„Opowieść trwa. Historia nie kończy się nigdy”. O twórczości Andrzeja Sapkowskiego

Pozwo­lę sobie na posta­wie­nie tezy, że Andrzej Sap­kow­ski wca­le nie miał w życio­wych pla­nach zosta­nia „ojcem chrzest­nym”, „pierw­szym poru­szy­cie­lem” czy mistrzem pol­skiej fan­ta­sty­ki. Debiu­tanc­kie (jeśli cho­dzi o gatu­nek fan­ta­sy) opo­wia­da­nie Wiedź­min trzy­dzie­sto­ośmio­let­nie­go wów­czas Sap­kow­skie­go zaję­ło trze­cie miej­sce w kon­kur­sie lite­rac­kim ogło­szo­nym przez mie­sięcz­nik „Fan­ta­sty­ka” i zosta­ło opu­bli­ko­wa­ne w grud­niu 1986 roku w tym samym cza­so­pi­śmie. Przy­szłe­mu auto­ro­wi cyklu wiedź­miń­skie­go o wspo­mnia­nym kon­kur­sie powie­dział syn Krzysz­tof, zago­rza­ły miło­śnik lite­ra­tu­ry utrzy­ma­nej w tej kon­wen­cji i sta­ły czy­tel­nik „Fan­ta­sty­ki”.

Nieoczywiste początki (prze)pisania

Przed napi­sa­niem Wiedź­mi­na Sap­kow­ski, absol­went wydzia­łu eko­no­micz­no-socjo­lo­gicz­ne­go na Uni­wer­sy­te­cie Łódz­kim, przez ponad dwie deka­dy pra­co­wał jako przed­sta­wi­ciel przed­się­biorstw zaj­mu­ją­cych się mię­dzy­na­ro­do­wym han­dlem futra­mi i tek­sty­lia­mi. Co cie­ka­we, do ofi­cjal­ne­go debiu­tu lite­rac­kie­go pisa­rza doszło w 1984 roku w „Wia­do­mo­ściach Węd­kar­skich”, gdzie zosta­ło opu­bli­ko­wa­ne jego opo­wia­da­nie Sta­lo­gło­wy. Jeśli zaś cho­dzi o współ­pra­cę z „Fan­ta­sty­ką”, Sap­kow­ski zade­biu­to­wał w tym piśmie naj­pierw jako autor prze­kła­du: prze­tłu­ma­czył na język pol­ski opo­wia­da­nie Sło­wa Guru Cyri­la M. Korn­blu­tha. W powszech­nej świa­do­mo­ści utrwa­li­ło się prze­ko­na­nie, że pisarz wygrał wspo­mnia­ny wcze­śniej kon­kurs. Nic bar­dziej myl­ne­go: dzię­ki opo­wia­da­niu Wiedź­min zajął trze­cie miej­sce, i to ex aequo z Alek­san­drem Buko­wiec­kim oraz Mar­kiem Dysz­lew­skim. Wygrał Marek S. Hube­rath ze swo­im Wró­cie­eś Sne­ogg, wie­dzia­am, a dru­gie miej­sce zajął Jan Masz­czy­szyn, autor Cier­ni. Pozy­cje na podium wyraź­nie uka­zu­ją pry­mat „twar­dej” fan­ta­sty­ki nauko­wej nad lek­ce­wa­żą­co wów­czas trak­to­wa­ną fan­ta­sty­ką. Dopie­ro świat Geral­ta z Rivii miał odwró­cić tę ten­den­cję. Nowe­la Sap­kow­skie­go, wyróż­nio­na przez jury za „spraw­ność warsz­ta­to­wą i walo­ry czy­tel­ni­cze”, zapo­wia­da­ła zmia­nę histo­rycz­no­li­te­rac­kie­go wia­tru.

