Sto spojrzeń na wojnę

O ile w lite­ra­tu­rze dla dzie­ci i nasto­lat­ków innych kra­jów trwa­ją­ca od 2014 roku woj­na rosyj­sko-ukra­iń­ska może poja­wiać się jako temat, wątek albo motyw, o tyle w naszej, czy­li ukra­iń­skiej, jest eta­pem histo­rycz­nym. Rów­no­cze­śnie, rzecz jasna, jest głę­bo­ko tra­gicz­ną sytu­acją trau­ma­tycz­ną, w któ­rej zna­leź­li się i auto­rzy, i czy­tel­ni­cy – całe spo­łe­czeń­stwo naraz (choć oczy­wi­ście każ­dy czło­wiek tkwi w swo­im wła­snym bole­snym doświad­cze­niu). Cała lite­ra­tu­ra, któ­ra była i jest pisa­na we wspo­mnia­nym cza­sie, to w pew­nym stop­niu lite­ra­tu­ra wojen­na, czy może lite­ra­tu­ra-reak­cja na tę wiel­ką tra­ge­dię. Nawet w przy­pad­ku fan­ta­sy, histo­rii rodzin­nych czy powie­ści histo­rycz­nych może­my na pod­sta­wie pew­nych wyraź­nych tro­pów okre­ślić, w jakim cza­sie dana książ­ka zosta­ła napi­sa­na, do jakich tre­ści i obra­zów, odczuć i spo­so­bów prze­ży­wa­nia świa­ta nawią­zu­je. To spoj­rze­nie na wła­sną lite­ra­tu­rę pozwa­la na nowo zoba­czyć lite­ra­tu­ry innych kra­jów. Dzie­je się tak dla­te­go, że reak­cje na woj­nę widać nawet tam, gdzie wca­le się ich nie spo­dzie­wa­my.

Porów­ny­wa­nie reak­cji na woj­nę w oby­dwu naszych lite­ra­tu­rach, ukra­iń­skiej i pol­skiej, jest spra­wą nie­wdzięcz­ną wła­śnie z powo­du róż­nic typo­lo­gicz­nych. Pew­ne współ­brz­mie­nia są tu jed­nak obec­ne, co po raz kolej­ny zwra­ca naszą uwa­gę na skom­pli­ko­wa­nie i wie­lo­aspek­to­wość zarów­no tego tema­tu, jak i samej sytu­acji dzie­jo­wej.

W ory­gi­nal­nych tek­stach oraz w prze­kła­dach pol­skich utwo­rów dla dzie­ci i nasto­lat­ków moż­na wyod­ręb­nić pięć głów­nych typów reak­cji na woj­nę w Ukra­inie. War­to dodać, że każ­dy z nich uka­zu­je nowe aspek­ty tego, jak auto­rzy rozu­mie­ją woj­nę i jak opo­wia­da­ją o niej mło­dym czy­tel­ni­kom.

Pierw­szym rodza­jem reak­cji jest two­rze­nie kon­tek­stu rozu­mie­nia woj­ny i uchodź­stwa przez przy­bli­ża­nie odbior­com pod­staw ukra­ino­znaw­stwa. Do tej kate­go­rii zali­czam nie­wiel­kie, za to boga­to ilu­stro­wa­ne edu­ka­cyj­ne książ­ki o Ukra­inie – jej sym­bo­lach pań­stwo­wych, geo­gra­fii, kul­tu­rze, języ­ku, tra­dy­cji, histo­rii, archi­tek­tu­rze, kuch­ni i tak dalej – publi­ko­wa­ne jesz­cze w 2022 roku, zapew­ne jako odpo­wiedź na potrze­by rodzi­ców i nauczy­cie­li, któ­rzy chcie­li „wytłu­ma­czyć Ukra­inę dzie­ciom”. Bez zro­zu­mie­nia, czym dla nas, Ukra­iń­ców, są Kijów, Char­ków, wyszy­wan­ka, trom­bi­ta, twór­czość Tara­sa Szew­czen­ki, samo­lot „Mri­ja” czy Szcze­dryk Myko­ły Leon­to­wy­cza, trud­no tłu­ma­czyć ukra­iń­ską lite­ra­tu­rę czy odbyć z Ukra­iń­cem lub Ukra­in­ką głęb­szą roz­mo­wę, i to nawet na pozio­mie lek­cji w szko­le pod­sta­wo­wej. Przy­kła­dem wydaw­nictw, któ­re uka­za­ły się sto­sun­ko­wo szyb­ko i któ­re mia­ły wypeł­nić lukę w powszech­nej wie­dzy o Ukra­inie, są książ­ki Ukra­ina Ołe­ny Michaj­ło­wej-Rodi­ny i Lud­mi­ły Niko­rycz oraz Owwa! Ukra­ina dla docie­kli­wych Żan­ny Sło­niow­skiej z ilu­stra­cja­mi Ołek­san­dra Sza­to­chi­na.

