Najnowszy, piąty już tomik Przemysława Suchaneckiego Żarna otwiera dedykacja „Ostapowi Sływyńskiemu, Serhijowi Żadanowi i innym poetom Ukrainy” (wewnątrz tomu wątek ukraiński pojawia się w wierszu Kozacy). Dwa lata temu tego rodzaju gest mógłby być po prostu przejawem mody na solidarność z napadniętym przez Rosję sąsiadem. Tymczasem moda jednak przeminęła, dedykacja nie reprodukuje więc stadnych odruchów, lecz nabiera powagi podmiotowej decyzji. W terminologii Alaina Badiou, którego chciałbym uczynić patronem filozoficznym niniejszej recenzji, byłaby to „wierność wydarzeniu”[1] solidarności polsko-ukraińskiej. Wydarzenie ma z definicji charakter rewolucyjny: radykalnie wykracza swoją prawdą poza sytuację, w której się zrodziło. Sytuacją właśnie tego wydarzenia były standardowe środkowoeuropejskie nacjonalizmy: resentymenty związane z dyskryminacją Ukraińców w II RP i hiperboliczną wobec niej reakcją – rzezią wołyńską. Solidarność z nie tak dawnym wrogiem przemieniła, a właściwie – z perspektywy Badiou – na nowo stworzyła kolektywną podmiotowość. Można by ją ująć jako kontaminację dwóch procedur prawdotwórczych opisywanych przez francuskiego filozofa: polityki, ustanawiającej podmiot po prostu zbiorowy, i miłości, konstytuującej podmiot dualny – nie jedność, jak Badiou podkreśla, lecz związek odmienności.
Badiou, rozwijając swoją koncepcję, oprócz elementarnej wierności wyróżnia trzy inne możliwe postawy wobec wydarzenia. Dwie negatywne – obskurancką i reakcyjną, polegające na próbie przemilczenia czy wyparcia wydarzenia albo aktywnego przeczenia mu – oraz drugą obok wierności pozytywną, czyli wskrzeszenie wydarzenia z przeszłości, w którym przeszła prawda „zmartwychwstaje”[2]. Dziś nie brakuje prób zignorowania lub zakłamania polsko-ukraińskiej solidarności, niemniej nie są one aż tak skuteczne, żeby trzeba było wskrzeszać to wydarzenie. Stawiam natomiast hipotezę, że aby adekwatnie ująć swoją wierność wobec niedawnego wydarzenia polityczno-miłosnego, Suchanecki wskrzesza przeszłe wydarzenie poetyckie (albo wręcz całą serię tego rodzaju wydarzeń o podobnej strukturze). Skorelowanie zdarzeń z różnych porządków – polityki, sztuki (w tym literatury), miłości i nauki – to według Badiou zadanie filozofii, która nie tworzy własnych prawd, ale stanowi wspólny metadyskurs dla elementarnych procedur prawdotwórczych[3]. Kiedy więc Suchanecki w rozmowach przedstawia się jako filozof z wykształcenia, zainteresowany problematyką między innymi etyczną[4], być może nie chodzi jedynie o czysto generyczne określenie profesji, lecz również o nawiązanie – nie wiem, czy świadome – do wydanej po polsku w 2009 roku Etyki Badiou[5]; w każdym razie, podobnie jak w przypadku francuskiego filozofa, Suchaneckiemu nie chodzi o moralizowanie (jak można by potocznie rozumieć zainteresowanie etyką).
