Odwaga wskrzeszania. Prolegomena do „Żaren” Przemysława Suchaneckiego

Naj­now­szy, pią­ty już tomik Prze­my­sła­wa Sucha­nec­kie­go Żar­na otwie­ra dedy­ka­cja „Osta­po­wi Sły­wyń­skie­mu, Ser­hi­jo­wi Żada­no­wi i innym poetom Ukra­iny” (wewnątrz tomu wątek ukra­iń­ski poja­wia się w wier­szu Koza­cy). Dwa lata temu tego rodza­ju gest mógł­by być po pro­stu prze­ja­wem mody na soli­dar­ność z napad­nię­tym przez Rosję sąsia­dem. Tym­cza­sem moda jed­nak prze­mi­nę­ła, dedy­ka­cja nie repro­du­ku­je więc stad­nych odru­chów, lecz nabie­ra powa­gi pod­mio­to­wej decy­zji. W ter­mi­no­lo­gii Ala­ina Badiou, któ­re­go chciał­bym uczy­nić patro­nem filo­zo­ficz­nym niniej­szej recen­zji, była­by to „wier­ność wyda­rze­niu”[1] soli­dar­no­ści pol­sko-ukra­iń­skiej. Wyda­rze­nie ma z defi­ni­cji cha­rak­ter rewo­lu­cyj­ny: rady­kal­nie wykra­cza swo­ją praw­dą poza sytu­ację, w któ­rej się zro­dzi­ło. Sytu­acją wła­śnie tego wyda­rze­nia były stan­dar­do­we środ­ko­wo­eu­ro­pej­skie nacjo­na­li­zmy: resen­ty­men­ty zwią­za­ne z dys­kry­mi­na­cją Ukra­iń­ców w II RP i hiper­bo­licz­ną wobec niej reak­cją – rze­zią wołyń­ską. Soli­dar­ność z nie tak daw­nym wro­giem prze­mie­ni­ła, a wła­ści­wie – z per­spek­ty­wy Badiou – na nowo stwo­rzy­ła kolek­tyw­ną pod­mio­to­wość. Moż­na by ją ująć jako kon­ta­mi­na­cję dwóch pro­ce­dur praw­do­twór­czych opi­sy­wa­nych przez fran­cu­skie­go filo­zo­fa: poli­ty­ki, usta­na­wia­ją­cej pod­miot po pro­stu zbio­ro­wy, i miło­ści, kon­sty­tu­ują­cej pod­miot dual­ny – nie jed­ność, jak Badiou pod­kre­śla, lecz zwią­zek odmien­no­ści.

Badiou, roz­wi­ja­jąc swo­ją kon­cep­cję, oprócz ele­men­tar­nej wier­no­ści wyróż­nia trzy inne moż­li­we posta­wy wobec wyda­rze­nia. Dwie nega­tyw­ne – obsku­ranc­ką i reak­cyj­ną, pole­ga­ją­ce na pró­bie prze­mil­cze­nia czy wypar­cia wyda­rze­nia albo aktyw­ne­go prze­cze­nia mu – oraz dru­gą obok wier­no­ści pozy­tyw­ną, czy­li wskrze­sze­nie wyda­rze­nia z prze­szło­ści, w któ­rym prze­szła praw­da „zmar­twych­wsta­je”[2]. Dziś nie bra­ku­je prób zigno­ro­wa­nia lub zakła­ma­nia pol­sko-ukra­iń­skiej soli­dar­no­ści, nie­mniej nie są one aż tak sku­tecz­ne, żeby trze­ba było wskrze­szać to wyda­rze­nie. Sta­wiam nato­miast hipo­te­zę, że aby ade­kwat­nie ująć swo­ją wier­ność wobec nie­daw­ne­go wyda­rze­nia poli­tycz­no-miło­sne­go, Sucha­nec­ki wskrze­sza prze­szłe wyda­rze­nie poetyc­kie (albo wręcz całą serię tego rodza­ju wyda­rzeń o podob­nej struk­tu­rze). Sko­re­lo­wa­nie zda­rzeń z róż­nych porząd­ków – poli­ty­ki, sztu­ki (w tym lite­ra­tu­ry), miło­ści i nauki – to według Badiou zada­nie filo­zo­fii, któ­ra nie two­rzy wła­snych prawd, ale sta­no­wi wspól­ny meta­dy­skurs dla ele­men­tar­nych pro­ce­dur praw­do­twór­czych[3]. Kie­dy więc Sucha­nec­ki w roz­mo­wach przed­sta­wia się jako filo­zof z wykształ­ce­nia, zain­te­re­so­wa­ny pro­ble­ma­ty­ką mię­dzy inny­mi etycz­ną[4], być może nie cho­dzi jedy­nie o czy­sto gene­rycz­ne okre­śle­nie pro­fe­sji, lecz rów­nież o nawią­za­nie – nie wiem, czy świa­do­me – do wyda­nej po pol­sku w 2009 roku Ety­ki Badiou[5]; w każ­dym razie, podob­nie jak w przy­pad­ku fran­cu­skie­go filo­zo­fa, Sucha­nec­kie­mu nie cho­dzi o mora­li­zo­wa­nie (jak moż­na by potocz­nie rozu­mieć zain­te­re­so­wa­nie ety­ką).