O ile pierw­szy tytuł jest według mnie przy­kła­dem lako­nicz­ne­go przed­sta­wie­nia kul­tu­ry w piguł­ce, o tyle ten dru­gi zasłu­gu­je na dodat­ko­wy komen­tarz. W Owwa!… znaj­du­ją się roz­dzia­ły poświę­co­ne rewo­lu­cji god­no­ści i woj­nie rosyj­sko-ukra­iń­skiej (trwa­ją­cej od 2014 roku). W par­tiach tych zosta­ły naświe­tlo­ne, owszem, nasza prze­szłość i kul­tu­ra, ale rów­no­cze­śnie współ­cze­sność w wymia­rze, któ­ry jest waż­ny dla głę­bo­kie­go wza­jem­ne­go zro­zu­mie­nia. Ponad­to Żan­na Sło­niow­ska jest pol­ską pisar­ką o ukra­iń­skim pocho­dze­niu, dobrze więc zna oby­dwie kul­tu­ry – przed­sta­wia­jąc temat swo­im pol­skim czy­tel­ni­kom, zarów­no tłu­ma­czy „zna­ne przez nie­zna­ne”, jak i wyko­rzy­stu­je bar­dziej zna­jo­me odbior­com kon­tek­sty, któ­re mogły zostać przy­wo­ła­ne wcze­śniej w przy­pad­ko­wych sytu­acjach. W książ­ce są roz­dzia­ły doty­czą­ce Czar­no­by­la, ste­pu, Wła­dy­sła­wa Jagieł­ły, cady­ka z Podo­la oraz oczy­wi­ście Lwo­wa (war­to dodać, że auto­rzy mniej zanu­rze­ni w pol­skiej rze­czy­wi­sto­ści uka­zu­ją ten temat zupeł­nie ina­czej).

Nale­ży pod­kre­ślić, że w Ukra­inie począt­ko­wi woj­ny w 2014 roku – a tak­że jej przej­ściu w fazę peł­no­ska­lo­wą – towa­rzy­szy­ły dwie wiel­kie fale wyda­wa­nia ukra­ino­znaw­cze­go non-fic­tion dla dzie­ci i nasto­lat­ków. Jed­na z ostat­nich publi­ka­cji tego rodza­ju, Histo­ria Ukra­iny dla naj­młod­szych Myro­sła­wa Koszy­ka, zosta­ła uho­no­ro­wa­na odzna­cze­niem „Książ­ka edu­ka­cyj­na 2024 roku” w ramach corocz­ne­go wyda­rze­nia Top Bara­Bo­oka, w cza­sie któ­re­go eks­pert­ki z labo­ra­to­rium dzie­cię­ce­go czy­ta­nia Bara­Bo­oka wyła­nia­ją naj­lep­sze książ­ki dla dzie­ci, nasto­lat­ków oraz całych rodzin. Nata­lia Jasi­now­ska w swo­jej recen­zji pisa­ła:

bez wąt­pie­nia potrze­ba ksią­żek, któ­re w spo­sób lek­ki, przy­stęp­ny i cie­ka­wy opo­wia­da­ły­by dzie­ciom o wyda­rze­niach z histo­rii Ukra­iny, była odczu­wal­na rów­nież wcze­śniej, lecz aku­rat teraz Histo­ria Ukra­iny dla naj­młod­szych jest wyjąt­ko­wo aktu­al­na i potrzeb­na. Tak dla dzie­ci, któ­re zosta­ją w Ukra­inie, by od naj­młod­szych lat lepiej zro­zu­mieć, kim są Ukra­iń­cy, o co wal­czy­li przez stu­le­cia i o co wal­czą dziś, jak i dla dzie­ci, któ­re wyje­cha­ły za gra­ni­cę, ponie­waż umoż­li­wia im [to] zacho­wa­nie łącz­no­ści z zie­mią ojczy­stą i zacho­wa­nie pamię­ci o tym, kim są i dla­cze­go teraz są tam, gdzie są.

