Zimą zeszłego roku literaturoznawca, a prywatnie mój przyjaciel ze studiów Louis Klee pojechał do Goroke, oddalonego o pięć godzin jazdy samochodem na zachód od Melbourne, by w ramach przygotowania wywiadu dla „The Paris Review” spędzić z autorem Równin – Geraldem Murnane’em – trzy dni. Poza liczącym około trzystu mieszkańców miasteczkiem rozpościera się usiana eukaliptusami równina. Dalej droga poprowadzi za granice stanu w kierunku Adelaide. Murnane mieszka w szopie na tyłach domu jego najstarszego syna. Pokój pisarza to żywe archiwum: foldery podzielone są na trzy kategorie: rzeczy „chronologiczne”, sprawy „literackie” oraz „antypody”. Na to ostatnie składają się zapiski Murnane’a o fikcyjnych wyścigach konnych, które odbywają się w jego wyimaginowanym świecie – New Eden.
Jak relacjonuje Louis, w pomieszczeniu jest tyle dokumentów, że pisarz co wieczór musi rozkładać łóżko polowe. „Za pięćdziesiąt lat będę bardziej kojarzony z tym archiwum niż z moimi książkami” – wyjaśnia Louisowi1. Wizyta ta – jak wyobrażam sobie, czytając trzydziestostronicowy wywiad – jest równie niekonwencjonalna jak proza australijskiego autora. Intymny świat ujęty w ramy archiwum wydaje się zmyślną choreografią, w której – podobnie jak w książkach Murnane’a – balansujemy na granicy między tym, co autobiograficzne, a tym, co wyobrażone, między prawdziwymi wspomnieniami a fikcyjnymi wariacjami na ich temat. „Poczułem nagłe uniesienie na myśl, że nie wiem, co w historii równin, a nawet i w mojej własnej, można uznać za weryfikowalne”2 – czytam w jednym z fragmentów Równin w przekładzie Tomasza Gałązki.
Część 1. albo meandry biografii
Wydane w 1982 roku Równiny to nielinearna, hipnotyzująca i meandryczna narracja o – jak zapowiada opis wydawcy – „poszukiwaniu piękna i pamięci na rubieżach świata”3. Murnane łączy poetycką medytację nad nieuchwytnością równinnych ziem z opowieścią o procesie pisania o nich. Wobec tego, że proza Murnane’a jest na polskim rynku nowością (ale też ze względu na częste w tej twórczości transformacje biografii w fikcje), warto choćby pokrótce przedstawić kontekst jej powstawania, a także przybliżyć czytelnikom i czytelniczkom sylwetkę autora.
Zacznę tradycyjnie: Murnane urodził się w 1939 roku w robotniczej dzielnicy na obrzeżach Melbourne jako jedno z czworga dzieci Gwenneth i Reginalda. Rodzina przeprowadzała się wielokrotnie, głównie ze względu na długi ojca pisarza, w które ten wpadał, niefortunnie obstawiając wyścigi konne. Co ciekawe, Murnane nosi imię Gerald po ulubionym koniu Reginalda. Wyścigi konne od lat są zarówno obsesją pisarza, jak i źródłem jego inspiracji, porównywanym przez autora do doświadczenia religijnego. Szczegółowo pisze o tym Alan Kennedy, który stara się wytłumaczyć poetykę Murnane’a wszystkim niepodzielającym obsesji na punkcie wyścigów konnych (co odnosi się również, podejrzewam, do znakomitej większości osób czytających właśnie ten szkic)4.
Surowe wychowanie i edukacja Murnane’a przebiegły w duchu irlandzko-australijskiego katolicyzmu. Zanim Gerald rozpoczął studia na Uniwersytecie Melbourne i podjął pracę jako nauczyciel, spędził trzy miesiące w seminarium duchownym w Sydney. Przez kilka tygodni traktował pomysł kariery duchownego z największą powagą, wyobrażał sobie, że ścieżka ta zapewni mu spokój potrzebny do pisania poezji – jak stało się to w przypadku Thomasa Mertona. Temat religii, relacji z ojcem oraz niezręczności i fantazji okresu dorastania pojawia się w debiutanckiej, pisanej przez dziesięć lat powieści Tamarisk Row (1974), a dwa lata później w A Lifetime on Clouds.