Kie­dy jesie­nią 2023 roku oma­wia­łem dwa pierw­sze tomi­ki Sucha­nec­kie­go ze stu­den­ta­mi Insty­tu­tu Kul­tu­ry Pol­skiej Uni­wer­sy­te­tu War­szaw­skie­go w ramach kon­wer­sa­to­rium Naj­młod­sze poko­le­nie osób piszą­cych, zgo­dzi­li­śmy się, że w porów­na­niu z naj­bliż­szym kon­tek­stem zajęć – twór­czo­ścią Patry­ka Kosen­dy, sąsia­da Sucha­nec­kie­go tak­że w Poło­wie. Poetyc­kich debiu­tach 2017 – wier­sze z Wtra­ce­niaO wyda­ją się w pewien spo­sób bar­dziej tra­dy­cyj­ne, zwłasz­cza przez to, że usta­na­wia­ją wyra­zi­sty pod­miot lirycz­ny; nie po pro­stu instan­cję gra­ma­tycz­ną w tek­ście i nie auto­bio­gra­ficz­ną eks­pre­sję auto­ra (choć w jakimś sen­sie nawią­zu­ją do jego bio­gra­fii). Tak uję­ta pod­mio­to­wość, czy­li trans­cen­du­ją­ca zarów­no tekst, jak i kon­for­mi­stycz­ną psy­chi­kę „zwie­rzę­cia ludz­kie­go” (jak Badiou prze­zy­wa jed­nost­ki bez resz­ty zde­ter­mi­no­wa­ne przez sytu­ację, w któ­rej się znaj­du­ją), zapew­ne nie jest odle­gła od postu­lo­wa­ne­go przez fran­cu­skie­go filo­zo­fa pod­mio­tu jako ukon­sty­tu­owa­ne­go wobec wyda­rze­nia wraz ze zro­dzo­ną w nim praw­dą. Tego rodza­ju wyda­rze­niem może być wybit­ne dzie­ło sztu­ki (na przy­kład wiersz) albo – na wyż­szym pozio­mie – powsta­nie nowe­go nur­tu w sztu­ce. Jeden ze zbio­rów ese­jów, w któ­rych Badiou ilu­stru­je swo­ją teo­rię, to prze­cież Wiek poetów[6]. Twór­cy – jako wier­ni arty­stycz­nym wyda­rze­niom – wykra­cza­ją poza domi­nu­ją­cą ide­olo­gię, według Logi­qu­es des mon­des [Logik świa­tów] spro­wa­dza­ją­cą rze­czy­wi­stość do „ciał i języ­ków”, pod­czas gdy Badiou widzi tak­że jej trze­ci rów­no­rzęd­ny aspekt – praw­dy[7].

Być może stwier­dze­nie, że współ­cze­sna lite­ra­tu­ra czę­sto doty­czy wła­śnie ciał i/lub języ­ków, nie było­by kon­tro­wer­syj­ne. Ale czy auto­ma­tycz­nie doda­je do nich wyda­rze­nio­we praw­dy? Chy­ba nie­ko­niecz­nie. Według Badiou wiek poetów inspi­ru­ją­cych filo­zo­fię miał roz­cią­gać się od Frie­dri­cha Höl­der­li­na po Pau­la Cela­na.

Współgra to z wrażeniem, że poetyka Suchaneckiego jakoś odnosi się do przeszłości, w przypadku najnowszych tomów – „Łucznika” i „Żaren” – jeszcze silniejszym niż wcześniej.

Są w nich wier­sze z asce­tycz­nie krót­ki­mi wer­sa­mi, przy­wo­dzą­ce na myśl twór­czość Tade­usza Róże­wi­cza (rówie­śni­ka Cela­na podej­mu­ją­ce­go z nim poetyc­ki dia­log), są bar­dziej zło­żo­ne, ze wzglę­du na dyso­nan­so­wą grę z domi­nu­ją­cym dys­kur­sem przy­po­mi­na­ją­ce tek­sty auto­rów nale­żą­cych do Nowej Fali (na przy­kład pocho­dzą­ce z Łucz­ni­ka utwo­ry Dziw­ny instru­ment i jego efekt albo Skrza­ty, bli­scy lata), ale naj­wię­cej jest tu sze­ro­kiej fra­zy nie­bę­dą­cej ani zanad­to poezją, ani zanad­to pro­zą – przy­wo­łu­ją­cej więc sko­ja­rze­nia z poety­ką Cze­sła­wa Miło­sza. Mimo to nie sądzę, żeby cho­dzi­ło o melan­cho­lij­ny epi­go­nizm, jaki w ostat­nich dzie­się­cio­le­ciach zda­rzał się poetom usi­łu­ją­cym naśla­do­wać swo­ich potęż­nych poprzed­ni­ków. Dystans do nich wzrósł do tego stop­nia, że już nie przy­tła­cza­ją. A nawet prze­ciw­nie – tra­fiw­szy do histo­rycz­no­li­te­rac­kie­go czyść­ca, zamil­kli (mimo ich histo­rycz­nej ran­gi mówi się o nich teraz nie­wie­le).

W Żar­nach ton miło­szow­ski pobrzmie­wa już w otwie­ra­ją­cych książ­kę utwo­rach TerazWejdź, po wstęp­nym nowo­fa­lo­wym nie­po­ko­ju pierw­szej stro­fo­idy usta­la się tak­że w obszer­nej Dro­dze nr 115, w bli­ski nobli­ście spo­sób łączą­cej zuni­wer­sa­li­zo­wa­ną nar­ra­cję auto­bio­gra­ficz­ną z zanu­rze­niem w dzi­kość przy­ro­dy, widocz­nym rów­nież w kolej­nym, nie­co podob­nym utwo­rze – Oczy naszych sióstr. Z kolei Wszyst­kie pro­ste dro­gi (prze­ciw­nie niż Dro­ga nr 115) roz­po­czy­na­ją się od miło­szow­skie­go dwu­wer­su, a dalej ewo­ku­ją raczej pro­sto­tę Róże­wi­cza, tak jak w jego poezji upo­rząd­ko­wa­ną para­le­li­zmem skła­dnio­wym. Stric­te róże­wi­czow­skie są nato­miast otwie­ra­ją­ce dru­gą część tomu utwo­ry: Pole­ce­nia pla­net, Gorą­ce, Z bio­dra Ewy, Sok (wcze­śniej w Łucz­ni­ku poja­wi­ło się echo bar­dziej zło­żo­nych poema­tów Róże­wi­cza, czy­li wiersz Kędzie­rzyn Koź­le: łuna słoń­ca prze­świe­ca spo­mię­dzy chmur). W koń­czą­cym dru­gą część Żaren wier­szu Cze­kaj powra­ca jed­nak Miłosz. W Lata­ją­cym szkle z czę­ści czwar­tej odzy­wa się nawet Cze­cho­wicz, nauczy­ciel zarów­no Miło­sza, jak i (już zaocz­nie) Róże­wi­cza, żoł­nierz ochot­nik w woj­nie pol­sko-bol­sze­wic­kiej (jak Żadan w Gwar­dii Naro­do­wej Ukra­iny), ofia­ra kolej­nej woj­ny; dalej w Schro­nie­niu – znów po pro­stu Róże­wicz.