Kiedy jesienią 2023 roku omawiałem dwa pierwsze tomiki Suchaneckiego ze studentami Instytutu Kultury Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego w ramach konwersatorium Najmłodsze pokolenie osób piszących, zgodziliśmy się, że w porównaniu z najbliższym kontekstem zajęć – twórczością Patryka Kosendy, sąsiada Suchaneckiego także w Połowie. Poetyckich debiutach 2017 – wiersze z Wtracenia i O wydają się w pewien sposób bardziej tradycyjne, zwłaszcza przez to, że ustanawiają wyrazisty podmiot liryczny; nie po prostu instancję gramatyczną w tekście i nie autobiograficzną ekspresję autora (choć w jakimś sensie nawiązują do jego biografii). Tak ujęta podmiotowość, czyli transcendująca zarówno tekst, jak i konformistyczną psychikę „zwierzęcia ludzkiego” (jak Badiou przezywa jednostki bez reszty zdeterminowane przez sytuację, w której się znajdują), zapewne nie jest odległa od postulowanego przez francuskiego filozofa podmiotu jako ukonstytuowanego wobec wydarzenia wraz ze zrodzoną w nim prawdą. Tego rodzaju wydarzeniem może być wybitne dzieło sztuki (na przykład wiersz) albo – na wyższym poziomie – powstanie nowego nurtu w sztuce. Jeden ze zbiorów esejów, w których Badiou ilustruje swoją teorię, to przecież Wiek poetów[6]. Twórcy – jako wierni artystycznym wydarzeniom – wykraczają poza dominującą ideologię, według Logiques des mondes [Logik światów] sprowadzającą rzeczywistość do „ciał i języków”, podczas gdy Badiou widzi także jej trzeci równorzędny aspekt – prawdy[7].
Być może stwierdzenie, że współczesna literatura często dotyczy właśnie ciał i/lub języków, nie byłoby kontrowersyjne. Ale czy automatycznie dodaje do nich wydarzeniowe prawdy? Chyba niekoniecznie. Według Badiou wiek poetów inspirujących filozofię miał rozciągać się od Friedricha Hölderlina po Paula Celana.
Współgra to z wrażeniem, że poetyka Suchaneckiego jakoś odnosi się do przeszłości, w przypadku najnowszych tomów – „Łucznika” i „Żaren” – jeszcze silniejszym niż wcześniej.
Są w nich wiersze z ascetycznie krótkimi wersami, przywodzące na myśl twórczość Tadeusza Różewicza (rówieśnika Celana podejmującego z nim poetycki dialog), są bardziej złożone, ze względu na dysonansową grę z dominującym dyskursem przypominające teksty autorów należących do Nowej Fali (na przykład pochodzące z Łucznika utwory Dziwny instrument i jego efekt albo Skrzaty, bliscy lata), ale najwięcej jest tu szerokiej frazy niebędącej ani zanadto poezją, ani zanadto prozą – przywołującej więc skojarzenia z poetyką Czesława Miłosza. Mimo to nie sądzę, żeby chodziło o melancholijny epigonizm, jaki w ostatnich dziesięcioleciach zdarzał się poetom usiłującym naśladować swoich potężnych poprzedników. Dystans do nich wzrósł do tego stopnia, że już nie przytłaczają. A nawet przeciwnie – trafiwszy do historycznoliterackiego czyśćca, zamilkli (mimo ich historycznej rangi mówi się o nich teraz niewiele).
W Żarnach ton miłoszowski pobrzmiewa już w otwierających książkę utworach Teraz i Wejdź, po wstępnym nowofalowym niepokoju pierwszej strofoidy ustala się także w obszernej Drodze nr 115, w bliski nobliście sposób łączącej zuniwersalizowaną narrację autobiograficzną z zanurzeniem w dzikość przyrody, widocznym również w kolejnym, nieco podobnym utworze – Oczy naszych sióstr. Z kolei Wszystkie proste drogi (przeciwnie niż Droga nr 115) rozpoczynają się od miłoszowskiego dwuwersu, a dalej ewokują raczej prostotę Różewicza, tak jak w jego poezji uporządkowaną paralelizmem składniowym. Stricte różewiczowskie są natomiast otwierające drugą część tomu utwory: Polecenia planet, Gorące, Z biodra Ewy, Sok (wcześniej w Łuczniku pojawiło się echo bardziej złożonych poematów Różewicza, czyli wiersz Kędzierzyn Koźle: łuna słońca prześwieca spomiędzy chmur). W kończącym drugą część Żaren wierszu Czekaj powraca jednak Miłosz. W Latającym szkle z części czwartej odzywa się nawet Czechowicz, nauczyciel zarówno Miłosza, jak i (już zaocznie) Różewicza, żołnierz ochotnik w wojnie polsko-bolszewickiej (jak Żadan w Gwardii Narodowej Ukrainy), ofiara kolejnej wojny; dalej w Schronieniu – znów po prostu Różewicz.