Jed­ną z nie­zmier­nie waż­nych ten­den­cji zauwa­żal­nych na ryn­ku wydaw­ni­czym sta­ło się sys­te­mo­we opra­co­wy­wa­nie całej histo­rii Ukra­iny, pole­ga­ją­ce mię­dzy inny­mi na publi­ko­wa­niu ory­gi­nal­nych, nowa­tor­skich ksią­żek dla dzie­ci. War­to tu przy­wo­łać potęż­ny i ambit­ny pro­jekt wydaw­nic­twa Por­tal; wskaż­my dowol­ną cie­ka­wost­kę histo­rycz­ną uję­tą we wspo­mnia­nych pol­skich ukra­ino­znaw­czych tytu­łach, a w ofer­cie Por­ta­lu z pew­no­ścią znaj­dzie się cała książ­ka na ten temat. Za przy­kład niech posłu­żą: Ї. Szcze­gól­na lite­ra Oksa­ny Łusz­czew­skiej (o lite­rze Ї), Doł­ki Ewy Walen­ty­ny Wzdul­skiej (o scy­tyj­skim pek­to­ra­le), W ogro­dzie sie­dział mędrzec Anny Chro­mo­wy (o rebem Nachma­nie) czy Czte­ry księż­nicz­ki Ołek­san­dry Orło­wy (o Annie Jaro­sła­wów­nie, kró­lo­wej Fran­cji). Zagra­nicz­ni wydaw­cy, któ­rzy chcie­li­by poznać książ­ki o histo­rii i kul­tu­rze Ukra­iny napi­sa­ne z wiel­kim roz­ma­chem, a rów­no­cze­śnie przy­stęp­nie dla czy­tel­ni­ka, powin­ni zwró­cić uwa­gę wła­śnie na pro­po­zy­cje wydaw­ni­cze ofi­cy­ny Por­tal.

Dru­gi rodzaj lite­rac­kiej reak­cji na woj­nę w Ukra­inie sta­no­wią książ­ki opi­su­ją­ce los ukra­iń­skich dzie­ci, któ­re ucier­pia­ły w wyni­ku rosyj­skiej agre­sji. Tutaj nie spo­sób pomi­nąć nad wyraz empa­tycz­ne­go i głę­bo­kie­go tek­stu kra­kow­skiej pisar­ki Bar­ba­ry Gaw­ry­luk, autor­ki dwóch zna­nych mi ksią­żek na ten temat w pol­skiej lite­ra­tu­rze dzie­cię­cej. Dwu­ję­zycz­na publi­ka­cja Teraz tu jest nasz dom / Тепер наш дім тут opo­wia­da histo­rię uchodź­ców jesz­cze sprzed peł­no­ska­lo­wej woj­ny i zawie­ra mię­dzy inny­mi zro­zu­mia­łe dla poten­cjal­nych czy­tel­ni­ków wytłu­ma­cze­nie oko­licz­no­ści histo­rycz­nych, któ­re dopro­wa­dzi­ły do tej tra­gicz­nej sytu­acji. Książ­ka zosta­ła napi­sa­na w kon­wen­cji reali­stycz­nej, nie pomi­ja waż­ne­go kon­tek­stu histo­rycz­ne­go, uka­zu­je szcze­gó­ły woj­ny na wscho­dzie Ukra­iny. Ta faza kon­flik­tu zbroj­ne­go dla nas, Ukra­iń­ców, była zwią­za­na z zasad­ni­czo inną sytu­acją egzy­sten­cjal­ną niż woj­na peł­no­ska­lo­wa. Z tego powo­du tysiąc­om dzie­ci uchodź­czych po 2022 roku trud­no było roz­po­znać wła­sną histo­rię w opo­wie­ści o losach rodzi­ny ukra­iń­skiej pol­skie­go pocho­dze­nia, któ­ra wyje­cha­ła z Doniec­ka do Pol­ski. Dzie­ci przed­sta­wio­ne w Teraz tu jest nasz dom / Тепер наш дім тут nie są aż tak zagu­bio­ne, wyalie­no­wa­ne i zestre­so­wa­ne, ponie­waż zna­ją pol­ski język i pol­ską kul­tu­rę, a przede wszyst­kim – jest z nimi ich tata. Mowa zatem o cza­sie, gdy nie został jesz­cze ogło­szo­ny stan wojen­ny, męż­czyź­ni w wie­ku pobo­ro­wym mogli swo­bod­nie wyjeż­dżać za gra­ni­cę, a doro­sła część wspól­no­ty ukra­iń­skiej w Pol­sce nie skła­da­ła się jesz­cze w dzie­więć­dzie­się­ciu pro­cen­tach z kobiet, któ­re przez dwa­dzie­ścia czte­ry godzi­ny na dobę muszą być dla swo­ich dzie­ci i mamą, i tatą, a do tego pra­co­wać i zara­biać za dwo­je. To były cza­sy, gdy czy­ta­nie przez męż­czy­znę książ­ki dziec­ku nie spra­wia­ło, że Ukra­in­ki spon­ta­nicz­nie pła­ka­ły gorz­ki­mi łza­mi. Zna­ni kra­kow­scy ani­ma­to­rzy kul­tu­ry, Beata Kwie­ciń­ska i Maciej Dąbrow­ski, w wywia­dzie dla por­ta­lu Bara­Bo­oka tak opo­wia­da­li o swo­ich doświad­cze­niach z pra­cy z ukra­iń­ski­mi dzieć­mi:

Dzie­ci mogły przy­cho­dzić z mama­mi, bab­cia­mi, ze swo­imi opie­ku­na­mi. Bar­dziej sku­pia­li­śmy się na tym, jak prze­pro­wa­dzić przez te zaję­cia doro­słych, któ­rzy w nich uczest­ni­czy­li. Ponie­waż nie­raz ktoś z nich uro­nił łez­kę pod­czas czy­ta­nia książ­ki. Pro­wa­dzi­my zaję­cia w duecie, i zazwy­czaj to Maciek czy­ta książ­kę. A kie­dy męż­czy­zna czy­ta książ­kę, to koja­rzy się z tatą, któ­re­go nie było obok… I czuć było emo­cje.

W nowej sytu­acji, czy­li już w 2022 roku, Bar­ba­ra Gaw­ry­luk wyda­ła książ­kę Moc Amel­ki, inspi­ro­wa­ną histo­rią mło­dej kijo­wian­ki Ame­lii Ani­so­wicz, któ­ra w pierw­szych tygo­dniach inwa­zji peł­no­ska­lo­wej pokrze­pia­ła swo­im śpie­wem znaj­du­ją­cych się w schro­nie krew­nych i sąsia­dów. Póź­niej Ame­lia wyje­cha­ła z bab­cią i bra­tem do Pol­ski, gdzie spo­tka­ła się z pisar­ką, któ­ra przed­sta­wi­ła jej losy w swo­jej książ­ce. Na obraz Amel­ki uka­za­ny w tej histo­rii wpły­wa­ją dwa istot­ne czyn­ni­ki, na któ­re war­to zwró­cić uwa­gę. Po pierw­sze: jest to dziec­ko, któ­re prze­ży­wa roz­łą­kę z rodzi­ca­mi i swo­im śro­do­wi­skiem, więc doświad­cza trud­no­ści zwią­za­nych z inte­gra­cją w nowym miej­scu. Nie­mniej – po dru­gie – jest to boha­ter­ka o nad­zwy­czaj­nych zdol­no­ściach; nagra­nie śpie­wu dziew­czyn­ki w schro­nie dało jej moż­li­wość wystę­po­wa­nia przed wiel­ką publicz­no­ścią, a tym samym pozwo­li­ło utwier­dzić jej wła­sną toż­sa­mość – jako czło­wie­ka, ale rów­nież jako artyst­ki: „jeste­śmy, jeste­śmy sil­ni i uta­len­to­wa­ni, jeste­śmy i będzie­my”.