Jak na łamach „The New York Review” pisał o australijskim twórcy J.M. Coetzee, katolickie wychowanie z jednej strony pozwoliło Murnane’owi otworzyć się na poszukiwanie w formach narracyjnych transcendencji, światów możliwych, z drugiej zaś odcisnęło się na psychice młodego chłopca, wdrukowując w nią dogmat grzechu i wstydu5. Reginald uważał powojenną Europę za miejsce rozpusty i zepsucia moralnego i przypominał swoim synom, że miejsce każdego z nich jest w nieznającej podobnych problemów Australii – Murnane wspomina o tym pokrótce w jednym z esejów z Invisible Yet Enduring Lilacs (2005)6.
Śmierć ojca wyzwoliła Murnane’a kreatywnie: pozwoliła mu stworzyć – poprzez postać Augustine’a z Tamarisk Row – fikcyjną wariację na temat ojca, nieobciążoną strachem przed konsekwencjami swoich działań7. Konsekwencje poniósł za to brat ojca. Tak długo tłumił w sobie złość z powodu dwóch pierwszych powieści bratanka, że – jak opowiada Murnane w wywiadzie – prawdopodobnie na skutek literackiego szoku zmarł na raka wątroby. „Nawet jeśli wiedziałbym, że to się wydarzy, nie mógłbym nie napisać tych książek” – stwierdza Murnane. Zapytany przez Louisa, czy nie czuje się winny, wyjaśnia, że na świecie zawsze znajdzie się jakiś wuj, który jest gotów poświęcić zawartą w narracji prawdę, by bronić swych błędnych wyobrażeń8.
Kolejną po A Lifetime on Clouds książką są The Plains (1982), czyli Równiny. Z perspektywy czasu Murnane twierdzi, że to dzieło pomniejsze, które powstało z fragmentów innej powieści9. W rzeczywistości publikacja Równin to ważny punkt na mapie twórczości tego autora: książka nie tylko przyniosła mu pewną popularność, ale także zapoczątkowała ten etap w jego literackiej działalności, w którym proza wymyka się zasadom tradycyjnej konstrukcji.
Część 2. albo autor tekstu, którego nie ma
Na początku Inland (1988) – powieści o pisaniu książki, której rozgrywająca się na Węgrzech akcja przeplatana jest fragmentami retrospekcji o „dziewczynie z ulicy Bendigo” – czytamy:
These words rest lightly on my page, but this heaviness pressing on me is perhaps the weight of all the words I have still not written. And the heaviness pressing on me is what first urged me to write10.
Ów przygniatający ciężar wszystkich słów, których autor jeszcze nie napisał, sprawił, że od opublikowania zbioru opowiadań Emerald Blue (1995) przez czternaście lat Murnane nie wydał żadnej książki. W 2009 roku powrócił na rynek z Barley Patch – elegią o nigdy nienapisanej powieści. „Czasami wydaje mi się, że tekst, którego nie ma, jest ważniejszy niż ten, który jest” – tłumaczy Murnane w jednym z wywiadów11. Przypomina się tu wątek Oh, Dem Golden Slippers – dzieła, które miało być dalszym ciągiem Inland i którego Murnane rzeczywiście nigdy nie napisał. Z nienapisaną powieścią można na dobrą sprawę zrobić więcej niż z napisaną: dopóki nie istnieje, rozwija się w potencjalności. Jak w Jeśli zimową nocą podróżny pisał Italo Calvino: narrator marzy o książce, która byłaby „jedynie incipitem, która przez cały czas trwania narracji nie straciłaby nic z potencjalności początku, z bezprzedmiotowego oczekiwania”12. W jednym z fragmentów Równin potencjalność tę widzimy, ale à rebours. Murnane pisze o badaczach, którzy
wyłuskują z własnych przeżyć […] określone stany żałości, niespełnienia czy niedostatku. Następnie badają te doznania, szukając w nich śladów jakiegoś wcześniejszego stanu, który zdawałby się obiecywać ziszczenie tego, co ostatecznie się nie spełniło13.