Tytuł drugiego tomiku Suchaneckiego, czyli O, Dawid Kujawa zestawia z „ekstatycznym” Aaa!… Jarosława Markiewicza oraz OO Miłosza Biedrzyckiego[8]. Cztery ekstatyczne O! z To Czesława Miłosza wydają mi się jednak lepszym punktem odniesienia. Te późne wiersze noblisty z „O!” w tytułach to ekfrazy, być może więc dotyczą wydarzeń prawd artystycznych, ale nie mają bezpośredniego związku z historią i geopolityką jako czynnikami istotnymi dla zrozumienia polsko-ukraińskiej solidarności. Niemniej wskazując jeden z biegunów konstytutywnej dla Miłosza dialektyki – pragnienie poetyckiej arkadii dostarczającej zmysłowego zachwytu – pośrednio przypominają także drugi: historyczną traumę obecną i w jednostkowej biografii poety, i w kolektywnym doświadczeniu Europy Środkowowschodniej. Podobną funkcję pełni fragment, w którym „O” pojawia się wewnątrz tomiku Suchaneckiego; cytat z Jána Ondruša, poety prześladowanego przez komunistyczne władze Czechosłowacji. Wieńczący tomik Epilog powtarza – choć w nieco obniżonym tonie – gesty podsumowania, zamknięcia i dystansu z Miłoszowej Przedmowy do Ocalenia, w wydaniach zbiorowych często zamykającej (zgodnie z chronologią powstania) wiersze z tego tomu.
Do biografii Miłosza nawiązuje cytat z To: „Nie jestem stąd” (wiersz Gdziekolwiek). Z kolei w utworze Prosto, bez pośpiechu z tomu Wtracenie do historii geopolitycznego regionu odnosi się pojedyncze, ale brzemienne słowo: „równina” (Droga nr 115 z Żaren), przywodzące na myśl wiersz z Ocalenia o tym samym tytule. Wobec gwałtownego powrotu Historii (zapisywanej właśnie w ten sposób) w ostatnim dziesięcioleciu zmagania Miłosza z jej poprzednią intensyfikacją wydają się pouczającą lekcją. Przyjmując ją, Suchanecki odwraca pierwotne naśladownictwo: już nie żegna zmarłych („naszych zmarłych” w Wejdź na początku Żaren) jak podmiot Przedmowy, lecz przyzywa ich z powrotem. O ile O przywołuje dialektykę Miłosza co najwyżej metonimicznie, o tyle w wierszu Jutro z Żaren anaforą pobrzmiewa już samo tytułowe To z przedostatniego tomiku noblisty, wprost wskazujące na historyczną traumę (wspomniany wcześniej w tym wierszu Potomak odsyła tymczasem aż do utworu Na śpiew ptaka nad brzegami Potomaku ze Światła dziennego). Nocna straż wprost opisuje powrót do dramatu dziejów, zmuszający prywatne dotąd ciało do wejścia w świat geohistorycznych prawd:
Siedziałem za biurkiem.
Na ścianie piętrzyło się dwanaście mostów,
musiałem kiedyś je przebiec:
to, na czym siedzę – osobisty kompleks,
azymut – światowy konflikt.
[…]
Wielcy generałowie
nosili za mną plecak,
biegli krok w krok,
spieszyłem w cień.
Gdy nadszedł czas,
uniosłem flarę i rozbiłem ciało.
Wtedy wyskoczył z niego diabeł wojny
i zaczęliśmy jeść.