Tytuł dru­gie­go tomi­ku Sucha­nec­kie­go, czy­li O, Dawid Kuja­wa zesta­wia z „eks­ta­tycz­nym” Aaa!… Jaro­sła­wa Mar­kie­wi­cza oraz OO Miło­sza Bie­drzyc­kie­go[8]. Czte­ry eks­ta­tycz­ne O! z To Cze­sła­wa Miło­sza wyda­ją mi się jed­nak lep­szym punk­tem odnie­sie­nia. Te póź­ne wier­sze nobli­sty z „O!” w tytu­łach to ekfra­zy, być może więc doty­czą wyda­rzeń prawd arty­stycz­nych, ale nie mają bez­po­śred­nie­go związ­ku z histo­rią i geo­po­li­ty­ką jako czyn­ni­ka­mi istot­ny­mi dla zro­zu­mie­nia pol­sko-ukra­iń­skiej soli­dar­no­ści. Nie­mniej wska­zu­jąc jeden z bie­gu­nów kon­sty­tu­tyw­nej dla Miło­sza dia­lek­ty­ki – pra­gnie­nie poetyc­kiej arka­dii dostar­cza­ją­cej zmy­sło­we­go zachwy­tu – pośred­nio przy­po­mi­na­ją tak­że dru­gi: histo­rycz­ną trau­mę obec­ną i w jed­nost­ko­wej bio­gra­fii poety, i w kolek­tyw­nym doświad­cze­niu Euro­py Środ­ko­wow­schod­niej. Podob­ną funk­cję peł­ni frag­ment, w któ­rym „O” poja­wia się wewnątrz tomi­ku Sucha­nec­kie­go; cytat z Jána Ondru­ša, poety prze­śla­do­wa­ne­go przez komu­ni­stycz­ne wła­dze Cze­cho­sło­wa­cji. Wień­czą­cy tomik Epi­log powta­rza – choć w nie­co obni­żo­nym tonie – gesty pod­su­mo­wa­nia, zamknię­cia i dystan­su z Miło­szo­wej Przed­mo­wy do Oca­le­nia, w wyda­niach zbio­ro­wych czę­sto zamy­ka­ją­cej (zgod­nie z chro­no­lo­gią powsta­nia) wier­sze z tego tomu.

Do bio­gra­fii Miło­sza nawią­zu­je cytat z To: „Nie jestem stąd” (wiersz Gdzie­kol­wiek). Z kolei w utwo­rze Pro­sto, bez pośpie­chu z tomu Wtra­ce­nie do histo­rii geo­po­li­tycz­ne­go regio­nu odno­si się poje­dyn­cze, ale brze­mien­ne sło­wo: „rów­ni­na” (Dro­ga nr 115 z Żaren), przy­wo­dzą­ce na myśl wiersz z Oca­le­nia o tym samym tytu­le. Wobec gwał­tow­ne­go powro­tu Histo­rii (zapi­sy­wa­nej wła­śnie w ten spo­sób) w ostat­nim dzie­się­cio­le­ciu zma­ga­nia Miło­sza z jej poprzed­nią inten­sy­fi­ka­cją wyda­ją się poucza­ją­cą lek­cją. Przyj­mu­jąc ją, Sucha­nec­ki odwra­ca pier­wot­ne naśla­dow­nic­two: już nie żegna zmar­łych („naszych zmar­łych” w Wejdź na począt­ku Żaren) jak pod­miot Przed­mo­wy, lecz przy­zy­wa ich z powro­tem. O ile O przy­wo­łu­je dia­lek­ty­kę Miło­sza co naj­wy­żej meto­ni­micz­nie, o tyle w wier­szu JutroŻaren ana­fo­rą pobrzmie­wa już samo tytu­ło­we To z przed­ostat­nie­go tomi­ku nobli­sty, wprost wska­zu­ją­ce na histo­rycz­ną trau­mę (wspo­mnia­ny wcze­śniej w tym wier­szu Poto­mak odsy­ła tym­cza­sem aż do utwo­ru Na śpiew pta­ka nad brze­ga­mi Poto­ma­ku ze Świa­tła dzien­ne­go). Noc­na straż wprost opi­su­je powrót do dra­ma­tu dzie­jów, zmu­sza­ją­cy pry­wat­ne dotąd cia­ło do wej­ścia w świat geo­hi­sto­rycz­nych prawd:

Sie­dzia­łem za biur­kiem.
Na ścia­nie pię­trzy­ło się dwa­na­ście mostów,
musia­łem kie­dyś je prze­biec:
to, na czym sie­dzę – oso­bi­sty kom­pleks,
azy­mut – świa­to­wy kon­flikt.

 

[…]

 

Wiel­cy gene­ra­ło­wie
nosi­li za mną ple­cak,
bie­gli krok w krok,
spie­szy­łem w cień.

 

Gdy nad­szedł czas,
unio­słem fla­rę i roz­bi­łem cia­ło.