Podobny motyw retrospektywnej intencji pojawia się też w Barley Patch. Murnane twierdzi, że w literaturze nie ma niczego bardziej płytkiego niż nurt realizmu14. Zaznajomiona z odautorskimi komentarzami i metamotywami, zastanawiam się, czy w rzeczywistości Murnane’a to, co najrealniejsze, jest tym, co możliwe do opowiedzenia w formie fikcji.
W ciągu kilkunastu lat, kiedy Murnane nie publikował powieści, zdążyło dorosnąć nowe pokolenie czytelników i czytelniczek. Charakter prozy Murnane’a przypomina mi moje własne wczesnolicealne fascynacje (kiedy to czerpałam przyjemność to z lektur trzeciej fali feminizmu, to z grających na nosie konwencji czwartej ściany dramatów Bertolta Brechta, Luigiego Pirandella, Toma Stopparda). Autoreferencyjne powieści Murnane’a brzmią według nas współcześnie i mogą – by posłużyć się słowami samego pisarza – „zaburzyć delikatną równowagę złożonych urojeń”15. Nie trzeba daleko szukać; dekonstrukcję zacząć można od autokomentarzy Murnane’a. I tak na przykład autor twierdzi, że nie wie, czym jest postmodernizm, nie używa komputera, nigdy nie robi researchu przed pisaniem książki i ani trochę nie interesują go akademickie debaty. Jednocześnie w wywiadach odwołuje się do tekstów krytycznoliterackich, opowiada, że lubi spędzać czas, eksplorując Google Earth, i mówi o interesujących go teoriach narracji. Szczególnie jeśli teorie te – jak często wspominane przez Murnane’a The Rhetoric of Fiction (1961) Wayne’a Bootha – dotyczą wizerunku implikowanego czy też domniemywanego autora. Jako autorka tego szkicu mniemam, że wszystko to – szczególnie w obliczu romantyzowanej ekscentryczności – jest działaniem celowym.
Choć Murnane bywa zestawiany z Italem Calvinem, Georges’em Perecem, Samuelem Beckettem, Jorgem Luisem Borgesem czy Marcelem Proustem, wiele osób postrzega go jako pisarza osobnego. Wrażenie to potęguje się w miarę przyswajania przez odbiorców kolejnych autokomentarzy Murnane’a. Za pomocą tych komunikatów w mało subtelnej, ale wciągającej grze Murnane podkreśla peryferyjność swojej twórczości. Oczywiście po trzech książkach i pięciu wywiadach śmiało można już przestać wierzyć glosom, co zresztą byłoby spójne z deklaracjami autora, który (zarówno w wywiadach, jak i w powieściach) twierdzi, że nie potrafi już odróżnić fikcji od procesu myślenia o niej16. Pytany o zmiany w swoim pisarstwie – o to, jakie różnice dostrzega między swoją wczesną a późną twórczością, Murnane odpowiada, że nigdy nie planował spójnego programu. Zauważalna zmiana dotyczy jego podejścia do kryterium publikowalności, które kiedyś budziło ogromny lęk, a w przypadku najnowszych – połączonych tematycznie z Barley Patch – książek, takich jak A History of Books (2012), A Million Windows (2014) oraz Border Districts (2017), nie jest już dla niego problemem. Autor żyje, jak chce; pisze to, na co ma ochotę.
Część 3. albo wysublimowany sens równiny
W Równinach Murnane zabiera nas w głąb australijskiego interioru, w miejsca, w których świat rzeczywisty współistnieje i przenika się ze światem możliwym. Bohaterem, a jednocześnie narratorem powieści jest młody filmowiec, który dwadzieścia lat wcześniej przybył z „Australii Zewnętrznej” na „płaską, nagą, przemożną” równinę. W pozbawionym punktów orientacyjnych krajobrazie bohater/narrator szuka „czegokolwiek, co mogłoby wskazać, że pod tym, co widać, kryje się jakiś wysublimowany sens”17. Odpowiednie spojrzenie pozwoli mu dostrzec nie tylko „niezliczone subtelne wariacje krajobrazu”18, ale też niemożność ich artystycznej reprezentacji.