W tomiku pojawiają się również inne słowa klucze polskiej historii XX wieku: w Jutro – „budowa barykady” (jak w twórczości Świrszczyńskiej?), w Gdy jestem sam – „jestem […] jednym z ostatnich powstańców”, przywodzące na myśl zadłużoną u Czechowicza i Miłosza poezję Baczyńskiego i Gajcego.
Nie znaczy to, że „Żarna” można zredukować do wpływów (najmniej przekonujące wydają się nawiązania do modnego w ostatnich latach Tomaža Šalamuna).
Dialogując ze zmarłymi, Suchanecki odzywa się także głosem własnym, niemniej nastrojonym tak, aby wywołani z zaświatów „dyskutanci” go zrozumieli. Nawet autor Poematu dla dorosłych w wierszu Są z Łucznika.
W niegdysiejszej rozmowie Suchanecki przywoływał mistrza biegunowo innego niż Miłosz – Tymoteusza Karpowicza, zachwycając się Odwróconym światłem[9]; wzmiankuje go także w wierszu EBA z Wtracenia, podobnie jak Witolda Wirpszę (wiersz Pracuję wyłącznie na jakość śmierci z tomu O). Nie są to puste gesty, ponieważ poetyka lingwistyczna – i szerzej: awangardowa – niewątpliwie współtworzy styl poety, choć w nierównym stopniu naznacza poszczególne wiersze i tomy. Najwyraźniej uwidacznia się chyba w Na rogu, jego trzeciej książce, według chronologii publikowanych utworów następującej bezpośrednio po miłoszowskim Epilogu z tomu poprzedniego; co ciekawe, podąża jednak jakby w przeciwnym do wyznaczonego przez Epilog kierunku. Można tu dostrzec pewną dialektykę, której struktura przywodzi na myśl Drugą Awangardę, korzystającą z wypracowanych przez Tadeusza Peipera technik, ale jego optymistycznemu estetyzmowi przeciwstawiającą katastrofizujący pesymizm: najpierw w obliczu wielkiego kryzysu ekonomicznego, później – nadchodzącej i wreszcie toczącej się wojny, wobec której słabnące pierwiastki awangardowe łączą się z patriotycznym neoromantyzmem (przykładem tego mogłaby być choćby twórczość Jana Lechonia). Na liście inspiracji Suchaneckiego metonimią tej tradycji zdaje się T.S. Eliot, tłumaczony przez Czechowicza i Miłosza oraz silnie oddziałujący na Różewicza: „Gdzieś tam z tła patrzy też […] Ziemia jałowa”[10]. Miłosz najpierw uczestniczył w Drugiej Awangardzie jako przedstawiciel środowiska „Żagarów”, następnie, zwłaszcza gdy poetykę tego środowiska podjęli młodzi poeci pokolenia wojennego, dystansował się od niej, zwracając ku swego rodzaju klasycyzmowi, a z czasem neoromantyzmowi, ale już pozbawionemu awangardowych elementów.