„Póź­niej mówio­no, że czło­wiek ten nad­szedł od pół­no­cy, od bra­my Powroź­ni­czej”1 – to zda­nie, otwie­ra­ją­ce opo­wia­da­nie Wiedź­min, dziś nazwać już moż­na kul­to­wym. Czło­wie­kiem tym jest oczy­wi­ście Geralt, płat­ny zabój­ca potwo­rów, przy­by­wa­ją­cy do Wyzi­my, żeby pod­jąć się zle­ce­nia pole­ga­ją­ce­go na zdję­ciu klą­twy ze strzy­gi – bestii, w któ­rą zmie­ni­ła się cór­ka kró­la Fol­te­sta. Tytu­ło­wy boha­ter przed­sta­wia się czy­tel­ni­ko­wi jako mało­mów­ny i cynicz­ny pro­fe­sjo­na­li­sta o mało przy­jem­nym wyglą­dzie. Ma pra­wie zupeł­nie bia­łe wło­sy, bla­dą cerę i anty­pa­tycz­ny wyraz twa­rzy. Nie­mniej to nie sama kre­acja pro­ta­go­ni­sty spo­wo­do­wa­ła, że czy­tel­ni­cy zapra­gnę­li kolej­nych opo­wie­ści ze świa­ta wiedź­mi­na. Sap­kow­ski poka­zał rów­nież swo­je umie­jęt­no­ści w zakre­sie budo­wa­nia wie­lo­pię­tro­wej intry­gi, uka­zy­wa­nia machi­na­cji kró­lew­skie­go dwo­ru oraz cel­nych, czę­sto pod­szy­tych iro­nią dia­lo­gów. War­to rów­nież poświę­cić uwa­gę fun­da­men­to­wi, na któ­rym pisarz zbu­do­wał swój świat, „prze­pi­su­jąc” na nowo zna­ną ludo­wą opo­wieść. Cho­dzi o Strzy­gę Roma­na Zmor­skie­go, jed­ną z baśni wcho­dzą­cych w skład jego Podań i baśni ludu pol­skie­go. Sap­kow­ski zasto­so­wał tym samym powszech­nie zna­ny w świe­cie lite­ra­tu­ry fan­ta­sy, ale zupeł­nie wów­czas nowy dla pol­skie­go pola lite­rac­kie­go zabieg, jakim jest retel­ling. Sam autor w Ręko­pi­sie zna­le­zio­nym w smo­czej jaski­ni okre­śla tę meto­dę jako pró­bę napi­sa­nia, „jak to było napraw­dę”, w któ­rej pisar­ską ambi­cją jest to, żeby czy­tel­nik nową wer­sję mitu lub baśni uznał za praw­dzi­wą. Za wiel­ce istot­ny aspekt retel­lin­gu uzna­je Sap­kow­ski „euhe­me­ry­za­cję”, czy­li wyeli­mi­no­wa­nie z two­rzo­ne­go palimp­se­stu wszel­kich śla­dów baj­ko­wo­ści przy ewen­tu­al­nym pozo­sta­wie­niu obec­no­ści magii2. Wska­za­ne jest przy­wo­ła­nie słów Macie­ja Parow­skie­go, według któ­re­go gdy­by nie autor cyklu wiedź­miń­skie­go, Pola­cy o moż­li­wo­ściach tkwią­cych w rein­ter­pre­ta­cji zna­nych legend, baśni i mitów dowie­dzie­li­by się dopie­ro za spra­wą fil­mu Shrek3. Wyda­je się, że nie jest to prze­sa­dzo­ny osąd. Po publi­ka­cji kon­kur­so­we­go opo­wia­da­nia do redak­cji „Fan­ta­sty­ki” przy­szedł list od obu­rzo­nej czy­tel­nicz­ki, któ­ra zarzu­ca­ła pisa­rzo­wi spla­gia­to­wa­nie tek­stu Zmor­skie­go. Było to oczy­wi­ste nie­zro­zu­mie­nie kon­wen­cji, któ­rą Sap­kow­ski nie­zmier­nie uda­nie reali­zo­wał w kolej­nych opo­wia­da­niach o wiedź­mi­nie. Z podob­nym nie­zro­zu­mie­niem spo­tkał się „cza­so­kres”, w któ­rym roz­gry­wa­ją się przy­go­dy Geral­ta. Po opu­bli­ko­wa­niu w „Fan­ta­sty­ce” w 1990 roku Mniej­sze­go zła gło­sy kry­ty­ki roz­le­gły się z powo­du baty­sto­wej bie­li­zny, któ­rą nosi anta­go­nist­ka Ren­fri (ten rodzaj tka­ni­ny w śre­dnio­wie­czu nie ist­niał). Ów absur­dal­ny i bła­hy w isto­cie zarzut stał się przy­czy­ną opu­bli­ko­wa­nia przez Macie­ja Parow­skie­go ese­ju Wiedź­min Geralt jako podróż­nik w cza­sie (1991) – redak­tor i kry­tyk wyja­śniał w tek­ście, że histo­ria wiedź­mi­na jedy­nie w pew­nych aspek­tach odtwa­rza rze­czy­wi­stość wie­ków śred­nich, pod­czas gdy tak napraw­dę mówi o cza­sach współ­cze­snych. Boha­te­ro­wie cyklu wiedź­miń­skie­go toczą prze­cież dys­pu­ty doty­czą­ce eko­lo­gii, astro­no­mii czy etno­gra­fii, a ich świat pełen jest deko­ra­cji i zja­wisk nie­zna­nych w śre­dnio­wie­czu4. Mówiąc krót­ko: dopie­ro publi­ka­cja utwo­rów trak­tu­ją­cych o Geral­cie pozwo­li­ła uświa­do­mić czy­tel­ni­kom ale­go­rycz­ność, a nawet sym­bo­licz­ność kon­wen­cji, jaką jest fan­ta­sty­ka. W tym miej­scu war­to jesz­cze zauwa­żyć, że jej gene­za w Pol­sce jest napraw­dę oso­bli­wa, ponie­waż za spra­wą twór­czo­ści Sap­kow­skie­go, peł­nej dekon­struk­cji, meta­li­te­rac­kich gier i iro­nii wymie­rzo­nej w utar­te kano­ny kul­tu­ry, roz­po­czę­ła się od este­ty­ki post­mo­der­ni­stycz­nej, z pomi­nię­ciem wszyst­kich wcze­śniej­szych – wyda­wa­ło­by się: natu­ral­nie nastę­pu­ją­cych po sobie – eta­pów arty­stycz­nych i kul­tu­ro­wych prą­dów. Sta­ło się tak (nie­ste­ty) na sku­tek nie­chę­ci rodzi­mych twór­ców fan­ta­sty­ki nauko­wej do tego pozba­wio­ne­go nauko­wo­ści warian­tu kon­wen­cji oraz (na całe szczę­ście) dzię­ki przed­sta­wi­cie­lo­wi han­dlo­we­mu czy­ta­ją­ce­mu lata­mi wszyst­ko, co anglo­ję­zycz­ni twór­cy fan­ta­sy zdo­ła­li napi­sać.