Poszukiwania „wysublimowanego sensu” wymagają jednak funduszy, dlatego bohater/narrator stara się pozyskać mecenat. Ma nadzieję, że wsparcie któregoś z poznanych w miasteczku zamożnych właścicieli ziemskich pozwoli mu stworzyć film o australijskich równinach. „Spośród wszystkich rodzajów sztuki” – czytamy, wnikając w myśli bohatera/narratora – „tylko film mógł pokazać odległe krajobrazy marzeń jako tereny nadające się do zamieszkania, a jednocześnie przeobrazić znajome pejzaże w mglistą scenerię pasującą wyłącznie do snów”19.
Właściciele ziemscy gromadzą się w barze i debatują o zadaniu odkrywcy (ma on „założyć, że poza ziemiami znanymi leżą nieznane”) oraz kartografii, a każda nowa teoria o osobności ludzi równin budzi ich entuzjazm. W pamięć zapadła mi satyryczna scena, w której bohater/narrator zapisuje rozmowę właścicieli ziemskich. Są oni pod wrażeniem kolejnej teorii, zaopatrują się w zapas papieru i kolorowych kredek, rozsiadają wśród popielniczek i szklanek, by „wyrysować kolorowe linie, z nadzieją dostrzeżenia nieuświadomionych dotąd harmonii”20. W świecie powieści eksploracja równiny jest zajęciem zarezerwowanym dla mężczyzn. Grono postaci kobiecych ogranicza się do tęskniących za kosmopolitycznym wybrzeżem córek, pozostających gdzieś w cieniu pseudofilozoficznych dywagacji żon oraz poszukiwanej muzy (bohater/narrator twierdzi, że w finale powieści kluczowa rola przypadnie postaci żeńskiej, która „musi wyglądać na autentyczną młodą dziewczynę z równin”21). Reprezentacje te, a także kontrowersje wokół zarzucanej autorowi mizoginii to osobny temat jeszcze nienapisanego szkicu.
Sposób, w jaki Murnane oddaje bezmiar interioru, konstruując wrażenie jego nieuchwytności, wciąga i hipnotyzuje. Momentami trudno jednoznacznie stwierdzić, czy jest to proza podniosła czy groteskowa, bo zdania Murnane’a to – by przywołać słowa Bena Lernera – „mikrodialektyki nudy i piękna, banału i głębi”22. Wykreowana przez Murnane’a sceneria jest efektowna: jeśli bezkres, to nie byle jaki, lecz jednostajny, bydło – nie zwyczajne, lecz ospałe, dolina – płytka. Gdzieś między patosem a groteską ziemie równinne ukazują się nam jako „niepojmowalne, a przez to pełne możliwości”23. To, że chodzi o pewną potencjalność i fantazmat, widać też w jednym z monologów bohatera/narratora:
Żywię lęk, być może bezpodstawny, że dam się uwieść wizjom tego, co niemal się stało. W odróżnieniu od prawdziwych ludzi równin wolałbym nie wnikać zbyt uważnie w te inne życia, toczone przez mężczyzn, którymi o mało co się nie stałem (niewątpliwie to ten właśnie lęk przywiódł mnie na równiny: w jedyne miejsce, gdzie nie muszę zaprzątać sobie głowy takimi potencjalnościami).
Nieprzeliczone tomy w tej bibliotece pełne są gęsto złożonej prozy spekulatywnej: ileż to rozdziałów, jeden za drugim, ujętych jest w nawiasy, ileż glos i przypisów towarzyszy wąskim strużkom faktycznego tekstu – aż boję się, że w jakimś zupełnie zwyczajnym eseju autorstwa człowieka równin o wcale nie wybitnej reputacji natknę się na pełen wahań akapit opisujący podobnego mi mężczyznę, co bezustannie rozmyśla nad równinami, ale nigdy nie postawił na nich stopy24.
Streszczanie Równin zdaje się pomysłem nieprzyzwoicie powierzchownym. Ich „akcja” wydarza się w języku narracji, syntaktycznych, „sensotwórczych” nawrotach. Recenzencko książka stanowi wyzwanie między innymi dlatego, że bez d o ś w i a d c z e n i a narracji trudno ją opisywać. Każde zdanie przypomina nam tu, że opis wydarzeń to co najwyżej – tu skorzystam z języka formalizmu amerykańskiego – „błąd parafrazy”.