Można więc powiedzieć, że Miłosz nie dochował wierności wydarzeniu dialektyki negatywnej, która przeprowadzała pierwszą awangardę w drugą. Dla Badiou tak pojmowana niewierność to zło – i widać, jak noblista się za nie ukarał: stoczeniem w żenujący neosocrealizm Ody na osiemdziesiąte urodziny Jana Pawła II. Mimo to ideę podjęli młodsi autorzy. Kolejną, odmienną od stricte drugoawangardowej – kontynuowanej jeszcze wtedy choćby przez szykującą się do niedoszłego debiutu Czarna piosenka Wisławę Szymborską (opublikowanego ostatecznie dopiero w 2014 roku) – dysonansową syntezę inspiracji awangardowych z historycznym pesymizmem przyniósł Niepokój Tadeusza Różewicza. Przez Juliana Przybosia traktowany jak uczeń (z czasem – niewierny), pozostawał także pod silnym wpływem Miłosza. Inaczej niż on, wytrwał w wierności swojej poetyce, lecz kosztem ascetycznego zawężenia perspektywy do mizantropijnego dystansu wobec świata i zbiorowości. Następną próbę podjęli poeci Nowej Fali. Stanisław Barańczak pod hasłem „romantyzmu dialektycznego” pozował w Nieufnych i zadufanych na ucznia Karpowicza, Wirpszy i Białoszewskiego, którzy tymczasem wskrzesili poetykę Peipera i futurystów. Ich eksperymentalny język zastosował jednak do naturalistycznej krytyki otaczającego społeczeństwa dojrzałej PRL. Podobnie jak Miłosz nie wytrwał w swojej poetyce, przechodząc w neobarok naśladujący tłumaczonych z angielskiego poetów metafizycznych (być może ów „barok”, o którym Kujawa pisze w posłowiu do Łucznika, ma z tym coś wspólnego). Jeszcze dalej zbłądził Adam Zagajewski, porzucając pierwotne inspiracje bliskie Barańczakowym na rzecz postherbertowskiego neoklasycyzmu.

Na przełomie XX i XXI wieku wskrzeszenia poetyk awangardy i lingwizmu dokonali warszawscy neolingwiści, czemu na przykład Maria Cyranowicz i Joanna Mueller pozostają wierne. Współcześnie nie brak także inspiracji futuryzmem, choćby w twórczości wspomnianego Patryka Kosendy. Czy możliwa jest kolejna „druga” awangarda, zderzająca te językowe eksperymenty z realiami geopolitycznymi? W twórczości Suchaneckiego to chyba nie jest kwestią naiwnej wiary. Poeta oddaje głos potencjalnie inspirującym poetykom, badając ich możliwości. Wielość nawiązań to więc nie proste uleganie różnorodnym wpływom, lecz raczej inscenizowanie filozoficznego dialogu, a może nawet konkursu; niby liryka, ale i trochę dramat (w podobnym duchu interpretowałem kiedyś poetykę Zbigniewa Herberta, rozwijając intuicje Kazimierza Wyki z recenzji Składniki świetlnej struny)[11]. Suchanecki jest chyba świadomy ryzyka: ody na urodziny papieża raczej nie napisze, ale wie, że obrana droga w swojej dialektycznej negatywności jest tak zawikłana, że ktoś nią podążający aż prosi się o zbłądzenie. Można tu widzieć clinamen z teorii Harolda Blooma[12]: Miłosz zbłądził z prawidłowo obranej ścieżki w Poemacie o czasie zastygłym – Suchanecki pójdzie nią dalej prosto. Można by pokusić się również o tesserę: klasycyzujący neoromantyzm geohistorii dojrzałego Miłosza trzeba dopełnić Odwróconym światłem. Różewicz, jak już sugerowałem, utknął tymczasem w martwocie nazbyt głębokiej askesis[13]. W przypadku autora Żaren rzecz chyba jednak nie tkwi w „lęku przed wpływem”, który naznaczył Różewicza (i jeszcze silniej Herberta) w relacji wobec Miłosza jako prekursora[14].
Świadome przyjęcie prekursorskich głosów w celu podsumowania relacji z nimi oraz ich sukcesów i porażek można by uznać za apophrades w rozumieniu Blooma. W jego teorii oznacza to jednak późną dojrzałość poety, właściwie znajdującego na progu starości. Trzydziestotrzyletni Suchanecki – poeta sześć lat po debiucie – jest chyba jeszcze za młody na tego rodzaju interpretacje. Myśl Blooma jest teorią dialektycznej kontynuacji. Wyrasta, częściowo jawnie, z psychoanalitycznej koncepcji gradualnego rozwoju jednostki jako w większości determinowanej przez rodzinne i społeczne otoczenie. Badiou, polemicznie rozwijając psychoanalizę Lacana w Teorii podmiotu, psychoanalitycznemu podmiotowi naznaczonemu lękiem w obliczu superego przeciwstawia podmiot rewolucyjny, odznaczający się odwagą w służbie sprawiedliwości[15]. W decyzjach artystycznych autora Żaren odważne byłoby już samo przywołanie niemodnej dziś tradycji, a zwłaszcza zrobienie tego ze świadomością, że na wybranej ścieżce szczególnie łatwo o porażkę: owszem, gra toczy się o dużą stawkę, ale można również spektakularnie przegrać.