 

Wte­dy wysko­czył z nie­go dia­beł woj­ny

 

i zaczę­li­śmy jeść.

W tomi­ku poja­wia­ją się rów­nież inne sło­wa klu­cze pol­skiej histo­rii XX wie­ku: w Jutro – „budo­wa bary­ka­dy” (jak w twór­czo­ści Świrsz­czyń­skiej?), w Gdy jestem sam – „jestem […] jed­nym z ostat­nich powstań­ców”, przy­wo­dzą­ce na myśl zadłu­żo­ną u Cze­cho­wi­cza i Miło­sza poezję Baczyń­skie­go i Gaj­ce­go.

Nie znaczy to, że „Żarna” można zredukować do wpływów (najmniej przekonujące wydają się nawiązania do modnego w ostatnich latach Tomaža Šalamuna).

Dia­lo­gu­jąc ze zmar­ły­mi, Sucha­nec­ki odzy­wa się tak­że gło­sem wła­snym, nie­mniej nastro­jo­nym tak, aby wywo­ła­ni z zaświa­tów „dys­ku­tan­ci” go zro­zu­mie­li. Nawet autor Poema­tu dla doro­słych w wier­szu Łucz­ni­ka.

W nie­gdy­siej­szej roz­mo­wie Sucha­nec­ki przy­wo­ły­wał mistrza bie­gu­no­wo inne­go niż Miłosz – Tymo­te­usza Kar­po­wi­cza, zachwy­ca­jąc się Odwró­co­nym świa­tłem[9]; wzmian­ku­je go tak­że w wier­szu EBAWtra­ce­nia, podob­nie jak Witol­da Wirp­szę (wiersz Pra­cu­ję wyłącz­nie na jakość śmier­ci z tomu O). Nie są to puste gesty, ponie­waż poety­ka lin­gwi­stycz­na – i sze­rzej: awan­gar­do­wa – nie­wąt­pli­wie współ­two­rzy styl poety, choć w nie­rów­nym stop­niu nazna­cza poszcze­gól­ne wier­sze i tomy. Naj­wy­raź­niej uwi­dacz­nia się chy­ba w Na rogu, jego trze­ciej książ­ce, według chro­no­lo­gii publi­ko­wa­nych utwo­rów nastę­pu­ją­cej bez­po­śred­nio po miło­szow­skim Epi­lo­gu z tomu poprzed­nie­go; co cie­ka­we, podą­ża jed­nak jak­by w prze­ciw­nym do wyzna­czo­ne­go przez Epi­log kie­run­ku. Moż­na tu dostrzec pew­ną dia­lek­ty­kę, któ­rej struk­tu­ra przy­wo­dzi na myśl Dru­gą Awan­gar­dę, korzy­sta­ją­cą z wypra­co­wa­nych przez Tade­usza Peipe­ra tech­nik, ale jego opty­mi­stycz­ne­mu este­ty­zmo­wi prze­ciw­sta­wia­ją­cą kata­stro­fi­zu­ją­cy pesy­mizm: naj­pierw w obli­czu wiel­kie­go kry­zy­su eko­no­micz­ne­go, póź­niej – nad­cho­dzą­cej i wresz­cie toczą­cej się woj­ny, wobec któ­rej słab­ną­ce pier­wiast­ki awan­gar­do­we łączą się z patrio­tycz­nym neo­ro­man­ty­zmem (przy­kła­dem tego mogła­by być choć­by twór­czość Jana Lecho­nia). Na liście inspi­ra­cji Sucha­nec­kie­go meto­ni­mią tej tra­dy­cji zda­je się T.S. Eliot, tłu­ma­czo­ny przez Cze­cho­wi­cza i Miło­sza oraz sil­nie oddzia­łu­ją­cy na Róże­wi­cza: „Gdzieś tam z tła patrzy też […] Zie­mia jało­wa[10]. Miłosz naj­pierw uczest­ni­czył w Dru­giej Awan­gar­dzie jako przed­sta­wi­ciel śro­do­wi­ska „Żaga­rów”, następ­nie, zwłasz­cza gdy poety­kę tego śro­do­wi­ska pod­ję­li mło­dzi poeci poko­le­nia wojen­ne­go, dystan­so­wał się od niej, zwra­ca­jąc ku swe­go rodza­ju kla­sy­cy­zmo­wi, a z cza­sem neo­ro­man­ty­zmo­wi, ale już pozba­wio­ne­mu awan­gar­do­wych ele­men­tów.