Część 4. albo przekład i autoperyferie fikcji
Równiny to pierwsze tłumaczenie Murnane’a na język polski, ale warto było czekać. Idiosynkratyczny styl (niezwykle długie zdania, syntaktyczne nawroty, regularność prozodyczna, balansowanie między patosem a groteską) niełatwo odzwierciedlić w przekładzie, lecz w tym przypadku znakomicie zrealizowano to zadanie. Tłumacz znalazł w polszczyźnie rejestr i rytm, które oddają zarówno atmosferę egzystencjalnego wyobcowania, jak i rzadziej zauważany przez recenzentów i recenzentki humor powieści. Zapytany przeze mnie, co w procesie przekładu było dla niego wyzwaniem, a co przyjemnością, Gałązka odpowiada:
Wyzwaniem na pewno były metrowe zdania. Przekładanie Murnane’a było momentami bojem o utrzymanie w pamięci tego, co jest podmiotem zdania. Musiałem uważać, żeby gdzieś po drodze tego podmiotu nie zgubić i nie podsunąć redaktorce (wspomnę, że Anna Niklewicz wykonała tu znakomitą robotę!) jakiegoś straszliwego potwora. Najbardziej cieszyło mnie tłumaczenie fragmentów najbliższych, bo ja wiem, J.L. Borgesa i Mervyna Peake’a, całej tej łże-historii politycznej i kulturalnej australijskiego interioru, którą Murnane zmyślił sobie zapewne, rechocząc szatańsko. W pierwotnej wersji Równiny wyszły mi znacznie bardziej stylizowane językowo, niż to widać w tekście opublikowanym. Szacowałem, że początek „akcji” przypada na wczesne lata 60. XX wieku, więc pozwalałem sobie na nieco bardziej anachroniczne słownictwo, ale po polsku brzmiało to gorzej niż w oryginale, więc za sugestią redaktora prowadzącego zdecydowaliśmy się na inne rozwiązanie.
Zamiast częstej przy spóźnionej recepcji histerii o „nadrabianiu zaległości” lepsza jest zachęta (ale też urealnienie), więc przypomnę, że „znany australijski autor” aż tak znany nie jest. W 2018 roku „The New York Times” ogłosił Murnane’a „najlepszym z żyjących pisarzy języka angielskiego”, o którym jednak „większość ludzi nigdy nie słyszała”25. Ten słodko-gorzki komplement dla Murnane’a nie jest niczym nowym. Anegdoty o poczuciu niedocenienia można mnożyć – by wspomnieć na przykład rok 1999, kiedy Murnane uhonorowany został przyznawaną w Australii od 1975 roku nagrodą Patricka White’a. Jest ona wyróżnieniem dla twórców i twórczyń, których dzieła, mimo że mają szczególne znaczenie dla literackiej geografii Australii, pozostają niedocenione. Od owego docenienia (sic!) minęły już ponad dwie dekady, a rozmowy o oryginalności tej prozy, przeciwstawianej marginalizowaniu, przewijają się przez większość opracowań i wywiadów.
Oczywiście temat podejmowany jest też przez samego autora. Wymieniany już od lat jako jeden z kandydatów do Nagrody Nobla, Murnane już dziś deklaruje, że na ceremonię do Sztokholmu z pewnością nie poleci. To, że nie lata samolotami, to tylko jeden z punktów na długiej liście ustanowionych przez twórcę zasad, wśród których znajdują się zakazy używania komputera, obsługi katalogów bibliotecznych, pływania, korzystania z telewizji czy okularów przeciwsłonecznych. W 2018 roku listę tę pisarz rozwinął w serii męczących wyliczeń w trakcie wykładu The Still Breathing Author. Poniekąd dostarcza on przybyłej do lobby klubu golfowego w Goroke publiczności dokładnie tego, po co przyszła26.