Czy przedstawiona wyżej w celu objaśnienia poezji Suchaneckiego konstelacja to jedynie subiektywne skojarzenia historyka literatury o zacięciu filozoficznym czy faktyczne siedlisko wydarzeniowe[16], w którym ta twórczość się zrodziła? Etyka Badiou ukazała się po polsku w 2009 roku w serii Przewodniki Krytyki Politycznej, w tym samym roku i tej samej serii – Ukraina. W cyklu pod tym tytułem w 2012 roku wyszedł Miłosz – próba „odzyskania” twórcy dla myślenia progresywnego rok po ukazaniu się monumentalnej biografii noblisty pióra Andrzeja Franaszka (w latach 2012–2013 KP wydała także dwie książki samego Miłosza). Jednocześnie Biuro Literackie wznowiło Odwrócone światło, „Kronos” zaś (nr 1/2012) opublikował przekład szkicu Francuski filozof w odpowiedzi polskiemu poecie, w którym Badiou broni Mallarmégo przed zarzutami Miłosza o hermetyzm i oderwanie od życia. W polskim kontekście krytyka noblisty pod adresem francuskiego poety wydaje się tym samym dyskursem co krytyki, jakich nie szczędził rodzimej awangardzie poetyckiej: w tak ujętym kontekście Mallarmé staje się w pewnym sensie ekwiwalentem (na przykład) Karpowicza.
W „Kronosie” szkic Badiou opatrzony został komentarzem Wawrzyńca Rymkiewicza – nieprzekonującym, gdy „streszcza” filozofa, za to trafnym (jeśli pominiemy hiperbole), gdy wypomina Miłoszowi „zdradę” młodzieńczych ideałów (czyli wspomniany wyżej clinamen). W kontekście poetyki Suchaneckiego ciekawy zdaje się również kompromis, jaki Badiou proponuje w związku z własnym stanowiskiem i poglądami Miłosza: stawia hipotezę, że w społecznych realiach Francji poezja jest w znacznie większym stopniu izolowana od swojego teoretycznie uniwersalnego adresata i jako taka naznaczona melancholią niespełnienia, poeta „Wschodu” przemawia zaś bezpośrednio do wspólnoty. Pod tym względem bardzośmy się zokcydentalizowali: izolacja poezji zamkniętej w środowisku literackim to stały temat gorzkich żartów (formułowanych na zasadzie „śmieszne, bo prawdziwe”). Powiązanie poezji z geopolitycznym wydarzeniem sąsiedzkiej solidarności polsko-ukraińskiej zdaje się próbą wyjścia poza tę izolację. Co nie znaczy, że Suchanecki pisze dosłownie dla masowego odbiorcy: wciąż obecne w jego poetyce awangardowe elementy raczej to wykluczają. Jednoznaczniej „wschodni” w rozumieniu Badiou są być może twórcy ukraińscy, którym zostały zadedykowane Żarna. Pewne napięcie między wiernością artystycznemu wydarzeniu a powszechną zrozumiałością musi jednak pojawić się w każdej autentycznej poezji: ma ona w końcu tworzyć lub komunikować prawdy transcendujące codzienność „ciał i języków” (Badiou zestawia poezję z matematyką, od której nikt nie oczekuje powszechnej zrozumiałości, co nie zmienia faktu, że jej doniosłość jest uniwersalna), a nie jedynie reprodukować języki jak konwersacyjne sztuczne inteligencje.
