Eseista, który chciałby rozrysować Arabeski Serhija Żadana na mapie dzisiejszej literatury, musiałby najpierw porzucić wszelkie wygodne punkty orientacyjne. Oto bowiem Żadan pisze prozę, która jest zawieszona pomiędzy: między zdarzeniem a afektem, między dokumentem a fantazją, między podszewką wojny a jej odbiciem w snach, między poezją a prozą. I pisze ją nie w trybie monumentalnych narracji, lecz filigranowym – w drobnych, ornamentacyjnych, przenikliwych fragmentach, które same siebie kontestują jako „narracje poboczne”. Nie sposób czytać Arabesek bez przypomnienia, że arabeska – jako forma – była zawsze formą z pogranicza: kunsztowną, rozwidlającą się bez centrum, zdolną do organizacji chaosu poprzez rytm i powtórzenie. W wersji Żadana jest to ornament pisany ruchem wojennego rozpadu, który – paradoksalnie – zachowuje ciągłość dzięki liryzmowi. Poetyckość ta nie służy upiększaniu cierpienia, lecz jego udźwignięciu – przekształca bohaterów (a raczej: uczestników tych opowieści) w językowe duchy, które tkwią „na granicy rzeczywistości”, ale wciąż mówią. Wzorem klasycznej arabeski – tej z architektury i sztuki islamu – teksty tworzą rytmiczny, powtarzalny, lecz niekiedy asymetryczny wzór motywów i figur. Tematyka powraca z odmiennym natężeniem w kolejnych mikroopowieściach. Co istotne, podobnie jak arabeska kaligraficzna, także te prozy unikają centralnej perspektywy i linearnej fabuły, oferując zamiast tego kompozycję fragmentów, impresji, sytuacji pogranicznych, zawieszonych pomiędzy byciem a wyobrażeniem.
W literaturze nowoczesnej pojęcie arabeski funkcjonuje na przecięciu estetyki, narracji i epistemologii, a jej obecność zdradza zawsze coś więcej niż tylko „stylizację”. Arabeska – jako forma i metafora – stanowi zapis napięcia między fragmentem a całością, ornamentem a strukturą, epizodem a narracją totalną. W literaturze ukraińskiej powróciła dzięki tomowi krótkich form prozatorskich Serhija Żadana, zaś polski czytelnik może Arabeski poznać dzięki przekładowi Michała Petryka i wydawnictwu Czarne.
Awangardowe dziedzictwo
Punktów orientacyjnych dla krótkich prozatorskich form Żadana jest jednak kilka – a wśród nich jeden bardziej wyraźny niż pozostałe: opowiadanie awangardowego ukraińskiego pisarza Mykoły Chwylowego (1893–1933) o tym samym tytule. Mowa o pisanych i wydanych niemal sto lat temu w Charkowie Arabeskach1ii jednego z najważniejszych ukraińskich twórców, organizatorów życia literackiego w latach 20. i 30. XX wieku, który wprowadził do ukraińskiej literatury obraz nowoczesnego Charkowa. W 1927 roku Chwylowy wydał fragmentaryczny, emocjonalnie nasycony, neoimpresjonistyczny tekst o mieście (Charkowie), o rewolucji i niespełnieniu – motyw ten będzie go prześladował aż do jego samobójczej śmierci w 1933 roku.
Wśród form najpełniej oddających napięcie między fragmentem a całością, między niedopowiedzianą intymnością a estetyką radykalnej nowoczesności, arabeska wydaje się gatunkiem wyjątkowo podatnym na reinterpretację – nie tyle jako gatunek, co jako tryb literackiego myślenia i komponowania. W prozie Chwylowego figura ta zyskuje status kompozycyjnego modelu i symbolicznego rejestru poznania – jest złożona, posiada warstwową strukturę metaforyczną, opartą na powtórzeniach, wewnętrznej muzyczności i impresjonistycznym rytmie. W miejsce narracji linearnej pojawia się struktura ornamentu – zbudowana z powracających obrazów, synestezyjnych zestawień („chrupki pereł, zapach słów, turkusowa noc, śpiew dzwonów z zarzecza”), formalnie otwarta i emocjonalnie zagęszczona. Arabeska staje się zatem formą świata wyczuwalnego – nie opowiedzianego fabularnie, lecz przeżywanego sensorycznie, za pośrednictwem zmysłów, nastrojów, skojarzeń. Żadan sięga do takiego właśnie sposobu ukazania wojennej rzeczywistości, poprzez odmalowanie nastroju i posługiwanie się obrazami, z których wyczuwamy wojnę bardziej, niż się jej przyglądamy bezpośrednio.