Oczy­wi­ście przez ten okres w lite­ra­tu­rze ukra­iń­skiej tak­że poja­wi­ło się wie­le histo­rii o życiu naj­młod­szych w cza­sie woj­ny, nie­któ­re tytu­ły zosta­ły nawet prze­tłu­ma­czo­ne na język pol­ski. Wła­śnie te tek­sty repre­zen­tu­ją trze­ci typ lite­rac­kiej reak­cji na woj­nę. Mam tu na myśli przede wszyst­kim książ­ki o cha­rak­te­rze pamięt­ni­kar­skim trak­tu­ją­ce o przy­mu­so­wym wyjeź­dzie z miej­sca zamiesz­ka­nia, takie jak Moje nie­chcia­ne waka­cje Kate­ry­ny Jego­rusz­ki­ny i Błę­kit­ny notes moje­go autor­stwa. O ile w pierw­szej książ­ce wyjazd mamy z dzieć­mi z nie­bez­piecz­nej stre­fy sta­no­wi finał opo­wie­ści, o tyle w dru­giej jest dopie­ro począt­kiem histo­rii. Ale naj­po­pu­lar­niej­sza i naj­po­czyt­niej­sza publi­ka­cja o życiu dzie­ci pod­czas woj­ny prze­ło­żo­na z języ­ka ukra­iń­skie­go na pol­ski to More­le roz­kwi­ta­ją w nocy Oli Rusi­ny. Na okład­ce pol­skie­go wyda­nia (zapro­jek­to­wa­nej przez Ewę Stia­sny) widzi­my more­lo­we syl­wet­ki Usty­ma i Musz­ki, chłop­ca-boha­te­ra i jego małe­go pie­ska. Obraz ten (a tak­że rela­cja, któ­rą sym­bo­li­zu­je) to punkt wyj­ścia poetyc­kiej opo­wie­ści dla młod­szych nasto­lat­ków. Książ­ka ma skom­pli­ko­wa­ną kon­struk­cję i mimo że opo­wia­da o życiu w cza­sie woj­ny, trud­no powie­dzieć, że jest wypeł­nio­na akcją; według mnie to raczej tekst medy­ta­cyj­ny i kon­tem­pla­cyj­ny. Tłu­macz­ka More­li…, Joan­na Majew­ska-Gra­bow­ska, komen­tu­jąc książ­kę w Pol­skim Radiu, zwró­ci­ła uwa­gę, że histo­ria ta roz­gry­wa się w 2015 roku – głów­ny boha­ter, Ustym, był­by już dziś zatem peł­no­let­ni. Woj­na trwa więc już tak dłu­go, że w jej bru­tal­nej rze­czy­wi­sto­ści zdą­ży­ło doro­snąć całe poko­le­nie ukra­iń­skich dzie­ci.

Spo­śród nie­prze­tłu­ma­czo­nych ksią­żek tego rodza­ju, któ­re według mnie są lek­tu­ra­mi inte­lek­tu­al­nie fra­pu­ją­cy­mi, a tak­że nasy­co­ny­mi emo­cjo­nal­nie, wymie­ni­ła­bym przede wszyst­kim dwie histo­rie dla star­szych nasto­lat­ków: Linię Ter­mi­na­to­ra Tetia­ny Stry­żew­skiej oraz Mój dom to woj­na Nastii Mel­ny­czen­ko. Akcja oby­dwu powie­ści roz­po­czy­na się w 2014 roku w Doniec­ku. Pierw­szy tytuł to obszer­na, uwzględ­nia­ją­ca per­spek­ty­wę psy­cho­lo­gicz­ną nar­ra­cja, szcze­gó­ło­wo i w wyra­zi­sty spo­sób opo­wia­da­ją­ca o losach nasto­lat­ka Bory­sa. Dru­ga publi­ka­cja to z kolei inspi­ro­wa­na praw­dzi­wy­mi roz­mo­wa­mi histo­ria życia (i wal­ki) nasto­lat­ków w cza­sie oku­pa­cji – nie­zmier­nie bole­sna i tra­gicz­na, praw­dzi­wa i szcze­ra.