Filozoficzne odniesienie do zaistniałych wcześniej prawd (geopolitycznej i drugoawangardowej) wyróżnia starania Suchaneckiego na tle poezji zaangażowanej, która także miała przekroczyć wewnątrzśrodowiskowy estetyzm, ale zmierzała raczej ku społecznemu ciału niż ku prawdom w rozumieniu Badiou.
Jak pokazuje powyższa rekonstrukcja, w 2012 roku dwudziestoletni Suchanecki stanął wobec konstelacji tekstów, których przetworzony wpływ można dziś dostrzec w jego dojrzałej twórczości. Kolejnym ważnym przystankiem na drodze do książkowego debiutu u schyłku 2019 roku był zapewne rok 2016, gdy ukazał się tom Dawida Mateusza Stacja wieży ciśnień – z licznymi odniesieniami do wydarzeń w Ukrainie i pierwszego etapu rosyjskiej inwazji (tu należy podkreślić fakt, że po niezmiernie przychylnie przyjętym debiucie ten wciąż odgrywający ważną rolę w środowisku literackim poeta zamilkł, co mogło stanowić dodatkową motywację, aby podjąć porzucone przez niego zadanie). Drugi ważny debiut z tamtego roku to Pamięć zewnętrzna Radosława Jurczaka, autora deklarującego nawiązania do Miłosza, i to raczej późnego – młody poeta wyróżnił tom Gdzie wschodzi słońce i kędy zapada (1974). W rozmowie z Dawidem Kujawą Jurczak odciął się również explicite od poglądu, że najlepszy Miłosz to Miłosz wczesny. Przeciwnie, zasugerował, że obecne w początkach kariery przyszłego noblisty elementy poetyki awangardowej to rodzaj młodzieńczej słabości[17].
Deklaracje entuzjastycznie powitanego debiutanta wywołały życzliwe zdumienie krytyków[18], chociaż trudno powiedzieć, aby w większym stopniu wpłynęły na recepcję Miłosza w środowisku młodoliterackim. W tym kontekście – wbrew młodszemu, ale wcześniej debiutującemu koledze – Suchanecki może przyjmować, że przeczucie mówiące o wyższości młodego, drugoawangardowego Miłosza nad dojrzałym było przynajmniej częściowo trafne, więc jeśli należy sięgać po twórczość Miłosza dojrzałego, to od razu trzeba zderzać ją z awangardowym kontrapunktem. Ostatnio ta dialektyka zmaterializowała się w postaci edycji materiału archiwalnego: w połowie minionego roku ukazał się tom korespondencji Miłosza z Karpowiczem. Nie znam szczegółowej chronologii powstawania Żaren, ale nie od rzeczy byłaby hipoteza głosząca, że nadejście nowego tomu Suchaneckiego tak szybko, a więc po nieprzetrawionym jeszcze przez krytykę Łuczniku, ma coś wspólnego z tym impulsem. Niemniej rozgrywający się w tej książce agon głosów Miłosza i Różewicza odsyłałby raczej do wcześniejszej publikacji tego rodzaju: tomu Braterstwo poezji, dokumentującego relację tych dwóch poetów. W tym kontekście buńczuczne zapewnienie z debiutu – „Nie przeczytam niczego, co napisano w języku umarłych” (Q&A) – zdaje się freudowskim Verneinung – wypowiedzeniem myśli budzącej opór, ale w postaci zakamuflowanej powierzchowną negacją. Publikacja Żaren wkrótce po poprzednim tomie mogłaby wiązać się z wnioskiem autora, że negacja tego rodzaju jest w istocie fałszywa: trzeba więc niezwłocznie „sprostować” nieporozumienia obecne w dotychczasowej twórczości.
[1] A. Badiou, Byt i zdarzenie, tłum. P. Pieniążek, Kraków: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, 2010, s. 181–207, 241–248, 393–410. Por. G. Kubiński, Onto-logia mnogości, Kraków: Dom Wydawniczy Elipsa, 2009; S. Kłosowicz, O wierności wydarzeniu. Studium na temat poglądów etycznych Alaina Badiou, Warszawa: Wydawnictwo Stowarzyszenia Filomatów, 2016.