Tropione przez czytelnika figury – u Chwylowego: noc, miasto, Maria, most, światło; u Żadana: noc, miasto (ostrzeliwane), błoto, światło, zwierzęta, ludzie, fortepiany – powracają w rytmie wewnętrznym, który nie tyle tworzy spójny świat przedstawiony, co wprowadza w afektywną przestrzeń świadomości, gdzie podmiot staje się przechodniem, widzem. W tej strukturze nie chodzi o rozwój akcji, lecz o krążenie znaczeń – arabeska nie prowadzi donikąd, ale rozbudowuje przestrzeń dookoła.
Warto również podkreślić, że arabeska u Chwylowego pełni funkcję krytyczną wobec dominujących dyskursów ideologicznych lat 20. – jej fragmentaryczność, zmysłowość i liryzm są w gruncie rzeczy formą oporu wobec dyktatu „realizmu socjalistycznego”, który dążył do zredukowania literatury do funkcji „duchowego przemysłu”. W tym sensie arabeska jest również formą wolności – literackim odpowiednikiem modernistycznej walki o autonomię sztuki. W perspektywie estetycznej arabeska Chwylowego jest migotliwa, niestabilna, oparta na asocjacji, a nie na logicznej artykulacji. Dlatego też interpretacja tej formy nie podlega ani konwencjom realistycznym, ani standardowym strategiom odczytania fabularnego: wymaga raczej swoistego kontaktu cielesno-duchowego z tekstem. Nie jest jedynie ozdobnikiem, to figura epistemologiczna i egzystencjalna, sposób przeżywania języka i rzeczywistości w warunkach modernistycznej traumy i ideologicznej opresji.
Forma, po którą sięgnął Serhij Żadan to nie tylko hołd dla Chwylowego czy ornament formalny, do którego odnosi się etymologia krótkiej prozatorskiej formy. Sięga znacznie głębiej: do tradycji pisania miasta jako palimpsestu, wojny jako zapisu zmysłów, a pamięci jako wzoru nieregularnych fragmentów. Arabeska, pierwotnie ornamentalna figura w sztuce islamu, tu zostaje przemieniona w strukturę narracyjną, która – podobnie jak jej klasyczny wzór – tworzy sens nie przez rozwój, lecz przez repetycję, echo, przeplatanie. Wybór tej formy to także gest polityczny: potwierdzenie ciągłości kultury ukraińskiej, która mimo wojen, zniszczeń i migracji nie przerywa swojej opowieści – a jedynie zmienia jej rytm. Arabeski Żadana to mikrokosmos pełniący funkcję protestu i estetycznego ocalenia. Wzorem arabeski Chwylowego, opowiadania Żadana nie mają klasycznie rozwijanej fabuły, lecz działają przez zbliżenia i oddalenia, przez sceny przypominające obrazy impresjonistów. Żadan przejmuje także elementy symboliczne Chwylowego: motyw miasta jako przestrzeni złożonej z sacrum i profanum, postać kobiety jako figury rewolucji/walki, słowo jako akt twórczy. Jego „miasto bez nazwy” – wypalone, zryte okopami, pełne pustych szkół i zamkniętych bibliotek – jest współczesnym odpowiednikiem „błękitnego miasta z legendy Szeherezady” (Chwylowy). Żadan przywołuje gest Chwylowego: w centrum stawia estetykę zmysłów jako przestrzeń najpełniejszego, bo zapośredniczonego w ciele, świadectwa.