Moż­na więc powie­dzieć, że Miłosz nie docho­wał wier­no­ści wyda­rze­niu dia­lek­ty­ki nega­tyw­nej, któ­ra prze­pro­wa­dza­ła pierw­szą awan­gar­dę w dru­gą. Dla Badiou tak poj­mo­wa­na nie­wier­ność to zło – i widać, jak nobli­sta się za nie uka­rał: sto­cze­niem w żenu­ją­cy neo­so­cre­alizm Ody na osiem­dzie­sią­te uro­dzi­ny Jana Paw­ła II. Mimo to ideę pod­ję­li młod­si auto­rzy. Kolej­ną, odmien­ną od stric­te dru­go­awan­gar­do­wej – kon­ty­nu­owa­nej jesz­cze wte­dy choć­by przez szy­ku­ją­cą się do nie­do­szłe­go debiu­tu Czar­na pio­sen­ka Wisła­wę Szym­bor­ską (opu­bli­ko­wa­ne­go osta­tecz­nie dopie­ro w 2014 roku) – dyso­nan­so­wą syn­te­zę inspi­ra­cji awan­gar­do­wych z histo­rycz­nym pesy­mi­zmem przy­niósł Nie­po­kój Tade­usza Róże­wi­cza. Przez Julia­na Przy­bo­sia trak­to­wa­ny jak uczeń (z cza­sem – nie­wier­ny), pozo­sta­wał tak­że pod sil­nym wpły­wem Miło­sza. Ina­czej niż on, wytrwał w wier­no­ści swo­jej poety­ce, lecz kosz­tem asce­tycz­ne­go zawę­że­nia per­spek­ty­wy do mizan­tro­pij­ne­go dystan­su wobec świa­ta i zbio­ro­wo­ści. Następ­ną pró­bę pod­ję­li poeci Nowej Fali. Sta­ni­sław Barań­czak pod hasłem „roman­ty­zmu dia­lek­tycz­ne­go” pozo­wał w Nie­uf­nych i zadu­fa­nych na ucznia Kar­po­wi­cza, Wirp­szy i Bia­ło­szew­skie­go, któ­rzy tym­cza­sem wskrze­si­li poety­kę Peipe­ra i futu­ry­stów. Ich eks­pe­ry­men­tal­ny język zasto­so­wał jed­nak do natu­ra­li­stycz­nej kry­ty­ki ota­cza­ją­ce­go spo­łe­czeń­stwa doj­rza­łej PRL. Podob­nie jak Miłosz nie wytrwał w swo­jej poety­ce, prze­cho­dząc w neo­ba­rok naśla­du­ją­cy tłu­ma­czo­nych z angiel­skie­go poetów meta­fi­zycz­nych (być może ów „barok”, o któ­rym Kuja­wa pisze w posło­wiu do Łucz­ni­ka, ma z tym coś wspól­ne­go). Jesz­cze dalej zbłą­dził Adam Zaga­jew­ski, porzu­ca­jąc pier­wot­ne inspi­ra­cje bli­skie Barań­cza­ko­wym na rzecz post­her­ber­tow­skie­go neo­kla­sy­cy­zmu.

Okładka książki Przemysława Suchaneckiego pod tytułem „Żarna”.
Przemysław Suchanecki, „Żarna”, Warszawa: Convivo, 2025.

Na prze­ło­mie XX i XXI wie­ku wskrze­sze­nia poetyk awan­gar­dy i lin­gwi­zmu doko­na­li war­szaw­scy neo­lin­gwi­ści, cze­mu na przy­kład Maria Cyra­no­wicz i Joan­na Muel­ler pozo­sta­ją wier­ne. Współ­cze­śnie nie brak tak­że inspi­ra­cji futu­ry­zmem, choć­by w twór­czo­ści wspo­mnia­ne­go Patry­ka Kosen­dy. Czy moż­li­wa jest kolej­na „dru­ga” awan­gar­da, zde­rza­ją­ca te języ­ko­we eks­pe­ry­men­ty z realia­mi geo­po­li­tycz­ny­mi? W twór­czo­ści Sucha­nec­kie­go to chy­ba nie jest kwe­stią naiw­nej wia­ry. Poeta odda­je głos poten­cjal­nie inspi­ru­ją­cym poety­kom, bada­jąc ich moż­li­wo­ści. Wie­lość nawią­zań to więc nie pro­ste ule­ga­nie róż­no­rod­nym wpły­wom, lecz raczej insce­ni­zo­wa­nie filo­zo­ficz­ne­go dia­lo­gu, a może nawet kon­kur­su; niby liry­ka, ale i tro­chę dra­mat (w podob­nym duchu inter­pre­to­wa­łem kie­dyś poety­kę Zbi­gnie­wa Her­ber­ta, roz­wi­ja­jąc intu­icje Kazi­mie­rza Wyki z recen­zji Skład­ni­ki świetl­nej stru­ny)[11]. Sucha­nec­ki jest chy­ba świa­do­my ryzy­ka: ody na uro­dzi­ny papie­ża raczej nie napi­sze, ale wie, że obra­na dro­ga w swo­jej dia­lek­tycz­nej nega­tyw­no­ści jest tak zawi­kła­na, że ktoś nią podą­ża­ją­cy aż pro­si się o zbłą­dze­nie. Moż­na tu widzieć cli­na­men z teo­rii Harol­da Blo­oma[12]: Miłosz zbłą­dził z pra­wi­dło­wo obra­nej ścież­ki w Poema­cie o cza­sie zasty­głym – Sucha­nec­ki pój­dzie nią dalej pro­sto. Moż­na by poku­sić się rów­nież o tes­se­rę: kla­sy­cy­zu­ją­cy neo­ro­man­tyzm geo­hi­sto­rii doj­rza­łe­go Miło­sza trze­ba dopeł­nić Odwró­co­nym świa­tłem. Róże­wicz, jak już suge­ro­wa­łem, utknął tym­cza­sem w mar­two­cie nazbyt głę­bo­kiej aske­sis[13]. W przy­pad­ku auto­ra Żaren rzecz chy­ba jed­nak nie tkwi w „lęku przed wpły­wem”, któ­ry nazna­czył Róże­wi­cza (i jesz­cze sil­niej Her­ber­ta) w rela­cji wobec Miło­sza jako pre­kur­so­ra[14].