Latem 2022 roku w Iza­be­li­nie pod War­sza­wą mia­łam zaszczyt wystę­po­wać na jed­nej sce­nie festi­wa­lo­wej z Edwi­nem Ben­dy­kiem. Nasza roz­mo­wa kon­cen­tro­wa­ła się na kwe­stiach woj­ny i eko­lo­gii. W pew­nym momen­cie Ben­dyk sfor­mu­ło­wał myśl, któ­rą spró­bu­ję odtwo­rzyć z pamię­ci: peł­no­ska­lo­wa woj­na rosyj­sko-ukra­iń­ska jest pierw­szym w histo­rii ludz­ko­ści kon­flik­tem zbroj­nym, pod­czas któ­re­go rato­wa­nie zwie­rząt zyska­ło tak duże zna­cze­nie i roz­głos medial­ny. Dla spo­łe­czeń­stwa ukra­iń­skie­go ewa­ku­acja zwie­rząt sta­ła się jed­nym z naj­waż­niej­szych tema­tów, co zna­la­zło odzwier­cie­dle­nie w naszej lite­ra­tu­rze dla dzie­ci i doro­słych. Tutaj przede wszyst­kim war­to wymie­nić Klub ura­to­wa­nych. Histo­rie nie­pu­szy­ste Sasz­ki Der­mań­skie­go oraz Ura­to­wa­ne ogon­ki Nastii Muzy­czen­ko, czy­li zbiór opo­wia­dań o rato­wa­niu zwie­rząt, któ­re ucier­pia­ły z powo­du dzia­łań wojen­nych. Innym przy­kła­dem jest książ­ka Rudi i Dro­ga Mlecz­na autor­stwa żywej legen­dy ukra­iń­skiej poezji dzie­cię­cej Hry­ho­ri­ja Fal­ko­wy­cza, któ­ry doświad­cze­nie ewa­ku­acji uka­zu­je z per­spek­ty­wy psa Rudie­go, opo­wia­da też o nadziei, wza­jem­nym wspar­ciu i miło­ści. Osob­ną gru­pę tek­stów sta­no­wią histo­rie o psach ratow­ni­czych. Pomy­śla­łam o tym wąt­ku i napi­sa­łam Jin i Zoji. Przy­go­dy lwow­skich psów ratow­ni­czych. Dodam, że o legen­dar­nym psie Patro­nie (to pies z Czer­ni­ho­wa tro­pią­cy mate­ria­ły wybu­cho­we, maskot­ka Pań­stwo­wej Służ­by Ratow­ni­czej i ofi­cjal­ny sym­bol Mię­dzy­na­ro­do­we­go Cen­trum Koor­dy­na­cyj­ne­go ds. Huma­ni­tar­ne­go Roz­mi­no­wy­wa­nia) napi­sa­no już całe mnó­stwo ksią­żek. To jest, jeśli moż­na tak powie­dzieć, boha­ter boha­te­rów, a jego sła­wa dotar­ła rów­nież do Pol­ski. W 2022 roku Kata­rzy­na Ryrych opu­bli­ko­wa­ła bowiem książ­kę Będę jak Patron, obec­nie dostęp­ną w trzech wer­sjach języ­ko­wych: pol­skiej, ukra­iń­skiej (w tłu­ma­cze­niu Ołe­si Mam­czycz) i dwu­ję­zycz­nej. Boha­te­rem nie jest tu doro­sły pies Patron, ale szcze­niak, któ­ry oka­zu­je się jego synem. To opo­wieść o doświad­cze­niu wie­lu dzie­ci, któ­rych rodzi­ce słu­żą w woj­sku: war­to rów­nież dodać, że mały pies ma swo­ją wła­sną, wiel­ce spe­cy­ficz­ną per­spek­ty­wę, któ­ra pod wie­lo­ma wzglę­da­mi jest toż­sa­ma z per­spek­ty­wą dziec­ka. Według zapro­po­no­wa­nej tu prze­ze mnie kla­sy­fi­ka­cji publi­ka­cja ta repre­zen­tu­je czwar­ty typ lite­rac­kiej reak­cji na woj­nę w Ukra­inie. Sądzę, że może być on nie­zmier­nie inte­re­su­ją­cy rów­nież w przy­szło­ści: po czę­ści z powo­du sła­bo­ści, jaką mło­dzi czy­tel­ni­cy żywią do swo­ich futrza­nych przy­ja­ciół, lecz przede wszyst­kim dla­te­go, że książ­ki o huma­ni­tar­nym trak­to­wa­niu zwie­rząt są zawsze aktu­al­ne.