Arabeska wojny – o literackiej formie codzienności w prozie Żadana
Gdy wojna wdziera się w najintymniejsze przestrzenie życia, literatura przestaje być jedynie świadectwem czy dokumentem; staje się formą przeżycia – sposobem utknięcia w czasie zawieszonym pomiędzy „było” a „nie wiadomo, czy będzie”. W takim świecie linearny porządek narracji zawodzi, a fabularne spoiwo – jeśli w ogóle się pojawia – ulega rozszczepieniu. Poezja przejmuje rolę literatury faktu, długie narracje nie mogą się scalić. Wówczas na scenę powraca arabeska: figura nieciągłości, ornamentu, wielogłosowości i formalnej złożoności. W tomie Serhija Żadana – czy raczej w cyklu arabeskowym jego krótkich próz wojennych – mamy do czynienia z paradoksalną syntezą: estetyki ornamentu i brutalności rzeczywistości, drobiazgowego zapisu codzienności i niemożności ujęcia całości doświadczenia wojny.
Arabeska jako literacki sposób komponowania narracji pozwala Żadanowi uniknąć patosu i przekroczyć klasyczne dychotomie literatury wojennej: między frontem a zapleczem, bohaterstwem a traumą, epizodem a wielką narracją. Zamiast tego otrzymujemy mikroskopowe obrazy, fragmentaryczne spotkania, detale: ręce kobiety podtrzymujące koc w schronie, dwa spojrzenia spotykające się nad trumną żołnierza, ciche zakłócenia intymności przez wojenny szum.
W arabeskach Żadana nie ma jednej wojny – są jej wariacje: nieodwołalna obecność w pokoju hotelowym, gdzie kobieta i mężczyzna próbują bezskutecznie „zostawić front za drzwiami”; napięcie między dwiema kobietami – żoną i „tą drugą” – w cerkwi nad ciałem poległego; lękliwa pamięć powracająca do spotkań po latach i prób odmierzania bliskości. To wojna rozgrywająca się w rejestrze emocjonalnym, intymnym, społecznym i cielesnym. To wojna, która nie wybucha w epickim centrum, lecz sączy się z ornamentu codzienności. Pod względem kompozycyjnym arabeski Żadana przypominają właśnie to, czym była arabeska w sztuce islamskiej: złożonym, powtarzalnym, lecz nieoczywistym wzorem, który wymaga uważności i czasu. Każdy tekst jest segmentem ornamentu, który nie musi być domknięty, lecz odsłania swoje znaczenie dopiero w splocie z innymi. Z tego splotu wyłania się literacki zapis wojennej codzienności, w której nie heroizm, lecz drobne gesty, spojrzenia czy wewnętrzne pęknięcia stają się głównym materiałem opowieści. Siłą Arabesek jest ich afektywna precyzja. Brak tu taniego sentymentalizmu, choć nie brak czułości. Brak publicystyki, choć są wyraźne oskarżenia i akty wdzięczności. Bohaterowie nie są herosami – są ludźmi wojny, ale niepozbawionymi nadziei. Ich język jest prosty, lecz pełen metafor: przypomina skrócone rozmowy na wojskowym czacie. Ich ciała nie tyle są nośnikami cierpienia, co archiwum wojennego doświadczenia. Stąd też rola dialogów: są jak rozświetlone wnętrza w ciemnych domach – krótkie, ale na długo zostające w pamięci.
Estetyka przetrwania
Dwanaście opowiadań Żadana tworzą mikroportrety ludzi postawionych wobec wojny, ale nie tej epickiej, opiewanej przez monumentalne czy hollywoodzkie narracje: z karabinami, wybuchami i heroizmem, lecz tej intymnej, codziennej. To opowieści o codzienności tych, którzy zostali: na posterunku, w pustej szkole, przy łóżku babki, w świątyni w oblężonym mieście. W arabeskowym rytmie przeplatają się tu chwile śmierci i rozmowy o przetworach, cisza i przekleństwo, ironia i nagłe czułości. I rytm ten zdaje się obecnie być rytmem całej ukraińskiej literatury, słyszę go zarówno w emigracyjnych wierszach Oksany Maksymchuki czy Anny Gruveri, jak i w prozie innej charkowskiej pisarki – Julii Iluchy, której wydaną właśnie w polskim przekładzie Katarzyny Fiszer książkę Moje kobiety czytam równolegle z Żadanem. Te dwie narracje są wobec siebie nie tyle komplementarne, co tworzą jedną opowieść o tej samej wojennej codzienności na wschodzie Ukrainy.