Czy­tel­nik zna­ją­cy całą twór­czość auto­ra Krwi elfów łatwo zauwa­ży, że dopie­ro w póź­niej­szych tek­stach Sap­kow­ski spre­cy­zo­wał kon­cep­cję stwo­rzo­ne­go przez sie­bie świa­ta. W Wiedź­mi­nie dowia­du­je­my się na przy­kład, że tytu­ło­wi zabój­cy potwo­rów to pro­fe­sja mło­da, liczą­ca sobie dopie­ro dwa­dzie­ścia lat. Tym­cza­sem cały cykl powie­ścio­wy opie­ra się w dużej mie­rze na doświad­cza­nym przez Geral­ta absur­dzie ist­nie­nia, wyni­ka­ją­cym z fak­tu, że sam boha­ter sta­no­wi relikt świa­ta, któ­ry w zasa­dzie prze­stał ist­nieć.

Międzykulturowa mapa

Opo­wia­da­nie Dro­ga, z któ­rej się nie wra­ca zosta­ło opu­bli­ko­wa­ne w czerw­co­wym nume­rze „Fan­ta­sty­ki” w 1988 roku. Fabu­ła doty­czy­ła przy­gód Visen­ny i Kori­na, czy­li rodzi­ców Geral­ta. Utwór spo­tkał się z mie­sza­ny­mi reak­cja­mi czy­tel­ni­ków, nie ule­ga jed­nak wąt­pli­wo­ści, że dookre­śla on histo­rię świa­ta opi­sy­wa­ne­go przez Sap­kow­skie­go. W kolej­nych opo­wia­da­niach pisarz powró­cił już do losów same­go wiedź­mi­na, ponow­nie sto­su­jąc meto­dę „euhe­me­ry­za­cji”, czy­li two­rząc kon­wen­cję pod wzglę­dem for­my zbli­żo­ną do „anty­ba­śni dla doro­słych”. Oto garść przy­kła­dów: w utwo­rze Ziar­no praw­dy Sap­kow­ski tra­we­stu­je baśń Pięk­na i bestia (a uści­śla­jąc: jej pol­ską wer­sję Strasz­li­wy potwór), w Ostat­nim życze­niu zde­kon­stru­owa­na zosta­je baśń o Ala­dy­nie i magicz­nej lam­pie, zna­na z kart Księ­gi tysią­ca i jed­nej nocy, w Kwe­stii ceny autor recy­klin­gu­je Jasia-Jeży­ka bra­ci Grimm oraz Baśń o sta­lo­wym jeżu Jana Brze­chwy, w Mniej­szym złu w krzy­wym zwier­cia­dle uka­zu­je baśń o Kró­lew­nie Śnież­ce, w Tro­chę poświę­ce­nia przed­sta­wia zaś „praw­dzi­wą wer­sję” zda­rzeń zna­nych z Małej syren­ki Han­sa Chri­stia­na Ander­se­na. Ten pobież­ny prze­gląd wyda­je się wystar­cza­ją­cy, by uznać, że pisarz czer­pie nie tyl­ko z pol­skiej, ale rów­nież z euro­pej­skiej tra­dy­cji. Jest to istot­ne w kon­tek­ście swe­go rodza­ju ste­reo­ty­pu, któ­ry za spra­wą glo­bal­ne­go suk­ce­su gier opar­tych na histo­rii Geral­ta przy­lgnął do twór­czo­ści Sap­kow­skie­go: cho­dzi o uzna­wa­nie wiedź­miń­skie­go świa­ta za prze­siąk­nię­ty sze­ro­ko rozu­mia­ną sło­wiań­sko­ścią. Tym­cza­sem prze­czą temu fak­ty lite­rac­kie – wykre­owa­ny przez pisa­rza świat zawie­ra ele­men­ty naszej rodzi­mej tra­dy­cji ludo­wej, część bestia­riu­sza sta­no­wią isto­ty ze sło­wiań­skiej mito­lo­gii, ale w nie więk­szym stop­niu niż te pocho­dzą­ce z innych obsza­rów kul­tu­ro­wych. Przy­kła­do­wo Bru­xa Vere­ena z Ziar­na praw­dy to wam­pi­rzy­ca pocho­dzą­ca z folk­lo­ru por­tu­gal­skie­go, a dia­boł Torque przy­po­mi­na pso­tli­we­go saty­ra z orsza­ku Dio­ni­zo­sa. W jed­nym z wywia­dów sam pisarz ele­men­ty sło­wiań­sko­ści w swo­jej pro­zie okre­ślił nastę­pu­ją­co:

Wiedź­min Geralt nosi wpraw­dzie cał­kiem sło­wiań­skie imię, pobrzmie­wa­ją sło­wiań­skie nuty w ono- i topo­no­ma­sty­ce. Jest leszy i kiki­mo­ra – ale jest też Ander­se­now­ska syren­ka i Bestia wzię­ta od Jean­ne-Marie Leprin­ce de Beau­mont. Wypa­da jesz­cze raz powtó­rzyć: cykl o wiedź­mi­nie to fan­ta­sy kla­sycz­na i kano­nicz­na, sło­wiań­sko­ści w niej, jak rzekł Wokul­ski Star­skie­mu, tyle co tru­ci­zny w zapał­ce5.