W trak­cie ana­li­zo­wa­nia reak­cji śro­do­wi­ska lite­rac­kie­go na woj­nę war­to rów­nież wspo­mnieć o książ­kach poświę­co­nych dru­giej woj­nie świa­to­wej i innym kon­flik­tom (per­cep­cja publi­ka­cji tego rodza­ju jest sil­nie uza­leż­nio­na od spo­so­bu ope­ro­wa­nia cza­sem histo­rycz­nym przez oso­by piszą­ce). Echa te bywa­ją wiel­ce inte­re­su­ją­ce, a cza­sem zaska­ku­ją. Podam przy­kład: w 2023 roku Nagro­dę im. Fer­dy­nan­da Wspa­nia­łe­go otrzy­mał Mar­cin Szczy­giel­ski za powieść Anto­sia w bez­kre­sie – to histo­ria pol­skiej dziew­czy­ny, któ­ra pod­czas dru­giej woj­ny świa­to­wej wraz z rodzi­ną zosta­ła zesła­na do Kazach­sta­nu. Przy­to­czę frag­ment ze stresz­cze­nia zamiesz­czo­ne­go na obwo­lu­cie: „Powieść przy­bli­ża mło­dym czy­tel­ni­kom mało zna­ne wyda­rze­nia z nie­daw­nej histo­rii Pol­ski, któ­re teraz przy­po­mi­na­ją się w obli­czu rosyj­skiej napa­ści na Ukra­inę”.

Pią­ty i rów­no­cze­śnie ostat­ni typ lite­rac­kiej reak­cji na rosyj­ską agre­sję, przy któ­rym chcia­ła­bym się zatrzy­mać, repre­zen­tu­ją książ­ki w pew­nym sen­sie poma­ga­ją­ce zoba­czyć woj­nę z odda­li (w spo­sób filo­zo­ficz­ny, poetyc­ki lub sym­bo­licz­ny). Mam na myśli odpo­wie­dzi na pyta­nia meta­fi­zycz­ne zada­wa­ne przez dzie­ci, a zwią­za­ne z woj­ną: doty­czą­ce dobra i zła oraz ich natu­ry, prą­dów histo­rii, a tak­że woj­ny i poko­ju jako kate­go­rii filo­zo­ficz­nych. Tu moim zda­niem na szcze­gól­ną uwa­gę zasłu­gu­je Dom J. Patric­ka Lewi­sa (zilu­stro­wa­ny przez Rober­to Inno­cen­tie­go). To książ­ka z ele­men­ta­mi wim­mel­bu­chu, uka­zu­ją­ca histo­rię budyn­ku – nar­ra­to­rem jest tytu­ło­wy dom – na tle natu­ry. Woj­na jest tu zale­d­wie jed­nym z wyda­rzeń: nad­cho­dzi wraz z wiel­ką licz­bą ludzi szu­ka­ją­cych schro­nie­nia, ale póź­niej mija i znów nasta­je pokój. Z kolei Woj­na, któ­ra zmie­ni­ła Ron­do Andri­ja Łesi­wa i Roma­ny Roma­ny­szyn to histo­ria o miesz­kań­cach uro­cze­go mia­sta, któ­rzy choć nie­przy­go­to­wa­ni, w obli­czu zagro­że­nia połą­czy­li siły, by prze­ciw­sta­wić się ter­ro­ro­wi. Jest to jed­na z naj­czę­ściej tłu­ma­czo­nych ksią­żek ukra­iń­skich na świe­cie, nie­zmier­nie poczyt­na rów­nież w kra­ju. Tysiąc­om mło­dych i star­szych odbior­ców zapew­ne zosta­ją w pamię­ci koń­co­we zda­nia: „Miesz­kań­cy mia­sta sta­li się inni. Każ­dy ma smut­ne wspo­mnie­nia o Woj­nie, któ­ra na zawsze zmie­ni­ła Ron­do”.

