Yong’an to, przynajmniej z nazwy, miasto wiecznego spokoju (永 yǒng ‛wieczny’, 安 ān ‛spokój’). Zamieszkują je istoty o rozmaitych naturach, różniące się nie tylko wyglądem, ale także sposobem zachowania, myślenia, odczuwania i funkcjonowania w otaczającej je rzeczywistości. Czy mają one choćby niewielką szansę na autentyczne wzajemne zrozumienie lub przynajmniej na harmonijne współistnienie?
Na to pytanie próbuje w jednej ze swych pierwszych powieści, w Kronikach dziwnych bestii (2006, wydanie polskie 2023, tytuł oryginalny: 异兽志 Yìshòu zhì), odpowiedzieć chińska pisarka Yan Ge, dziś ciesząca się uznaniem zarówno w swojej ojczyźnie, jak i za granicą. Pisarka, czyniąc zadość znaczeniu swojego imienia-pseudonimu (颜 yán z 颜色 yánsè ‛kolor’, 歌 gē ‛pieśń’), snuje barwną, pełną różnorodnych odcieni opowieść, w której tytułowe bestie, misternie utkane z tekstowej materii, prezentują się czytelnikowi z wielu perspektyw – od fantastycznego karnawału wyobraźni przez złożoną konstrukcję fabularną po personifikację rozmaitych zjawisk, emocji i postaw. Odwołując się do wykreowanego przez autorkę imaginarium, warto zastanowić się nad tym, jakiego rodzaju bestią jest jej własna proza.
Kroniki wspierają się na solidnym szkielecie i co najmniej dwóch łapach. Konstrukcja powieści nawiązuje do klasycznego chińskiego bestiariusza. Poszczególne rozdziały, nazwane zwojami (dawne chińskie teksty miały właśnie taką formę), poświęcone są różnym gatunkom bestii. Każdy rozdział złożony jest z dwóch elementów: szczegółowej deskrypcji wyglądu, behawioru i preferencji żywieniowych danego stworzenia, która zachodniemu odbiorcy może kojarzyć się z rodzimym średniowiecznym bestiariuszem lub nowożytnym gabinetem osobliwości, oraz powiązanej z opisaną bestią części fabularnej. Narratorką, a zarazem główną bohaterką powieści jest młoda pisarka pracująca nad książką poświęconą zamieszkującym Yong’an istotom. Niewykluczone, że stanowi ona literackie alter ego autorki, zwłaszcza że w Kronikach… można odnaleźć wątki stricte autobiograficzne oraz zainspirowane osobistymi doświadczeniami Yan Ge (bohaterka, podobnie jak sama pisarka, bardzo wcześnie straciła mamę). Wydaje się więc, że również na tej płaszczyźnie w Kroniki… wpisana jest swego rodzaju podwójność, stanowią one bowiem tekst realnie istniejącej pisarki, a zarazem są przedstawiane jako dzieło wykreowanej przez nią bohaterki. Refleksja nad sztuką opowiadania, procesem twórczym i pracą pisarza została umiejętnie wpleciona w narrację Kronik…, które choć nie epatują autotematyzmem i rozważaniami teoretycznoliterackimi, skłaniają do metaliterackiego namysłu, nie odciągając przy tym czytelnika od, skądinąd intrygującej i nieoczywistej, linii fabularnej.
Akcja powieści opiera się na tajemnicach, które stopniowo odkrywamy, podążając za bohaterką, śledząc jej perypetie i towarzysząc jej w spotkaniach z ludzkimi i nieludzkimi mieszkańcami Yong’anu. Uczestniczymy w grze pozorów i ulegamy sile pierwszego wrażenia, by za kilka stron uświadomić sobie ograniczenia swoich zdolności poznawczych. Na kartach Kronik… dokonują się bowiem niespodziewane zmiany i zaskakujące przewartościowania. Nic nie jest takie, jakie wydawało się na początku, a bohaterowie okazują się nie tymi, za których się podają. Narratorka co prawda jest pisarką, ale dowiadujemy się, że przez pewien czas studiowała również zoologię. Postać tę postrzegamy jako kobietę, przedstawicielkę gatunku ludzkiego, ale czy aby jest to jej prawdziwa natura? Czy mały Chong to jedynie stały klient baru „Delfin”, a Zhong Liang to tylko przystojny adept zoologii, emisariusz zagadkowego profesora, którego z bohaterką łączy skomplikowana, lecz niezwykle silna więź? Nie znajdziemy prostych odpowiedzi na te pytania, jednak jeśli odważymy się na spacer ulicami miasta wiecznego spokoju, odszukamy poszczególne elementy trójwymiarowej układanki, które będziemy mogli dopasować, by zaspokoić swoją ciekawość. Kroniki… przypominają kryptydę, nie ukazują bowiem prostych rozwiązań i jednoznacznych wykładni, a jedynie pewne tropy i hipotezy.