Michał Cet­na­row­ski, redak­tor dzia­łu pro­zy pol­skiej w „Nowej Fan­ta­sty­ce”, słusz­nie zauwa­ża, że opo­wie­ści o Geral­cie są sło­wiań­skie dla Sło­wian. Wra­że­nie to zani­ka jed­nak w tłu­ma­cze­niach, ponie­waż za „poczu­cie kli­ma­tu sło­wiań­sko­ści” odpo­wia­da w utwo­rach Sap­kow­skie­go przede wszyst­kim język, nie­zmier­nie eru­dy­cyj­ny i odpo­wied­nio sty­li­zo­wa­ny, któ­ry nie zawsze da się odwzo­ro­wać w prze­kła­dach6.

Co w zasa­dzie zda­niem Andrze­ja Sap­kow­skie­go ozna­cza sfor­mu­ło­wa­nie „fan­ta­sy kla­sycz­na i kano­nicz­na”? Odpo­wiedź na to pyta­nie moż­na zna­leźć w ese­ju Piróg albo Nie ma zło­ta w sza­rych górach7. Pisarz doko­nu­je w nim namy­słu nad moż­li­wo­ścia­mi posłu­że­nia się sze­ro­ko rozu­mia­ną mito­lo­gią sło­wiań­ską w stra­te­gii świa­to­twór­czej auto­rów pol­skiej fan­ta­sty­ki. Mimo to wedle opi­nii Sap­kow­skie­go mit artu­riań­ski, czy­li legen­da o kró­lu Artu­rze i rycer­zach Okrą­głe­go Sto­łu, jest jedy­nym pra­wzo­rem, arche­ty­pem wszyst­kich utwo­rów fan­ta­sy, nie­za­leż­nie od tego, z jakie­go krę­gu kul­tu­ro­we­go by się one wywo­dzi­ły. Nato­miast usil­ne poszu­ki­wa­nia ana­lo­go­nu tra­dy­cji artu­riań­skiej w przed­pia­stow­skim i pia­stow­skim folk­lo­rze, któ­ry zda­niem pisa­rza w cało­ści mie­ści się w Sta­rej baśni Józe­fa Igna­ce­go Kra­szew­skie­go, zarów­no na pozio­mie kon­wen­cji, jak i war­stwy języ­ko­wej, są bez­za­sad­ne. Przede wszyst­kim dla­te­go, że poza pan­te­onem bóstw oraz bestia­riu­szem nie prze­trwa­ły do naszych cza­sów sło­wiań­skie mity, poten­cjal­ny rdzeń nowych opo­wie­ści. War­to przy­po­mnieć, że pisarz jest auto­rem książ­ki o źró­dłach i zna­cze­niu mitu artu­riań­skie­go. Oto garść reflek­sji, któ­ry­mi roz­po­czy­na swo­ją opo­wieść o świe­cie kró­la Artu­ra:

Co zatem spo­wo­do­wa­ło, że po czter­na­stu stu­le­ciach wciąż tak bli­skie i dobrze zna­ne są nam dzie­je i przy­go­dy wład­cy odle­głej Bry­ta­nii i jego dziel­nych ryce­rzy? Dla­cze­go bliż­si i lepiej nam zna­ni są Artur, Mer­lin, Lan­ce­lot i Tri­stan niż Juda Macha­be­usz, Achil­les, Ene­asz, Orlan­do czy… król Popiel albo Wal­gierz Wda­ły? Dla­cze­go mit o kró­lu Artu­rze w spo­sób bez­pre­ce­den­so­wy i uni­kal­ny odna­lazł dro­gę do serc i wyobraź­ni milio­nów? Dla­cze­go ta legen­da sta­ła się kopal­nią moty­wów lite­rac­kich przy­naj­mniej rów­nie boga­tą i czę­sto wyko­rzy­sty­wa­ną, jak (o ileż nam bliż­sza) mito­lo­gia grec­ka, Ilia­da, Ody­se­ja czy Ene­ida?8

Sap­kow­ski zauwa­ża rów­nież, że mitem artu­riań­skim inspi­ro­wa­li się naj­więk­si twór­cy, nie­ko­niecz­nie anglo­sa­scy, tacy jak Fran­ce­sco Petrar­ka, Dan­te Ali­ghie­ri, Johann Wol­fgang von Goethe czy Teo­dor Par­nic­ki. Obec­ność tej ponad­cza­so­wej histo­rii dostrzec moż­na rów­nież w powie­ściach o wiedź­mi­nie.