O ile od 2009 roku na rynku międzynarodowym proza Murnane’a cieszy się coraz większą popularnością, o tyle w Australii czytelnicy i czytelniczki są bardziej krytyczni i podzieleni. Jak podsumowuje na łamach „The Guardian” Emmett Stinson, wykładowca i autor książki Gerald Murnane, jedni zachwycają się monotonnym poetyckim stylem i czerpią przyjemność z długich zdań pełnych paralel, repetycji i nawrotów; inni twierdzą, że przeczytać jedną książkę Murnane’a to jak przeczytać ich większość27. Krytykę wzbudza szczególnie to, że tematyka tej prozy zakrawa na obsesję, postaci kobiece są przedmiotem osobliwych idealizacji, a całość naznaczona jest pretensjonalnością, manieryzmem i autoaluzjami, co może być męczące. Lektura Równin skłania do mnożenia fraz pokroju: „proza powolna, a jednocześnie dynamiczna”, „pozornie powierzchowna, ale przecież głęboka”. Ironizuję tu nieco, punktując słabość recenzenckich ogólników, jednocześnie widzę, że przeciwstawienia te wpisują się w fascynującą, ale momentami nużącą poetykę książki.
Sposób, w jaki fikcja przenika się tu z autobiografią, to tylko jeden z kilku ciekawych aspektów twórczości Murnane’a. Mnie nurtuje też inny temat: czy dzieło Australijczyka może być czytane w kontekście napięć między lokalną a globalną prozą? W sposobie kształtowania przez pisarza narracji widać to, co Ivor Indyk nazwał provincial imagination („prowincjonalną wyobraźnią”). Krytykowi chodziło o szczególny rodzaj literackiej estetyki, widocznej w dziełach australijskich autorów i autorek, którzy czerpią kreatywną siłę z zamieszkiwania z dala od metropolii czy centrów politycznej i kulturowej władzy”28. W jednym z fragmentów Równin czytamy:
niektórzy historycy sugerowali, że to sam fenomen równin odpowiadał za różnice kulturowe pomiędzy ich mieszkańcami a ogółem Australijczyków29.
We wstępnie do The Cambridge Companion to Australian Novel (2023) edytorzy przypominają, że „australijska powieść” była u początków towarem eksportowym, pisanym pod oczekiwania europejskiego odbiorcy30. Autorzy ówczesnych publikacji często wykorzystywali konwencję powieści pikarejskiej, pełnej dziwów i stereotypowych postaci, realizując fantazje o dzikich terenach. Dziś w refleksji nad literaturą australijską widać żywotność dyskusji o kontynuacjach i zerwaniach zależności między europejskim centrum a australijskimi półperyferiami. Oczywiście temat nie jest nowy. Już w 1950 roku krytyk z Melbourne, Arthur Phillips, opisywał na łamach „Meanjin” postkolonialne poczucie zależności, wprowadzając do dyskursu znany termin cultural cringe („kulturowy cringe”)31.
Wobec ewidentnej ekscentryczności Murnane’a dociekanie, czy mikroklimat jego książek wpisuje się w szersze tendencje czy tradycje australijskiej prozy, byłoby niewystarczające i wiązałoby się z uproszczeniami. Jednocześnie nie sposób nie zauważyć, że zarówno metaforycznie, jak i dosłownie Murnane zamieszkuje na swoich równinnych peryferiach. Podobnie jak z mitem autorstwa, pisarz gra z naszymi przekonaniami na temat tego, czym mogą być „wspólnoty wyobrażone”. Murnane tworzy mit o ludziach równin, ich kondycji, emocjonalnej geografii, fikcyjnej antropologii. Łączy przy tym elementy paraboli, ekfrazy, powieści filozoficznej, satyry, autotelicznej farsy. To, co na pierwszy rzut oka wydaje się jedynie „bardzo szczegółowym studium wąskiego wycinka” miejscowych traw, w dziele Murnane’a tworzy poetycką topologię „egzystencjalnej” równiny. Dla australijskiego autora najciekawsze jest to, co nieuchwytne. Łatwo domyślić się, że w powieściowym świecie film bohatera/narratora Równin nigdy nie zostaje zrealizowany. W przeciwnym razie równina nie rozciągałaby się poza granice tego, co przedstawione.
1 G. Murnane, The Art of Fiction No. 266, interviewed by L. Klee, „The Paris Review” 2014, no. 250, s. 191–222, online: https://www.theparisreview.org/interviews/8375/the-art-of-fiction-no-266-gerald-murnane [dostęp: 6.12.2025].