[2] A. Badiou, Logics of Worlds. Being and Event II, trans. A. Toscano, London: Bloomsbury Publishing, 2009, s. 45–78.
[3] Tenże, Manifesty dla filozofii, tłum. A. Wasilewski, Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN, 2015, s. 21–27. Por. A. Wasilewski, Kwartet prawd w filozofii Badiou, „Hybris” 2017, nr 39.
[4] J. Skurtys, P. Suchanecki, Strącanie w ogień [rozmowa], „biBLioteka. Magazyn Literacki”, online: https://www.biuroliterackie.pl/biblioteka/wywiady/stracanie-w-ogien/ [3.08.2025].
[5] A. Badiou, Etyka. Szkic o świadomości zła, tłum. P. Mościcki, Warszawa: Wydawnictwo Krytyki Politycznej, 2009.
[6] Tenże, The Age of the Poets: And Other Writings on Twentieth-Century Poetry and Prose, trans. B. Bosteels, London: Verso, 2014. Ekskursy o Mallarmém i Hölderlinie znajdują się już w Bycie i zdarzeniu.
[7] Tenże, Logics of Worlds, s. 1–4.
[8] D. Kujawa, Pozdrawiam mokrych ludzi przyszłości. Na marginesie „O” Przemysława Suchaneckiego, „biBLioteka. Magazyn Literacki”, online: https://www.biuroliterackie.pl/biblioteka/recenzje/pozdrawiam-mokrych-ludzi-przyszlosci-na-marginesie-o-przemyslawa-suchaneckiego/ [3.08.2025].
[9] J. Skurtys, P. Suchanecki, Strącanie w ogień; J. Rojewski, P. Suchanecki, Więcej szperania [rozmowa], „biBLioteka. Magazyn Literacki”, online: https://www.biuroliterackie.pl/biblioteka/wywiady/wiecej-szperania/ [3.08.2025].
[10] J. Rojewski, P. Suchanecki, Więcej szperania. Por. M. Heydel, Obecność T.S. Eliota w literaturze polskiej, Wrocław: Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, 2002.
[11] J. Potkański, Sens nowoczesnego wiersza. Wersyfikacja Przybosia, Białoszewskiego, Miłosza i Herberta, Warszawa: [nakładem Wydziału Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego], 2004, s. 200–274.
[12] H. Bloom, Lęk przed wpływem. Teoria poezji, tłum. A. Bielik-Robson, M. Szuster, Kraków: Towarzystwo Autorów i Wydawców Prac Naukowych „Universitas”, 2002, s. 57–58.
[13] Tamże, s. 176–177.
[14] Por. J. Potkański, Starsi bracia. Różewicz wobec „Lęku przed wpływem”, „Przegląd Filozoficzno-Literacki” 2009, nr 3.
[15] A. Badiou, Theory of the Subject, trans. B. Bosteels, London: Continuum, 2009, s. 175.
[16] Zob. B. Kuźniarz, Pierwszy krok w chmurach. O teorii siedliska wydarzeniowego w teorii Alaina Badiou, „Diametros” 2013, nr 37.
[17] D. Kujawa, R. Jurczak, „Łatwo nieświadomie odpalić ten cały aparat represji” [rozmowa], „Inter” 2016, nr 2, s. 61–62
[18] K. Sztafa, Ażeby jęło się kłębić. O debiutanckim tomie poezji Radosława Jurczaka „Pamięć zewnętrzna”, „Kultura Liberalna” 2016, nr 41, online: https://kulturaliberalna.pl/2016/10/11/krzysztof-sztafa-recenzja-debiut-radoslaw-jurczak-pamiec-zewnetrzna/ [dostęp: 3.08.2025]; P. Kaczmarski, Zamieszkać w monitoringu, „ArtPapier” 2017, nr 7, online: https://artpapier.com/index.php?page=artykul&wydanie=322&artykul=6065 [dostęp: 3.08.2025].