Przemiany Orlanda nad Wisłą

Orlando stał się kobietą – to fakt niezaprzeczalny.

— Virginia Woolf

„Orlan­do był szlach­ci­cem cho­ru­ją­cym na miłość do lite­ra­tu­ry”1. Na rulo­nie papie­ru cho­wa­nym na pier­si noto­wał wszyst­ko, co chło­nął pod­czas lek­tu­ry i spa­ce­rów wokół posia­dło­ści. Nocą wędro­wał po Guer­man­tes, Wene­cji, Algie­rii, Pary­żu i Lon­dy­nie. Czy­ta­jąc, nabie­rał prze­ko­na­nia, że tyl­ko dzię­ki sztu­ce może­my wyjść poza sie­bie. Innym razem „czer­pał […] oso­bli­wą roz­kosz z roz­my­ślań o śmier­ci i roz­kła­dzie”2. Zachwy­cał się Dia­ną Efe­ską, por­tre­ta­mi Salo­me i posą­ga­mi mło­dzień­ców na cmen­ta­rzu Mont­par­nas­se. Aby jed­nak nie pogrą­żyć się zanad­to w byto­wa­niu w nie­by­cie, w cią­gu dnia obser­wo­wał parob­ków rąbią­cych drew­no, wod­nia­ków noszą­cych narę­cza tata­ra­ku i deli­kat­nych chłop­ców gra­ją­cych nad jezio­rem na har­mo­nii. Myślał wte­dy, że rację miał Sokra­tes, gdy tłu­ma­czył Alcy­bia­de­so­wi, na czym pole­ga pięk­no.

Kie­dy Orlan­do wybie­rał się nad morze, obser­wo­wał zwy­cza­je mary­na­rzy. Nie­kie­dy cha­dzał też do łaź­ni, gdzie Waś­ko sma­gał go wiech­ciem z rogo­ży; wte­dy doświad­czał twór­czych epi­fa­nii. W tej prze­strze­ni, w któ­rej nie­po­trzeb­ne oka­zy­wa­ły się ubiór i zby­tecz­ne kon­we­nan­se, zasta­na­wiał się, czy jeste­śmy ska­za­ni na wybór. „Prze­cież jed­na i dru­ga płeć, mimo całej swej odmien­no­ści, czę­sto prze­ni­ka­ją się nawza­jem. Waha­dło mię­dzy jed­ną a dru­gą w każ­dym czło­wie­ku drga i się koły­sze, nie­rzad­ko zatem się zda­rza, że jedy­nie strój pod­trzy­mu­je naszą przy­na­leż­ność do rodza­ju męskie­go i kobie­ce­go”3. Czy nie lepiej, zamiast fabry­ko­wać męskość i kobie­cość w spek­ta­klach pro­kre­acji i patrio­ty­zmu, stać się czło­wie­kiem – isto­tą żywą? Pra­gnął odrzu­cić drę­czą­cą myśl: „co jest źró­dłem więk­szej eks­ta­zy? Prze­ży­cie męskie czy kobie­ce?”4 – i pod­dać się temu, wobec cze­go kapi­tu­lu­je skost­nia­ła kul­tu­ra, czy­li mło­do­ści. „Sie­dział więc Orlan­do i czy­tał, i był wte­dy czło­wie­kiem cał­kiem nagim”5. Mimo to pisząc – zakła­dał kostiu­my. Zamiast kochać – zabi­jał, zamiast pła­kać – śmiał się, naj­pięk­niej­szych męż­czyzn prze­mie­niał w kobie­ty.