Świa­do­me przy­ję­cie pre­kur­sor­skich gło­sów w celu pod­su­mo­wa­nia rela­cji z nimi oraz ich suk­ce­sów i pora­żek moż­na by uznać za apo­ph­ra­des w rozu­mie­niu Blo­oma. W jego teo­rii ozna­cza to jed­nak póź­ną doj­rza­łość poety, wła­ści­wie znaj­du­ją­ce­go na pro­gu sta­ro­ści. Trzy­dzie­sto­trzy­let­ni Sucha­nec­ki – poeta sześć lat po debiu­cie – jest chy­ba jesz­cze za mło­dy na tego rodza­ju inter­pre­ta­cje. Myśl Blo­oma jest teo­rią dia­lek­tycz­nej kon­ty­nu­acji. Wyra­sta, czę­ścio­wo jaw­nie, z psy­cho­ana­li­tycz­nej kon­cep­cji gra­du­al­ne­go roz­wo­ju jed­nost­ki jako w więk­szo­ści deter­mi­no­wa­nej przez rodzin­ne i spo­łecz­ne oto­cze­nie. Badiou, pole­micz­nie roz­wi­ja­jąc psy­cho­ana­li­zę Laca­na w Teo­rii pod­mio­tu, psy­cho­ana­li­tycz­ne­mu pod­mio­to­wi nazna­czo­ne­mu lękiem w obli­czu super­ego prze­ciw­sta­wia pod­miot rewo­lu­cyj­ny, odzna­cza­ją­cy się odwa­gą w służ­bie spra­wie­dli­wo­ści[15]. W decy­zjach arty­stycz­nych auto­ra Żaren odważ­ne było­by już samo przy­wo­ła­nie nie­mod­nej dziś tra­dy­cji, a zwłasz­cza zro­bie­nie tego ze świa­do­mo­ścią, że na wybra­nej ścież­ce szcze­gól­nie łatwo o poraż­kę: owszem, gra toczy się o dużą staw­kę, ale moż­na rów­nież spek­ta­ku­lar­nie prze­grać.

Czy przed­sta­wio­na wyżej w celu obja­śnie­nia poezji Sucha­nec­kie­go kon­ste­la­cja to jedy­nie subiek­tyw­ne sko­ja­rze­nia histo­ry­ka lite­ra­tu­ry o zacię­ciu filo­zo­ficz­nym czy fak­tycz­ne sie­dli­sko wyda­rze­nio­we[16], w któ­rym ta twór­czość się zro­dzi­ła? Ety­ka Badiou uka­za­ła się po pol­sku w 2009 roku w serii Prze­wod­ni­ki Kry­ty­ki Poli­tycz­nej, w tym samym roku i tej samej serii – Ukra­ina. W cyklu pod tym tytu­łem w 2012 roku wyszedł Miłosz – pró­ba „odzy­ska­nia” twór­cy dla myśle­nia pro­gre­syw­ne­go rok po uka­za­niu się monu­men­tal­nej bio­gra­fii nobli­sty pió­ra Andrze­ja Fra­nasz­ka (w latach 2012–2013 KP wyda­ła tak­że dwie książ­ki same­go Miło­sza). Jed­no­cze­śnie Biu­ro Lite­rac­kie wzno­wi­ło Odwró­co­ne świa­tło, „Kro­nos” zaś (nr 1/2012) opu­bli­ko­wał prze­kład szki­cu Fran­cu­ski filo­zof w odpo­wie­dzi pol­skie­mu poecie, w któ­rym Badiou bro­ni Mal­lar­mégo przed zarzu­ta­mi Miło­sza o her­me­tyzm i ode­rwa­nie od życia. W pol­skim kon­tek­ście kry­ty­ka nobli­sty pod adre­sem fran­cu­skie­go poety wyda­je się tym samym dys­kur­sem co kry­ty­ki, jakich nie szczę­dził rodzi­mej awan­gar­dzie poetyc­kiej: w tak uję­tym kon­tek­ście Mal­lar­mé sta­je się w pew­nym sen­sie ekwi­wa­len­tem (na przy­kład) Kar­po­wi­cza.

W „Kro­no­sie” szkic Badiou opa­trzo­ny został komen­ta­rzem Waw­rzyń­ca Rym­kie­wi­cza – nie­prze­ko­nu­ją­cym, gdy „stresz­cza” filo­zo­fa, za to traf­nym (jeśli pomi­nie­my hiper­bo­le), gdy wypo­mi­na Miło­szo­wi „zdra­dę” mło­dzień­czych ide­ałów (czy­li wspo­mnia­ny wyżej cli­na­men). W kon­tek­ście poety­ki Sucha­nec­kie­go cie­ka­wy zda­je się rów­nież kom­pro­mis, jaki Badiou pro­po­nu­je w związ­ku z wła­snym sta­no­wi­skiem i poglą­da­mi Miło­sza: sta­wia hipo­te­zę, że w spo­łecz­nych realiach Fran­cji poezja jest w znacz­nie więk­szym stop­niu izo­lo­wa­na od swo­je­go teo­re­tycz­nie uni­wer­sal­ne­go adre­sa­ta i jako taka nazna­czo­na melan­cho­lią nie­speł­nie­nia, poeta „Wscho­du” prze­ma­wia zaś bez­po­śred­nio do wspól­no­ty. Pod tym wzglę­dem bar­dzo­śmy się zok­cy­den­ta­li­zo­wa­li: izo­la­cja poezji zamknię­tej w śro­do­wi­sku lite­rac­kim to sta­ły temat gorz­kich żar­tów (for­mu­ło­wa­nych na zasa­dzie „śmiesz­ne, bo praw­dzi­we”). Powią­za­nie poezji z geo­po­li­tycz­nym wyda­rze­niem sąsiedz­kiej soli­dar­no­ści pol­sko-ukra­iń­skiej zda­je się pró­bą wyj­ścia poza tę izo­la­cję. Co nie zna­czy, że Sucha­nec­ki pisze dosłow­nie dla maso­we­go odbior­cy: wciąż obec­ne w jego poety­ce awan­gar­do­we ele­men­ty raczej to wyklu­cza­ją. Jed­no­znacz­niej „wschod­ni” w rozu­mie­niu Badiou są być może twór­cy ukra­iń­scy, któ­rym zosta­ły zade­dy­ko­wa­ne Żar­na. Pew­ne napię­cie mię­dzy wier­no­ścią arty­stycz­ne­mu wyda­rze­niu a powszech­ną zro­zu­mia­ło­ścią musi jed­nak poja­wić się w każ­dej auten­tycz­nej poezji: ma ona w koń­cu two­rzyć lub komu­ni­ko­wać praw­dy trans­cen­du­ją­ce codzien­ność „ciał i języ­ków” (Badiou zesta­wia poezję z mate­ma­ty­ką, od któ­rej nikt nie ocze­ku­je powszech­nej zro­zu­mia­ło­ści, co nie zmie­nia fak­tu, że jej donio­słość jest uni­wer­sal­na), a nie jedy­nie repro­du­ko­wać języ­ki jak kon­wer­sa­cyj­ne sztucz­ne inte­li­gen­cje.