2 G. Murnane, Równiny, tłum. T. Gałązka, Wołowiec: Wydawnictwo Czarne, 2025, s. 19.
3 Zob. „Równiny”, Gerald Murnane [opis wydawcy], online: https://czarne.com.pl/katalog/ksiazki/rowniny [dostęp: 6.12.2025].
4 A. Kennedy, Understanding Murnane?, „Los Angeles Review of Books”, 9.02.2019, online: https://lareviewofbooks.org/blog/essays/understanding-murnane/ [dostęp: 6.12.2025].
5 J.M. Coetzee, The Quest for the Girl from Bendigo Street, „The New York Review” 2012, vol. LIX, no. 20, online: https://www.nybooks.com/articles/2012/12/20/quest-girl-bendigo-street/ [dostęp: 6.12.2025].
6 G. Murnane, Birds of the Puszta [w:] tegoż, Invisible Yet Enduring Lilacs, Sheffield–London–New York: And Other Stories, 2020, s. 50.
7 Tenże, The Art of Fiction …, s. 198–199.
8 Tamże, s. 199.
9 Gerald Murnane, rozm. przepr. S. O’Beirne, online: https://www.youtube.com/watch?v=JMwmRKKHfxs [dostęp: 6.12.2025].
10 G. Murnane, Inland, Sheffield–London–New York: And Other Stories, 2024.
11 Gerald Murnane, rozm. przepr. S. O’Beirne…
12 I. Calvino, Jeśli zimową nocą podróżny, tłum. A. Wasilewska. Warszawa: Państwowy Instytut Wydawniczy, 1989, s. 177.
13 G. Murnane, Równiny, s. 96.
14 Gerald Murnane, rozm. przepr. S. O’Beirne…
15 G. Murnane, Równiny, s. 38.
16 Mental Places. A conversation with Gerald Murnane, rozm. przepr. I. Indyk, online: https://www.youtube.com/watch?v=5PqzX4TC1BE [dostęp: 6.12.2025].
17 G. Murnane, Równiny, s. 9.
18 Tamże, s. 15.
19 Tamże, s. 62.
20 Tamże, s. 23.
21 Tamże, s. 60.
22 B. Lerner, Widziane z równin [w:] G. Murnane, Równiny, s. 133.
23 Tamże, s. 132.
24 G. Murnane, Równiny, s. 104.
25 M. Binelli, Is the Next Nobel Laureate in Literature Tending Bar in a Dusty Australian Town?, „The New York Times” 2018, online: https://www.nytimes.com/2018/03/27/magazine/gerald-murnane-next-nobel-laureate-literature-australia.html [dostęp: 6.12.2025].
26 The Still Breathing Author – Gerald Murnane, online: https://www.youtube.com/watch?v=2qOUsQaYLUs [dostęp: 6.12.2025]. Zob też przedruk innego wykładu Murnane’a, The Breathing Author. Gerald Murnane [w:] G. Murnane, Invisible Yet Enduring Lilacs, s. 137–164, online: https://giramondopublishing.com/heat/archive/the-breathing-author-gerald-murnane/ [dostęp: 6.12.2025].
27 E. Stinson, A Homemade Avant Garde of One. Why is Gerald Murnane Revered Abroad but Divisive in Australia?, „The Guardian”, 23.07.2023, online: https://www.theguardian.com/books/2023/jul/23/a‑homemade-avant-garde-of-one-why-is-gerald-murnane-revered-abroad-but-divisive-in-australia [dostęp: 6.12.2025].
28 I. Indyk, Publishing from the Provinces, „Sydney Review of Books”, 17.02.2020, online: https://sydneyreviewofbooks.com/essays/publishing-from-the-provinces [dostęp: 6.12.2025].
29 G. Murnane, Równiny, s. 15.
30 N. Birns, L. Klee, Introduction [w:] The Cambridge Companion to the Australian Novel, red. N. Birns, L. Klee, Cambridge: Cambridge University Press, 2023, s. 1–22.
31 A.A. Phillips, The Cultural Cringe, „Meanjin” 1950, no. 4, online: https://meanjin.com.au/essays/the-cultural-cringe-by-a-a-phillips/ [dostęp: 6.12.2025].