„Chłop­cem była ponu­rym, zako­cha­nym w śmier­ci, jak to z chłop­ca­mi bywa; póź­niej sta­ła się kochli­wa i kwie­ci­sta, następ­nie dziar­sko prze­szła do saty­ry; bywa­ło, że pró­bo­wa­ła pro­zy, bywa­ło, że dra­ma­tu”6. W wyobraź­ni podró­żo­wał po róż­nych epo­kach: zasta­na­wiał się, kim był mistrz dla uczniów Micha­ła Anio­ła i prze­wod­nik dla dzie­cię­cej kru­cja­ty. Zda­rzył mu się nawet dra­mat nie­do­ko­na­ny – szkic, któ­ry nie­ocze­ki­wa­nie spodo­bał się Saszy, rosyj­skiej księż­nicz­ce, mimo że bole­śnie zadrwił z ich rela­cji. Kie­dy bowiem został amba­sa­do­rem, szep­ta­no o nich wie­lo­krot­nie. Nie uszło niczy­jej uwa­gi, że „Orlan­do poświę­ca przy­bysz­ce o wie­le wię­cej uwa­gi, niż­by żąda­ła tego zwy­kła uprzej­mość”7. Jed­no­cze­śnie „wie­my, że wywią­zy­wał się ze swych obo­wiąz­ków zna­ko­mi­cie – stąd tytu­ły Ryce­rza Łaź­ni oraz diu­ka”8. Orlan­do wolał pozo­sta­wać z Saszą w zgo­dzie – zna­jo­mość z księż­nicz­ką była jed­ną z wie­lu, z któ­rych czer­pał inspi­ra­cję dla swo­jej twór­czo­ści. Znacz­nie bar­dziej fascy­no­wał się jed­nak Kró­lo­wą, któ­rej był fawo­ry­tem; pew­ne­go dnia posta­no­wił poda­ro­wać monar­chi­ni swój notes zło­żo­ny z prób lite­rac­kich.

Świat tym­cza­sem zaczął się zmie­niać. Orlan­do prze­ko­nał się o tym, kie­dy wraz z Saszą wybiegł na zna­ne jej dobrze uli­ce: odtąd nie opi­sy­wał już zawi­ło­ści deli­kat­nej ludz­kiej natu­ry. Inte­re­so­wa­ła go rze­czy­wi­stość, któ­rą zoba­czył za spra­wą Saszy: wię­zien­ne cele i miej­skie sza­le­ty, bary dwor­co­we, pod­miej­skie kolej­ki i ple­ba­nie, gdzie naj­bar­dziej grzesz­ni oka­zy­wa­li się spo­wied­ni­cy. „Owe­go lata, któ­re nastą­pi­ło po kata­stro­fal­nej zimie mro­zu, powo­dzi […] i abso­lut­ne­go upad­ku nadziei Orlan­da, został on […] wypę­dzo­ny z dwo­ru”9. Czy jed­nak na pew­no? „Tu bio­graf napo­ty­ka trud­ność, z któ­rej lepiej się otwar­cie zwie­rzyć, niż ją nie­po­trzeb­nie lukro­wać”10. Odtąd Orlan­do nie­ustan­nie roz­li­czał swój dotych­cza­so­wy życio­rys. „Oto macza­jąc pió­ro w inkau­ście, ujrzał znów kpią­cą twarz swej utra­co­nej księż­nicz­ki, co natych­miast kaza­ło mu zadać sobie sto tysię­cy pytań, każ­de niczym strza­ła unu­rza­na w żół­ci”11. W dodat­ku „wciąż nie miał dość cza­su na roz­wi­nię­cie i roz­szy­fro­wa­nie gęsto zapi­sa­nych per­ga­mi­nów, któ­re trzy deka­dy pośród kobiet i męż­czyzn zro­lo­wa­ły mu cia­sno w ser­cu i umy­śle. […] A jako że na pierw­sze pyta­nie – czym jest Miłość – Orlan­do wciąż nie zdo­łał zna­leźć odpo­wie­dzi, wra­ca­ło do nie­go przy naj­sub­tel­niej­szej pro­wo­ka­cji”12.