W naszej rodzi­mej twór­czo­ści odpo­wie­dzi na filo­zo­ficz­ne pyta­nia zwią­za­ne z woj­ną są tak­że udzie­la­ne w lite­ra­tu­rze fan­ta­sy, w któ­rej wąt­ki fan­ta­stycz­ne i mito­lo­gicz­ne spla­ta­ją się z realia­mi wojen­ny­mi. Co cie­ka­we, według kry­ty­ków tek­sty tego rodza­ju czę­sto są powią­za­ne z pró­ba­mi prze­kształ­ce­nia, prze­my­śle­nia na nowo obra­zu Kijo­wa. Kse­nia Sokul­ska w napi­sa­nej dla por­ta­lu Bara­Bo­oka recen­zji kil­ku ksią­żek zaty­tu­ło­wa­nej Inny Kijów: sto­li­ca po dru­giej stro­nie lustra w lite­ra­tu­rze fan­ta­sy dla nasto­lat­ków oma­wia mię­dzy inny­mi nowe­lę Metro do Ciem­ne­go Mia­sta Ołe­ny Zachar­czen­ko, powieść fan­ta­stycz­ną Dzie­ci cza­su ogni­ste­go Mii Mar­czen­ko i Kate­ry­ny Pekur oraz moją powieść Zwrk. Dla pol­skie­go czy­tel­ni­ka naj­cie­kaw­szą pro­po­zy­cją z powyż­szych będzie zapew­ne książ­ka Dzie­ci cza­su ogni­ste­go. Autor­ki przed­sta­wia­ją w niej inte­re­su­ją­cy obraz naszej spo­łecz­no­ści: boha­te­ro­wie powie­ści – mitycz­ne stwo­rze­nia – nale­żą do róż­nych naro­dów i kul­tur (oprócz Ukra­iń­ców są to przed­sta­wi­cie­le kul­tu­ry pol­skiej, nie­miec­kiej, rom­skiej, żydow­skiej i wie­lu innych), nie­mniej trosz­czą się o naszą zie­mię i, co waż­ne, sta­no­wią wspól­no­tę opar­tą na pra­wie, czy­li umo­wach spo­łecz­nych, któ­rych nie moż­na zła­mać. To wie­lo­wy­mia­ro­wa, fascy­nu­ją­ca i wzru­sza­ją­ca powieść; w jej cen­trum znaj­du­je się nasto­let­nia Katia – dziew­czy­na, któ­ra zgu­bi­ła się na dwor­cu kole­jo­wym w Kijo­wie na począt­ku inwa­zji peł­no­ska­lo­wej.

Lek­tu­ra ksią­żek o woj­nie czę­sto wyma­ga od odbior­ców poko­na­nia wie­lu barier inter­pre­ta­cyj­nych. Rów­no­cze­śnie publi­ka­cje te są nie­ła­twe do napi­sa­nia (ile badań muszą prze­pro­wa­dzić twór­cy, ile dys­ku­sji i kon­sul­ta­cji z psy­cho­lo­ga­mi odbyć, aby wypra­co­wać wła­sną stra­te­gię opo­wia­da­nia o tej wiel­kiej tra­ge­dii w spo­sób nie­trau­ma­ty­zu­ją­cy!). Mniej oczy­wi­ste jest jed­nak to, że wybie­ra­nie do czy­ta­nia i tłu­ma­cze­nia ksią­żek o woj­nie rów­nież nastrę­cza pew­nych trud­no­ści. Dzie­je się tak, ponie­waż w każ­dą z publi­ka­cji tego rodza­ju wpi­sa­ne są osob­ne autor­skie zna­cze­nia i inter­pre­ta­cje, osob­ny świa­to­po­gląd i odmien­na per­spek­ty­wa – na przy­kład gdy ostre widze­nie w pew­nym obsza­rze łączy się z nie­do­stat­ka­mi w innym. Mimo to gorą­co wie­rzę w poten­cjał zro­zu­mie­nia i empa­tii, któ­ry tkwi w tek­stach o doświad­cze­niach wojen­nych. Ta lite­ra­tu­ra daje czy­tel­ni­kom pew­ną szan­sę. Mam szcze­rą nadzie­ję, że ta szan­sa nie zosta­nie zmar­no­wa­na.

tłum. Żan­na Sło­niow­ska

– ukraińska autorka książek dla dzieci, redaktorka, tłumaczka i badaczka literatury dziecięcej.

więcej →

polska pisarka, zadebiutowała w 2015 roku powieścią Dom z witrażem, rok później uhonorowaną Nagrodą Conrada za najlepszy debiut roku, a także nominowaną do Nagrody Literackiej „Nike”.

więcej →