Powieść czeka

Książ­ko­wy debiut Sap­kow­skie­go przy­padł na 1990 rok – wydaw­nic­two Repor­ter opu­bli­ko­wa­ło zbio­rek zaty­tu­ło­wa­ny Wiedź­min, skła­da­ją­cy się z pię­ciu opo­wia­dań, wydru­ko­wa­nych wcze­śniej na łamach „Fan­ta­sty­ki”. Pomi­mo duże­go nakła­du, wyno­szą­ce­go oko­ło trzy­dzie­stu tysię­cy egzem­pla­rzy, książ­ka nie odnio­sła ocze­ki­wa­ne­go suk­ce­su. Wpływ mia­ły na to z pew­no­ścią kwe­stie pro­mo­cyj­ne, a tak­że sła­ba jakość papie­ru i oso­bli­wa ilu­stra­cja zdo­bią­ca okład­kę. Momen­tem prze­ło­mo­wym było nawią­za­nie przez pisa­rza współ­pra­cy z ofi­cy­ną super­No­wa. Po opu­bli­ko­wa­niu dwóch tomów opo­wia­dań (Ostat­nie życze­nie oraz Miecz prze­zna­cze­nia) Sap­kow­ski pra­co­wał nad for­mą powie­ścio­wą. Zbie­gło się to w cza­sie z ban­kruc­twem fir­my, w któ­rej był wte­dy zatrud­nio­ny. Moż­na poku­sić się o stwier­dze­nie, że los zde­cy­do­wał za Andrze­ja Sap­kow­skie­go, pozwa­la­jąc mu w peł­ni poświę­cić się pisa­niu. Roz­po­czy­na­ją­ca cykl powie­ścio­wy Krew elfów zosta­ła wyda­na w 1994 roku i natych­miast wzbu­dzi­ła uzna­nie czy­tel­ni­ków – przy­nio­sła auto­ro­wi Nagro­dę Fan­do­mu Pol­skie­go im. Janu­sza Zaj­dla. Następ­nie w krót­kich odstę­pach cza­so­wych uka­za­ły się: Czas pogar­dy, Chrzest ognia, Wie­ża jaskół­kiPani Jezio­ra. W póź­niej­szych latach Sap­kow­ski napi­sał tak zwa­ne pre­qu­ele, czy­li powie­ści, któ­rych fabu­ła roz­gry­wa się przed wyda­rze­nia­mi opi­sy­wa­ny­mi w pierw­szych pię­ciu tomach. Akcja Sezo­nu burz toczy się przed pod­ję­ciem przez Geral­ta wyzwa­nia zdję­cia klą­twy cią­żą­cej na strzy­dze, Roz­dro­że kru­ków zaś opi­su­je losy mło­de­go wiedź­mi­na, dopie­ro sta­wia­ją­ce­go pierw­sze kro­ki na szla­ku.

Okładka książki Andrzeja Sapkowskiego pod tytułem „Wiedźmin”.
Andrzej Sapkowski, „Wiedźmin”, Warszawa: Wydawnictwo Agencja Reporter, 1990.

Fabu­ła pię­ciok­się­gu zbli­żo­na jest do wzor­ców zna­nych z kon­wen­cji epic fan­ta­sy. Świat wewnętrz­ny jest tutaj bar­dziej roz­le­gły, dopra­co­wa­ny i róż­no­rod­ny niż w opo­wia­da­niach, gdzie siłą rze­czy uka­zy­wa­ny był raczej frag­men­ta­rycz­nie. Sap­kow­ski two­rzy tak­że wie­lo­wy­mia­ro­wą postać głów­ne­go anta­go­ni­sty. Na opi­sy­wa­nym kon­ty­nen­cie toczy się ogrom­ny kon­flikt zbroj­ny, a opo­wieść napę­dza­na jest przez wyda­rze­nia z dale­kiej prze­szło­ści. Pię­ciok­siąg w więk­szej mie­rze sku­pia się na odwzo­ro­wa­niu „śre­dnio­wiecz­ne­go quasi-reali­zmu” niż na tech­ni­ce retel­lin­gu9.