Z całą pew­no­ścią może­my stwier­dzić, że nie podo­ba­ło się Orlan­do­wi, w jaki spo­sób na salo­nach była trak­to­wa­na jego kobie­cość. Po raz pierw­szy dostrzegł ją, prze­glą­da­jąc się w zapa­ro­wa­nym lustrze; wte­dy przy­ja­ciół­ka z cza­sów mło­do­ści rze­kła z zachwy­tem, że wresz­cie wyglą­da on jak nowo­cze­sna Sapho rodem z Anglii, zapew­nia­ła przy oka­zji o swo­jej akcep­ta­cji dla inwer­sji płcio­wej. Obra­ził się wte­dy Orlan­do, bo czym­że jest inwer­sja płcio­wa, w dodat­ku czy w jego wła­snym kra­ju bra­ko­wa­ło kobiet, któ­re wal­czy­ły o eman­cy­pa­cję? Kie­dy zdą­żył już zapo­mnieć o całej sytu­acji, ponow­nie zna­lazł się przed lustrem w krę­gu nowych przy­ja­ció­łek, któ­re tym razem okrzyk­nę­ły go pierw­szą kobie­tą w gwar­dii szwaj­car­skiej. To było już prze­sa­dą; Orlan­do czym prę­dzej scho­wał się w sypial­ni i wydo­stał zza komin­ka sta­re ręko­pi­sy; kre­ślił je i prze­pi­sy­wał. W spra­wach, w któ­rych wypo­wia­da­li się męż­czyź­ni – odda­wał głos kobie­tom, tam zaś, gdzie rzą­dzi­li doro­śli, pytał o zda­nie małe dziew­czyn­ki. Odkrył wte­dy, „że nie pisze­my dło­nią, ale całym swym ist­nie­niem. Nerw, któ­ry pro­wa­dzi pió­ro, prze­wle­czo­ny jest przez każ­dą tkan­kę w naszym cie­le”13.

Orlan­do musiał jed­nak na chwi­lę porzu­cić swo­je roz­wa­ża­nia, ponie­waż gon­gi zwia­sto­wa­ły wła­śnie przy­by­cie Kró­lo­wej. Jadą­ca karo­cą, następ­nie nie­sio­na w lek­ty­ce, doświad­cza­ła więk­sze­go niż zwy­kle zain­te­re­so­wa­nia; jed­ni okla­ski­wa­li ją, inni oplu­wa­li. Zdzi­wił się Orlan­do, bo nie zro­zu­miał tego nagłe­go zwro­tu akcji, wresz­cie dotar­ły do nie­go szep­ty, jako­by Kró­lo­wa opu­bli­ko­wa­ła notat­ki poda­ro­wa­ne jej nie­gdyś przez zauro­czo­ne­go pani­cza, któ­rym Orlan­do był przed laty. Mie­sza­ły się tam por­tre­ty hra­bin, baro­nów i mar­kiz, jego wła­sne marze­nia i obser­wa­cje z ulicz­nych spa­ce­rów. „Wszyst­ko, wszyst­ko […] opu­bli­ko­wa­ne! Ludzie się wszyst­kie­go dowie­dzie­li! […] Ha ha ha!”14 – sły­szał co i rusz. Pisz, pisz, nasza Kró­lo­wo! – nie usta­wa­ły gło­sy zachwy­tu wśród wtó­ru obelg zazdro­śni­ków. Bły­sko­tli­wy „Pan Gre­en nie­ustan­nie mówił o sobie”15 – zdą­żył odno­to­wać Orlan­do, choć rap­tem coś się zmie­ni­ło: zain­te­re­so­wa­no się zacho­wa­ny­mi ręko­pi­sa­mi Orlan­da. Oto znie­sma­czo­ny „pan kry­tyk wiel­ce już powe­se­lał. Wyja­śnił, co miał na myśli: otóż pano­wie… (tutaj wymie­nił nazwę ofi­cy­ny) byli­by wnie­bo­wzię­ci, gdy­by napi­sał do nich słów­ko i zapro­po­no­wał wyda­nie poema­tu dru­kiem”16.

Orlan­do zauwa­żył wte­dy, że w isto­cie nie jest już mło­dzień­cem. Kie­dy krąg pochleb­ców sprze­da­wał dzie­ło Kró­lo­wej jako bul­wer­su­ją­cą nowość, Orlan­do zro­zu­miał, że żyje już w innych cza­sach. Napi­sał jesz­cze kil­ka ksią­żek o tym, że „natu­ra i lite­ry darzą się naj­wy­raź­niej wro­dzo­ną anty­pa­tią; gdy tyl­ko je do sie­bie zbli­żyć, roz­ry­wa­ją się na strzę­py”17. „Życie? Lite­ra­tu­ra? Prze­two­rzyć jed­no w dru­gie? Potwor­nie trud­ne przed­się­wzię­cie!”18 W jego ostat­nich powie­ściach męż­czyź­ni prze­cha­dza­li się po nowo­cze­śnie urzą­dzo­nych miesz­ka­niach i odkry­wa­li, że nie wie­dzą, jak ze sobą roz­ma­wiać. Bo i sło­wa są prze­re­kla­mo­wa­ne – dumał, gdy z roz­my­ślań wyrwał go głos jeźdź­ca:

– Mada­me!, jest pani ran­na!