Żadan, jak przystało na poetę, nie tworzy w Arabeskach fabuł, lecz tekstury. Jego bohaterowie są impulsami, drganiami, które ukazują potrzebę zrozumienia tego, co się z nimi dzieje, kiedy nie mogą już ufać ani przestrzeni, ani ciału, ani językowi. Przypadkowe spotkania – jak to między żoną a kochanką żołnierza podczas pogrzebu – nie prowadzą do katharsis, lecz do zderzenia emocji, które nie znajdują ujścia. To właśnie w tej niemożliwości rozładowania napięcia ujawnia się mistrzostwo Żadana: pozwala on językowi trwać w zawieszeniu, dryfować ku niedopowiedzeniu, bez konieczności domykania czegokolwiek. W Arabeskach nic nie jest oczywiste, a wszystko zdaje się być celowe. Poszczególne opowiadania, na pozór samodzielne, tworzą razem tekst-ornament, w którym postaci pojawiają się wielokrotnie, zmieniają imiona, konteksty, ale zachowują rozpoznawalne rysy. Jak pisze Żadan, „o tym czasie będą mówić jako o czasie wielkiej brutalności i wielkiego ciepła”. To właśnie ów paradoks – delikatność i czułość jako forma oporu – stanowi o oryginalności tej książki. Każda historia to nitka w gobelinie zbiorowego portretu – i ten gobelin jest utkany z błota, światła, dźwięków i słów. Z pamięci, która – jak pisze autor – jest jak ciemność.
W rytmie detalu
W literaturze ukraińskiej arabeska była formą obecna już u Chwylowego, jako sposób na niepoddanie się dominującym rejestratorom ideologii. U Żadana – arabeska staje się sposobem przetrwania estetycznego i egzystencjalnego, rejestracją tego, co ulotne, bolesne, rozproszone, lecz właśnie dlatego prawdziwe. I może dlatego arabeska jako „gatunek wojennej codzienności” – nie tyle pełni funkcję ornamentu, co ratuje resztki sensu, gdy wszystko inne ulega dezintegracji. Z perspektywy historii literatury ukraińskiej – często pisanej z naciskiem na ideę narodowego wzrostu, walki, wyraźnych przełomów – arabeska stanowi strategię mikrologiczną, umożliwiającą zapis tego, co ulotne: impresji codzienności, kruchości relacji, obcości świata, którego nie da się objąć linearną narracją. Krótkie formy Chwylowego czy Żadana to zatem nie tylko przykłady realizmu, modernizmu czy psychologicznej miniatury – to także gest estetycznej polityki formy, która rezygnując z narracyjnego centrum, oddaje głos detalowi, marginesowi, ornamentowi. W tym sensie arabeska staje się nie tyle egzotycznym motywem, ile modelem poznania – takim, który nie zna hierarchii, a swoje sensy odkrywa w nieskończonym ruchu lektury. Literatura, która tak została napisana i tak się czyta, nie opowiada jedynie historii – tworzy sploty afektywne, rytmy pamięci, wewnętrzne figury melancholii i oporu. Dlatego właśnie ukraińska arabeska, wbrew swojej pozornej delikatności, okazuje się formą oporu wobec przemocy linearnej narracji historii.

Bibliografia:
Агеєва В.П. , Українська імпресіоністична проза, Kyjiw, 1994.
Грабович Г., Символічна автобіографія у прозі Миколи Хвильового [w:] tegoż, Тексти і маски, Kyjiw, 2005, s. 237–258.
Жулинський М.Г., Микола Хвильовий, Kyjiw, 1991.
Павличко С., Дискурс модернізму в укр. літературі, Kyjiw, 1994.
Літературознавчий словник-довідник, за ред. Р.Т. Гром’яка, Ю.І. Коваліва, В.І. Теремка, Kyjiw, 2006.