Pro­ble­ma­ty­ka powie­ścio­wa krą­ży wokół histo­rii Ciri, „dziec­ka nie­spo­dzian­ki”. Los dziew­czyn­ki zwią­za­ny jest z Geral­tem, co zosta­ło zapo­wie­dzia­ne już w opo­wia­da­niach Miecz prze­zna­cze­nia oraz Coś wię­cej. Pocho­dze­nie boha­ter­ki, któ­ra jest dzie­dzicz­ką tro­nu Cin­try i posia­da moc Star­szej Krwi, sta­je się obiek­tem zain­te­re­so­wa­nia impe­rium Nil­fga­ar­du, wład­ców Pół­no­cy oraz Loży Cza­ro­dzie­jek. Wiedź­min wraz z cza­ro­dziej­ką Yen­ne­fer będzie sta­rał się uchro­nić i wycho­wać dziew­czyn­kę, two­rząc coś na kształt (nie­co dys­funk­cyj­nej) rodzi­ny. Moż­na poku­sić się o stwier­dze­nie, że Ciril­la sta­no­wi w powie­ścio­wej fabu­le Świę­ty Gra­al – w micie artu­riań­skim przed­miot nie­ustan­nych poszu­ki­wań i fascy­na­cji. Losy poszcze­gól­nych boha­te­rów opi­sy­wa­ne są na tle kon­flik­tu zbroj­ne­go, któ­ry toczy się mię­dzy nil­fga­ardz­kim impe­rium a kró­le­stwa­mi Pół­no­cy. Woj­na na kar­tach pro­zy Sap­kow­skie­go jest opi­sy­wa­na z deta­la­mi i z róż­nych per­spek­tyw, z punk­tu widze­nia poszcze­gól­nych (moż­na by rzec: nie­istot­nych dla osta­tecz­ne­go rezul­ta­tu) jed­no­stek, lecz jest rów­nież uka­za­na jako star­cie roz­my­te etycz­nie, pozba­wio­ne typo­wej dla kla­sycz­nej fan­ta­sty­ki kon­tra­dyk­to­ryj­no­ści dobra i zła. Naj­le­piej widać to w sce­nach roz­gry­wa­ją­cych się w szpi­ta­lu polo­wym, gdzie dla ope­ru­ją­ce­go nizioł­ka nie liczy się naro­do­wość, lecz ludz­kie życie. Pisarz świa­do­mie rela­ty­wi­zu­je moty­wa­cje rzą­dzą­cych poszcze­gól­ny­mi kra­ina­mi, przed­sta­wia tak­że stra­te­gie dopro­wa­dza­ją­ce do wybu­chu kon­flik­tu. W wywia­dzie rze­ce ze Sta­ni­sła­wem Bere­siem Sap­kow­ski wyzna­je, że w Krwi elfów moc­no skon­cen­tro­wał się na uka­za­niu, jak rodzi się woj­na i jaką rolę odgry­wa w tym pro­ce­sie socjo­tech­ni­ka (na przy­kład umyśl­ne pod­sy­ca­nie kse­no­fo­bii). Wpływ na ten wątek mia­ły kwe­ren­da histo­rycz­na pisa­rza oraz jego obser­wa­cja współ­cze­snych wojen toczą­cych się w Bośni i w Rwan­dzie10. Jak stwier­dza autor, jego obraz woj­ny nie pole­ga na wal­ce odwiecz­ne­go Dobra z odwiecz­nym Złem, lecz na star­ciu zawo­dow­ców, gdy brak miej­sca na misty­cyzm, i na uka­za­niu sytu­acji na wzór Arma­ge­do­nu11. Nie spo­sób nie zauwa­żyć ewo­lu­cji głów­ne­go boha­te­ra: odbior­ca ma do czy­nie­nia z jej zary­sem już pod­czas lek­tu­ry opo­wia­dań, w peł­ni zaś zosta­je ona naszki­co­wa­na w powie­ściach Sap­kow­skie­go. Począt­ko­wo Geralt dekla­ru­je neu­tral­ność wobec kon­flik­tów ludzi, ponie­waż jako mutant nie nale­ży do gatun­ku ludz­kie­go. Mimo to napo­tka­nym ludziom oraz potwo­rom wie­lo­krot­nie oka­zu­je empa­tię i miło­sier­dzie, czy­li uczu­cia sto­ją­ce w kontrze do upra­wia­nej przez nie­go pro­fe­sji. Głów­nym impul­sem do zmia­ny jest jed­nak rela­cja wiedź­mi­na z „dziec­kiem nie­spo­dzian­ką”, z któ­rym Geralt zwią­zu­je się emo­cjo­nal­nie i dla któ­re­go nie­ja­ko sta­je się ojcem. Głęb­szy i doj­rzal­szy sta­je się rów­nież jego zwią­zek z Yen­ne­fer. W pro­ble­my „wiel­kie­go świa­ta”, czy­li w poli­tycz­ne intry­gi i prze­ło­mo­we dla histo­rii kon­ty­nen­tu bitwy, wiedź­min zosta­je wplą­ta­ny nie­ja­ko przez przy­pa­dek, wbrew wła­snej woli, być może za spra­wą „prze­zna­cze­nia”, a więc kate­go­rii klu­czo­wej dla całe­go cyklu. Nie­mniej wła­śnie wów­czas boha­ter mani­fe­stu­je swój głę­bo­ko zako­rze­nio­ny sys­tem moral­ny, któ­ry każe mu postę­po­wać słusz­nie, trak­to­wać z sza­cun­kiem to, co obce i odmien­ne, a pięt­no­wać zacho­wa­nia nie­god­ne, pozo­sta­ją­ce dale­ko poza sze­ro­ko rozu­mia­ną przy­zwo­ito­ścią. Naj­wy­raź­niej widać to na kar­tach pię­ciok­się­gu w samym fina­le. Docho­dzi do nie­go w Rivii, mie­ście, od któ­re­go nazwy Geralt stwo­rzył swój przy­do­mek. W karcz­mie zna­jo­mych kra­sno­lu­dów boha­ter wie­sza nad komin­kiem swój miecz, sym­bo­licz­nie koń­cząc z wiedź­miń­skim fachem. Tej nocy wybu­cha w mie­ście pogrom nie-ludzi, Geralt wycho­dzi na uli­ce, żeby pomóc prze­śla­do­wa­nym, jak sam wyzna­je, „już ostat­ni raz” – i ginie od cio­su widła­mi. Ciri prze­no­si umie­ra­ją­ce­go wiedź­mi­na i wycień­czo­ną pró­ba­mi rato­wa­nia go Yen­ne­fer do inne­go wymia­ru, sama rów­nież odcho­dzi. Zakoń­cze­nie moż­na uznać za otwar­te, ponie­waż nie do koń­ca wia­do­mo, czy głów­ny boha­ter fak­tycz­nie zgi­nął, mimo że w war­stwie sym­bo­licz­nej wie­le na to wska­zu­je. Miej­sce, do któ­re­go Ciril­la prze­no­si Geral­ta i Yen­ne­fer, peł­ne drzew z cięż­ki­mi od jabłek gałę­zia­mi, moż­na utoż­sa­miać z Ava­lo­nem – cel­tyc­ką kra­iną zmar­łych, zwa­ną rów­nież Wyspą Jabło­ni. Zresz­tą cała histo­ria wiedź­mi­na suge­ru­je, że inter­pre­to­wa­nie jej wyłącz­nie w jeden spo­sób jest nie­moż­li­we. Dzie­je się tak za spra­wą wpro­wa­dze­nia do opo­wie­ści posta­ci mnisz­ki Con­dwi­ra­murs, któ­ra wie­le lat po wyda­rze­niach skła­da­ją­cych się na głów­ną fabu­łę usi­łu­je odkryć praw­dzi­we losy Geral­ta, Ciri i Yen­ne­fer. Jest to jed­na ze stra­te­gii cha­rak­te­ry­stycz­nych dla lite­ra­tu­ry post­mo­der­ni­stycz­nej: nie ist­nie­je tu nar­ra­cyj­ny obiek­ty­wizm, histo­ria nie jest odtwa­rza­na, lecz kon­stru­owa­na, nad cało­ścią prze­ka­zu zaś cią­ży zna­cze­nio­wa nie­okre­ślo­ność. Nie­mniej w pew­nym sen­sie to wła­śnie przy­na­leż­no­ści cyklu wiedź­miń­skie­go do tego prą­du kul­tu­ro­we­go czy­tel­ni­cy zawdzię­cza­ją cią­głą moż­li­wość two­rze­nia przez Andrze­ja Sap­kow­skie­go kolej­nych tek­stów opo­wia­da­ją­cych dzie­je Geral­ta z Rivii. Jak czy­ta­my w epi­lo­gu Sezo­nu burz: „Opo­wieść trwa. Histo­ria nie koń­czy się nigdy”.