Filozoficzne odniesienie do zaistniałych wcześniej prawd (geopolitycznej i drugoawangardowej) wyróżnia starania Suchaneckiego na tle poezji zaangażowanej, która także miała przekroczyć wewnątrzśrodowiskowy estetyzm, ale zmierzała raczej ku społecznemu ciału niż ku prawdom w rozumieniu Badiou.

Jak poka­zu­je powyż­sza rekon­struk­cja, w 2012 roku dwu­dzie­sto­let­ni Sucha­nec­ki sta­nął wobec kon­ste­la­cji tek­stów, któ­rych prze­two­rzo­ny wpływ moż­na dziś dostrzec w jego doj­rza­łej twór­czo­ści. Kolej­nym waż­nym przy­stan­kiem na dro­dze do książ­ko­we­go debiu­tu u schył­ku 2019 roku był zapew­ne rok 2016, gdy uka­zał się tom Dawi­da Mate­usza Sta­cja wie­ży ciśnień – z licz­ny­mi odnie­sie­nia­mi do wyda­rzeń w Ukra­inie i pierw­sze­go eta­pu rosyj­skiej inwa­zji (tu nale­ży pod­kre­ślić fakt, że po nie­zmier­nie przy­chyl­nie przy­ję­tym debiu­cie ten wciąż odgry­wa­ją­cy waż­ną rolę w śro­do­wi­sku lite­rac­kim poeta zamilkł, co mogło sta­no­wić dodat­ko­wą moty­wa­cję, aby pod­jąć porzu­co­ne przez nie­go zada­nie). Dru­gi waż­ny debiut z tam­te­go roku to Pamięć zewnętrz­na Rado­sła­wa Jur­cza­ka, auto­ra dekla­ru­ją­ce­go nawią­za­nia do Miło­sza, i to raczej póź­ne­go – mło­dy poeta wyróż­nił tom Gdzie wscho­dzi słoń­ce i kędy zapa­da (1974). W roz­mo­wie z Dawi­dem Kuja­wą Jur­czak odciął się rów­nież expli­ci­te od poglą­du, że naj­lep­szy Miłosz to Miłosz wcze­sny. Prze­ciw­nie, zasu­ge­ro­wał, że obec­ne w począt­kach karie­ry przy­szłe­go nobli­sty ele­men­ty poety­ki awan­gar­do­wej to rodzaj mło­dzień­czej sła­bo­ści[17].

Dekla­ra­cje entu­zja­stycz­nie powi­ta­ne­go debiu­tan­ta wywo­ła­ły życz­li­we zdu­mie­nie kry­ty­ków[18], cho­ciaż trud­no powie­dzieć, aby w więk­szym stop­niu wpły­nę­ły na recep­cję Miło­sza w śro­do­wi­sku mło­do­li­te­rac­kim. W tym kon­tek­ście – wbrew młod­sze­mu, ale wcze­śniej debiu­tu­ją­ce­mu kole­dze – Sucha­nec­ki może przyj­mo­wać, że prze­czu­cie mówią­ce o wyż­szo­ści mło­de­go, dru­go­awan­gar­do­we­go Miło­sza nad doj­rza­łym było przy­naj­mniej czę­ścio­wo traf­ne, więc jeśli nale­ży się­gać po twór­czość Miło­sza doj­rza­łe­go, to od razu trze­ba zde­rzać ją z awan­gar­do­wym kon­tra­punk­tem. Ostat­nio ta dia­lek­ty­ka zma­te­ria­li­zo­wa­ła się w posta­ci edy­cji mate­ria­łu archi­wal­ne­go: w poło­wie minio­ne­go roku uka­zał się tom kore­spon­den­cji Miło­sza z Kar­po­wi­czem. Nie znam szcze­gó­ło­wej chro­no­lo­gii powsta­wa­nia Żaren, ale nie od rze­czy była­by hipo­te­za gło­szą­ca, że nadej­ście nowe­go tomu Sucha­nec­kie­go tak szyb­ko, a więc po nie­prze­tra­wio­nym jesz­cze przez kry­ty­kę Łucz­ni­ku, ma coś wspól­ne­go z tym impul­sem. Nie­mniej roz­gry­wa­ją­cy się w tej książ­ce agon gło­sów Miło­sza i Róże­wi­cza odsy­łał­by raczej do wcze­śniej­szej publi­ka­cji tego rodza­ju: tomu Bra­ter­stwo poezji, doku­men­tu­ją­ce­go rela­cję tych dwóch poetów. W tym kon­tek­ście buń­czucz­ne zapew­nie­nie z debiu­tu – „Nie prze­czy­tam nicze­go, co napi­sa­no w języ­ku umar­łych” (Q&A) – zda­je się freu­dow­skim Ver­ne­inung – wypo­wie­dze­niem myśli budzą­cej opór, ale w posta­ci zaka­mu­flo­wa­nej powierz­chow­ną nega­cją. Publi­ka­cja Żaren wkrót­ce po poprzed­nim tomie mogła­by wią­zać się z wnio­skiem auto­ra, że nega­cja tego rodza­ju jest w isto­cie fał­szy­wa: trze­ba więc nie­zwłocz­nie „spro­sto­wać” nie­po­ro­zu­mie­nia obec­ne w dotych­cza­so­wej twór­czo­ści.