Proza Yan Ge odznacza się rozległym potencjałem interpretacyjnym. Jest jak chimera, której ciało, choć zbudowane z różnorodnych, pozornie niedobranych części, funkcjonuje bez zarzutu. Kroniki… wpisują się w nurt szeroko rozumianej fantastyki, jednocześnie łącząc w sobie motywy pochodzące z różnych gatunków powieściowych: urban fantasy (miasto jest bohaterem utworu podobnie jak zamieszkujące je istoty), science fiction (za tym przyporządkowaniem przemawiają wątek eksperymentów biologicznych oraz refleksja nad naukowym poznaniem i pracą badacza), kryminału, romansu, powieści obyczajowej, zaangażowanej społecznie, a nawet przypowieści. Zauważalna jest tu również subtelna inspiracja konwencją realizmu magicznego, nurtu wyraźnie obecnego we współczesnej literaturze chińskiej, na przykład, już w nieco bardziej klasycznym wydaniu, w twórczości takich autorów, jak Can Xue (Ulica żółtego błota) czy Yan Lianke (Dzień, w którym umarło słońce). Przestrzeń wykreowana przez Yan Ge z jednej strony przypomina typowe chińskie miasto z początku XXI wieku, z drugiej zaś jest otoczona aurą niesamowitości, pełna paradoksów, sekretów i odwróconych porządków. Granice między tym, co ludzkie i nieludzkie, zacierają się z każdym kolejnym rozdziałem, a odróżnienie człowieka od bestii staje się niemal niewykonalne. Yan Ge stawia pytanie o istotę człowieczeństwa; z troską i empatią pochyla się nad tymi, którym towarzyszy poczucie inności, a których większość członków grupy – usiłująca pozbyć się dyskomfortu i niepokoju wywoływanych przez konfrontację z odmiennością– spycha na margines i traktuje jak obcych.
Polski wyraz „bestia”, podobnie jak chińskie 兽 shòu, na podstawowym poziomie konotuje zwierzęcość i dzikość, w dalszym planie zaś łączy się z tym, co nieracjonalne, a zarazem pierwotne, pozbawione rozumowego i cywilizacyjnego filtra. Istotom opisanym w poszczególnych zwojach bliżej raczej do przedstawicieli społeczności plemiennych, wolnych od oddziaływań industrialnej i technologicznej machiny, niż do brutalnych i drapieżnych monstrów. Tytułowe bestie mogą więc też uosabiać to, co nieświadome i instynktowne, co wymyka się spod kontroli umysłu. Yan Ge lekko i bezpretensjonalnie, jakby mimochodem, wprowadza czytelnika w swoją metafizyczną refleksję, poszukuje odpowiedzi na pytania o naturę człowieka i rzeczywistości. Zastanawia się też nad inherentnie ludzkim doświadczeniem, stratą i tęsknotą, poszukiwaniem własnej tożsamości, więzami rodzinnymi i społecznymi.
Chociaż problematyka Kronik… jest w znacznej mierze uniwersalna, zawierają one liczne nawiązania zarówno do dawnej, jak i współczesnej historii i kultury ojczyzny pisarki, a także stanowią trafną diagnozę społeczną i polityczną. Z błyskotliwym poczuciem humoru i precyzyjną ironią autorka podejmuje kwestie kolektywizmu, mechanizmów władzy, sensu poświęcenia jednostki dla dobra wspólnego. Zauważa, że najłatwiej jest rządzić i kontrolować lud, gdy ten postradał zmysły i popadł w obłęd1. Stawiając elity i dygnitarzy w opozycji do bezdomnych, migrantów, desperatów i artystów2, wskazuje, kto najczęściej bywa postrzegany jako element wywrotowy, czynnik destabilizujący system, którego metaforą również mogą być zamieszkujące Yong’an stworzenia. Znajomość chińskich realiów niewątpliwe sprzyja pogłębionej lekturze Kronik…, jednak nie jest niezbędna do zrozumienia zawartego w nich komentarza socjologicznego, który równie dobrze można odnieść do zachodnich społeczeństw.
Analizując znaczenie kontekstu kulturowego dla odbioru powieści, należy wspomnieć o doskonałym przekładzie Joanny Karmasz. Ze względu na różnice między językami chińskim a polskim tłumaczka, jak sama przyznaje, zmuszona była dokonać niewielkiej reorganizacji tekstowej materii. Oryginalne nazwy bestii mają charakter opisowy (na przykład: 悲伤兽 bēi shāng shòu ‛bestia, która się smuci’; 来归兽 lái guī shòu ‛bestia, która powraca’). Potencjał słowotwórczy języka polskiego pozwolił natomiast na stworzenie neologizmów (na przykład „smętnik”, „wrócidusz”), które przypominają rzeczywiste nazwy zwierząt i przedstawicieli ludowej demonologii (takich jak wodnik, płanetnik czy południca). Mimo tych drobnych zmian przekład niewątpliwie oddaje kunszt pisarski autorki. Kroniki… to niezwykle dojrzała (co należy szczególnie podkreślić, bowiem Yan Ge napisała je, gdy miała niewiele ponad dwadzieścia lat) i bezbłędna pod względem kompozycji proza. Umiejętnie skonstruowana, angażująca czytelnika fabuła oraz wyjątkowo plastyczne obrazowanie tworzą spójną całość, w której wszystkie elementy są na właściwym miejscu. Każdy dialog, opis, postać czy zdarzenie są precyzyjnie wpisane w strukturę utworu.
Kroniki dziwnych bestii są swego rodzaju literackim endemitem łączącym złożoność chimery i nieuchwytność kryptydy, w którym językowa i fabularna maestria, krytyczne myślenie i subtelna ironia współistnieją z wymykającym się jednoznacznym klasyfikacjom splotem wątków i bogactwem możliwych interpretacji. Bez wątpienia jednak potrzebują wolności, a tę mogą zyskać jedynie w procesie lektury.
1 Y. Ge, Kroniki dziwnych bestii, tłum. J. Karmasz, Kraków: Tajfuny, 2023, s. 191.
2 Tamże, s. 179.
