składające się na całość historii, przypominają nie tyle populistyczne slogany, ile scrapbooking – w tym przypadku wynikający ze zbieractwa ulotek medycznych.

Dzięki zastosowanemu w tekście zabiegowi feminizm Foksa jest przekonujący i – w dobie klisz zalewających wszystkie możliwe medialne przekazy – po prostu ciekawy. Bo choć tematy poruszone w Wenus z Dessau dotyczą kwestii od dawna szeroko komentowanych, autor przedstawia je w sposób zdecydowanie niepublicystyczny.

Ton Wenus… nadają zarówno idee widoczne w manifeście i działalności Bauhausu, jak i te przedstawione w pierwszym eseju o ruchu. Mozaikowa forma, stworzona według założenia artful artlessness, wydaje się równocześnie lekka w odbiorze i bardzo dobrze zaplanowana przez twórcę. Jeśli literatura ma być sztuką, to niech będzie taką. Konkretną, a przy tym niewymuszoną: budującą sieć połączeń na kształt tej neuronowej (naturalnej) lub komputerowej (w wersji zautomatyzowanej). Minieseje w Wenus z Dessau, czy też raczej formy parawierszowane, często złożone z pojedynczych zdań, przeplatane zdjęciami autorstwa Foksa, przypominają projekt nie tyle stricte literacki, ile artystyczny – taki, który doskonale sprawdziłby się na przykład jako słuchowisko z wyświetlaną w tle poklatkową projekcją fotografii.

Tekst powstał w ramach warsztatów twórczego pisania z krytyki literackiej na Uniwersytecie Wrocławskim, prowadzonych przez dra Oskara Mellera.

Okładka książki Darka Foksa pod tytułem „Wenus z Dessau”.
Darek Foks, „Wenus z Dessau”, Wrocław: Fundacja na Rzecz Kultury i Edukacji im. Tymoteusza Karpowicza, 2024.

– studentka kultury i praktyki tekstu na Uniwersytecie Wrocławskim

więcej →

– poeta, prozaik, redaktor i filmowiec. Redaktor naczelny miesięcznika „Twórczość”.

więcej →