 

[1] A. Badiou, Byt i zda­rze­nie, tłum. P. Pie­nią­żek, Kra­ków: Wydaw­nic­two Uni­wer­sy­te­tu Jagiel­loń­skie­go, 2010, s. 181–207, 241–248, 393–410. Por. G. Kubiń­ski, Onto-logia mno­go­ści, Kra­ków: Dom Wydaw­ni­czy Elip­sa, 2009; S. Kło­so­wicz, O wier­no­ści wyda­rze­niu. Stu­dium na temat poglą­dów etycz­nych Ala­ina Badiou, War­sza­wa: Wydaw­nic­two Sto­wa­rzy­sze­nia Filo­ma­tów, 2016.

[2] A. Badiou, Logics of Worlds. Being and Event II, trans. A. Tosca­no, Lon­don: Blo­oms­bu­ry Publi­shing, 2009, s. 45–78.

[3] Ten­że, Mani­fe­sty dla filo­zo­fii, tłum. A. Wasi­lew­ski, War­sza­wa: Wydaw­nic­two Nauko­we PWN, 2015, s. 21–27. Por. A. Wasi­lew­ski, Kwar­tet prawd w filo­zo­fii Badiou, „Hybris” 2017, nr 39.

[4] J. Skur­tys, P. Sucha­nec­ki, Strą­ca­nie w ogień [roz­mo­wa], „biBLio­te­ka. Maga­zyn Lite­rac­ki”, onli­ne: https://www.biuroliterackie.pl/biblioteka/wywiady/stracanie-w-ogien/ [3.08.2025].

[5] A. Badiou, Ety­ka. Szkic o świa­do­mo­ści zła, tłum. P. Mościc­ki, War­sza­wa: Wydaw­nic­two Kry­ty­ki Poli­tycz­nej, 2009.

[6] Ten­że, The Age of the Poets: And Other Wri­tings on Twen­tieth-Cen­tu­ry Poetry and Pro­se, trans. B. Boste­els, Lon­don: Ver­so, 2014. Eks­kur­sy o Mal­lar­mém i Höl­der­li­nie znaj­du­ją się już w Bycie i zda­rze­niu.

[7] Ten­że, Logics of Worlds, s. 1–4.

[8] D. Kuja­wa, Pozdra­wiam mokrych ludzi przy­szło­ści. Na mar­gi­ne­sie „O” Prze­my­sła­wa Sucha­nec­kie­go, „biBLio­te­ka. Maga­zyn Lite­rac­ki”, onli­ne: https://www.biuroliterackie.pl/biblioteka/recenzje/pozdrawiam-mokrych-ludzi-przyszlosci-na-marginesie-o-przemyslawa-suchaneckiego/ [3.08.2025].

[9] J. Skur­tys, P. Sucha­nec­ki, Strą­ca­nie w ogień; J. Rojew­ski, P. Sucha­nec­ki, Wię­cej szpe­ra­nia [roz­mo­wa], „biBLio­te­ka. Maga­zyn Lite­rac­ki”, onli­ne: https://www.biuroliterackie.pl/biblioteka/wywiady/wiecej-szperania/ [3.08.2025].

[10] J. Rojew­ski, P. Sucha­nec­ki, Wię­cej szpe­ra­nia. Por. M. Hey­del, Obec­ność T.S. Elio­ta w lite­ra­tu­rze pol­skiej, Wro­cław: Wydaw­nic­two Uni­wer­sy­te­tu Wro­cław­skie­go, 2002.

[11] J. Potkań­ski, Sens nowo­cze­sne­go wier­sza. Wer­sy­fi­ka­cja Przy­bo­sia, Bia­ło­szew­skie­go, Miło­sza i Her­ber­ta, War­sza­wa: [nakła­dem Wydzia­łu Polo­ni­sty­ki Uni­wer­sy­te­tu War­szaw­skie­go], 2004, s. 200–274.

[12] H. Blo­om, Lęk przed wpły­wem. Teo­ria poezji, tłum. A. Bie­lik-Rob­son, M. Szu­ster, Kra­ków: Towa­rzy­stwo Auto­rów i Wydaw­ców Prac Nauko­wych „Uni­ver­si­tas”, 2002, s. 57–58.

[13] Tam­że, s. 176–177.

[14] Por. J. Potkań­ski, Star­si bra­cia. Róże­wicz wobec „Lęku przed wpły­wem”, „Prze­gląd Filo­zo­ficz­no-Lite­rac­ki” 2009, nr 3.

[15] A. Badiou, The­ory of the Sub­ject, trans. B. Boste­els, Lon­don: Con­ti­nu­um, 2009, s. 175.

[16] Zob. B. Kuź­niarz, Pierw­szy krok w chmu­rach. O teo­rii sie­dli­ska wyda­rze­nio­we­go w teo­rii Ala­ina Badiou, „Dia­me­tros” 2013, nr 37.

[17] D. Kuja­wa, R. Jur­czak, „Łatwo nie­świa­do­mie odpa­lić ten cały apa­rat repre­sji” [roz­mo­wa], „Inter” 2016, nr 2, s. 61–62

[18] K. Szta­fa, Aże­by jęło się kłę­bić. O debiu­tanc­kim tomie poezji Rado­sła­wa Jur­cza­ka „Pamięć zewnętrz­na”, „Kul­tu­ra Libe­ral­na” 2016, nr 41, onli­ne: https://kulturaliberalna.pl/2016/10/11/krzysztof-sztafa-recenzja-debiut-radoslaw-jurczak-pamiec-zewnetrzna/ [dostęp: 3.08.2025]; P. Kacz­mar­ski, Zamiesz­kać w moni­to­rin­gu, „Art­Pa­pier” 2017, nr 7, onli­ne: https://artpapier.com/index.php?page=artykul&wydanie=322&artykul=6065 [dostęp: 3.08.2025].

więcej →

– poeta, tłumacz z języka angielskiego.

więcej →

Powiązane teksty