W stronę Historii

Andrzej Sap­kow­ski nie­dłu­go odpo­czy­wał po zakoń­cze­niu opo­wie­ści o losach Geral­ta. Już w 2002 roku uka­za­ło się Nar­ren­turm, powieść roz­po­czy­na­ją­ca try­lo­gię husyc­ką, na któ­rą zło­ży­ły się jesz­cze tomy zaty­tu­ło­wa­ne Boży bojow­ni­cy (2004) oraz Lux per­pe­tua (2006). Kry­ty­cy widzie­li w nowej try­lo­gii Sap­kow­skie­go pio­nier­skie odno­wie­nie pol­skiej powie­ści histo­rycz­nej, cze­go wyra­zem mogła­by być nomi­na­cja Nar­ren­turm do Nagro­dy Lite­rac­kiej „Nike” w 2003 roku. Nie­mniej jeże­li cho­dzi o kry­ty­ków, wyda­je się, że słusz­ność ma Mar­cin Zwierz­chow­ski, któ­ry umiesz­cza tryp­tyk Sap­kow­skie­go w nur­cie fan­ta­sty­ki histo­rycz­nej, ponie­waż pisarz wier­nie odtwa­rza daw­ne realia, nawią­zu­je do wyda­rzeń histo­rycz­nych, a jed­no­cze­śnie wpla­ta w opo­wieść ele­men­ty nad­przy­ro­dzo­ne12. Tłem powie­ścio­wych wyda­rzeń są woj­ny husyc­kie, głów­nym boha­te­rem zaś czy­ni Sap­kow­ski Rey­ne­va­na, któ­ry zamie­rza pomścić swo­je­go bra­ta zamor­do­wa­ne­go przez Czar­nych Jeźdź­ców. Rey­ne­van, jak przy­sta­ło na pro­ta­go­ni­stę utwo­ru inspi­ro­wa­ne­go poety­ką „powie­ści płasz­cza i szpa­dy”, wplą­tu­je się tak­że w miło­sne afe­ry. Woj­ciech Łapiń­ski słusz­nie wska­zu­je na podo­bień­stwa ist­nie­ją­ce mię­dzy pro­zą histo­rycz­ną Sap­kow­skie­go a powie­ścia­mi Hen­ry­ka Sien­kie­wi­cza. Uobec­nia­ją się one nie tyl­ko na dość powierz­chow­nych pozio­mach, takich jak kon­struk­cja fabu­ły awan­tur­ni­czej z domi­nu­ją­cym wąt­kiem miło­snym czy motyw wiel­kiej woj­ny, któ­ra sta­no­wi tło dla oso­bi­stej histo­rii boha­te­rów. Sap­kow­ski, podob­nie jak wcze­śniej Sien­kie­wicz, uka­zu­je dwa obli­cza woj­ny przez zasto­so­wa­nie zarów­no per­spek­ty­wy zawo­do­we­go żoł­nie­rza, jak i przy­pad­ko­we­go cywi­la; ponad­to obaj pisa­rze mie­sza­ją porząd­ki sacrum i pro­fa­num w opi­sach wojen­nych kam­pa­nii, obaj tak­że posłu­gu­ją się posta­cia­mi pobocz­ny­mi jako dodat­ko­wy­mi komicz­ny­mi nar­ra­to­ra­mi. O ile jed­nak autor Poto­pu uka­zu­je sze­ro­ko rozu­mia­ną prze­moc w spo­sób zeste­ty­zo­wa­ny, o tyle Sap­kow­ski decy­du­je się na obraz natu­ra­li­stycz­ny, pełen bru­tal­no­ści i gro­zy13. Sam pisarz w roz­mo­wie ze Sta­ni­sła­wem Bere­siem wspo­mi­na, że język sta­ro­pol­ski rze­czy­wi­ście wywiódł z kart utwo­rów Sien­kie­wi­cza (oraz Jana Chry­zo­sto­ma Paska) i że spa­ra­fra­zo­wał nie­któ­re sce­ny zna­ne z Try­lo­gii. W odróż­nie­niu od auto­ra Pana Woło­dy­jow­skie­go nie eks­po­no­wał zaś nazbyt wyraź­nie wąt­ku nie­miec­kie­go w swo­im obra­zie wojen husyc­kich, ponie­waż nie pisał „dla pokrze­pie­nia serc” czy­tel­ni­ków cier­pią­cych na sku­tek nie­miec­kie­go zabo­ru i kul­tur­kamp­fu14. Wyda­je się, że jak cykl wiedź­miń­ski stał się dzie­łem trans­me­dial­nym, czy­li ist­nie­ją­cym w róż­ne­go rodza­ju mediach, tak podob­ny poten­cjał tkwi w try­lo­gii husyc­kiej. Nie­ste­ty dotych­czas nie został on jed­nak wyko­rzy­sta­ny.

Opowieść trwa

Nie spo­sób w tak krót­kim tek­ście wyczer­pu­ją­co omó­wić całej twór­czo­ści Andrze­ja Sap­kow­skie­go i wszyst­kich zna­czeń zawar­tych na jej kar­tach. A zasłu­gu­ją na to rów­nież krót­sze for­my opu­bli­ko­wa­ne przez auto­ra, więc te nie­zwią­za­ne z posta­cią Geral­ta. Przy­kła­do­wo w Mala­die… Sap­kow­ski doko­nu­je retel­lin­gu jed­ne­go z naj­po­pu­lar­niej­szych frag­men­tów mitu artu­riań­skie­go, czy­li opo­wie­ści o Tri­sta­nie i Izol­dzie. Pisarz swo­ją wer­sję histo­rii przed­sta­wia z per­spek­ty­wy Mor­hoł­ta i Bran­wen. W Muzy­kan­tach zaś Sap­kow­ski posłu­gu­je się kon­wen­cją lite­ra­tu­ry gro­zy, two­rząc opo­wieść o mor­der­stwach doko­ny­wa­nych na drę­czy­cie­lach zwie­rząt: spraw­ca­mi są koty, balan­su­ją­ce na gra­ni­cy mię­dzy real­nym a meta­fi­zycz­nym. Z kolei Lej po bom­bie to alter­na­tyw­na histo­ria po wybu­chu w Czar­no­by­lu – w tym opo­wia­da­niu fan­ta­stycz­no­nau­ko­wym pisarz sty­li­zu­je nar­ra­cję na post­mo­der­ni­stycz­ny mono­log wewnętrz­ny. Napi­sa­no już spo­ro mono­gra­fii poświę­co­nych róż­no­rod­nym tema­tom podej­mo­wa­nym przez auto­ra Cza­su pogar­dy, wciąż powsta­ją nowe seria­le, ani­ma­cje, komik­sy i gry zwią­za­ne z jego twór­czo­ścią. W koń­cu opo­wieść wciąż trwa – i oby nigdy się nie skoń­czy­ła.

 

1 A. Sap­kow­ski, Wiedź­min [w:] tegoż, Ostat­nie życze­nie, War­sza­wa: super­NO­WA, 2005, s. 7.

2 Zob. ten­że, Ręko­pis zna­le­zio­ny w smo­czej jaski­ni, War­sza­wa: super­NO­WA, 2001, s. 39.

3 Zob. P. Sta­siak, Wiedź­min 2, Na tę grę cze­ka cały świat, onli­ne: https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kultura/1511780,1,wiedzmin-2-na-te-gre-czeka-caly-swiat.read [dostęp: 1.12.2025].

4 Zob. M. Parow­ski, Wiedź­min Geralt jako podróż­nik w cza­sie, „Nowa Fan­ta­sty­ka” 1991, nr 12, s. 66–67.

5 Wiedź­min to fan­ta­sy i basta, „Książ­ki. Maga­zyn do czy­ta­nia” 2020, nr 1, s. 46.

6 Andrzej Sap­kow­ski tra­fił w ser­ca czy­tel­ni­ków. Roz­mo­wa z Micha­łem Cet­na­row­skim [w:] A. Flam­ma, Wiedź­min. Histo­ria feno­me­nu, Poznań–Wrocław: Wydaw­nic­two Dol­no­ślą­skie, 2023, s. 493.

7 Zob. A. Sap­kow­ski, Piróg albo Nie ma zło­ta w Sza­rych Górach, onli­ne: https://sapkowskipl.wordpress.com/2017/03/17/pirog-albo-nie-ma-zlota-w-szarych-gorach/ [dostęp: 1.12.2025].

8 Ten­że, Świat kró­la Artu­ra. Mala­die, War­sza­wa: super­NO­WA, 1995, s. 8.

9 Zob. P. Sta­sie­wicz, Mię­dzy świa­ta­mi. Inter­tek­stu­al­ność i post­mo­der­nizm w lite­ra­tu­rze fan­ta­sy, Bia­ły­stok: Wydaw­nic­two Uni­wer­sy­te­tu w Bia­łym­sto­ku, 2016, s. 88.

10 S. Bereś, A. Sap­kow­ski, Histo­ria i fan­ta­sty­ka, War­sza­wa: super­NO­WA, 2019 [e‑book].

11 Tam­że.

12 M. Zwierz­chow­ski, Nie tyl­ko „Wiedź­min”. „Nar­ren­turm” Sap­kow­skie­go pod­bi­ja Sta­ny, onli­ne: https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kultura/1976182,1,nie-tylko-wiedzmin-narrenturm-sapkowskiego-podbija-stany.read [dostęp: 1.12.2025].

13 Zob. W. Łapiń­ski, Inter arma rident Musae. O podo­bień­stwach pro­zy Hen­ry­ka Sien­kie­wi­cza i Andrze­ja Sap­kow­skie­go, „Ruch Lite­rac­ki” 2014, z. 6, s. 603–624.

14 S. Bereś, A. Sap­kow­ski, Histo­ria i fan­ta­sty­ka.

– pisarz, doktor nauk humanistycznych, adiunkt w Katedrze Polskiej Literatury Współczesnej i Krytyki Literackiej UKSW.

więcej →

Fallback Avatar

– autor opowiadań i powieści fantasy.

więcej →

Powiązane teksty