– Ja jestem mar­twa, pro­szę pana! – odpar­ła Orlan­do19.

Sekre­ta­rze uzna­li za swój obo­wią­zek przej­rzeć zatem doku­men­ty na jego biur­ku. Wie­le stro­nic było zaba­zgra­nych poezją […]20. Oszczę­dzi­li­by­śmy czy­tel­ni­ko­wi wszyst­kie­go, co nastą­pi, wystar­czy­ło­by powie­dzieć, że zmarł Orlan­do i został pogrze­ba­ny. Oto jed­nak Praw­da, Szcze­rość i Uczci­wość, suro­we bogi­nie, co nie­prze­rwa­nie pil­nu­ją bio­gra­ficz­ne­go kała­ma­rza, zakrzyk­nąć muszą: Nie! I już trą­by srebr­ne uno­szą do warg, by raz zadąw­szy, żądać: Praw­dy! i po raz dru­gi: Praw­dy! i trze­ci raz dmą zgod­nie i żąda­ją: Praw­dy i tyl­ko Praw­dy!21

Nasta­ła epo­ka non-fic­tion.

„Jestem kobie­tą” – pomy­śla­ła. – Wresz­cie, kobie­tą praw­dzi­wą”22. Kie­dy mogła tak pomy­śleć Orlan­do, gdy­by­śmy – kon­ty­nu­ując eks­pe­ry­ment – potrak­to­wa­li ją jako oso­bę patro­nu­ją­cą, następ­nie matro­nu­ją­cą, dzie­jom pol­skiej lite­ra­tu­ry queero­wej? „Tu bio­graf napo­ty­ka trud­ność” – moż­na by zacy­to­wać za Vir­gi­nią Woolf w prze­kła­dzie Agi Zano, bowiem opo­wie­ści o kobie­tach – boha­ter­kach rodzi­mej lite­ra­tu­ry queero­wej – cecho­wa­ły się, nomen omen, abso­lut­ną amne­zją. W 1933 roku trzy waż­ne wyda­rze­nia spo­wo­do­wa­ły, że we współ­cze­snych bada­niach okre­śla się go mia­nem „roku les­bij­skie­go moder­ni­zmu”23. Uka­za­ła się wte­dy Przy­go­da w nie­zna­nym kra­ju Anie­li Gru­szec­kiej (tutaj wpły­wy twór­czo­ści Woolf są nie­za­prze­czal­ne, wręcz oczy­wi­ste), Anet­ka Marii Modra­kow­skiej, czy­li dwie pierw­sze pol­skie powie­ści les­bij­skie, oraz prze­kład Źró­dła samot­no­ści Radc­lyf­fe Hall, okrzyk­nię­ty przez Ire­nę Krzy­wic­ką „pierw­szą powie­ścią les­bij­ską w Pol­sce”24. Sześć­dzie­siąt lat póź­niej to samo mia­no nada­ła – wów­czas począt­ku­ją­ca kry­tycz­ka – Rena­ta Lis Bo to jest w miło­ści naj­strasz­niej­sze szwaj­car­skiej pisar­ki Nico­le Mül­ler25. Recep­cja powie­ści – wła­śnie z powo­du i per­spek­ty­wy domnie­ma­ne­go bra­ku – nie­ocze­ki­wa­nie nabra­ła rów­nie donio­słe­go cha­rak­te­ru26. Rolę kul­tu­ro­wych tłu­ma­czek i lau­da­to­rek po Ire­nie Krzy­wic­kiej prze­ję­ły wów­czas Maria Janion oraz Joan­na Mizie­liń­ska27.

Twór­czość rodzi­mych pisa­rek rów­nież może­my okre­ślić mia­nem „wiecz­ne­go począt­ku” – okre­śle­nie to bio­rę w cudzy­słów, nawią­zu­je ono bowiem do tytu­łu repor­ta­żu Beaty Sza­dy poświę­co­ne­go histo­rii i teraź­niej­szo­ści War­mii i Mazur28. Nie jest on co praw­da zwią­za­ny z tema­ty­ką queero­wą, ale jeśli gdzieś mogli­by­śmy eks­pe­ry­men­tal­nie ulo­ko­wać sto­li­cę les­bij­skiej pro­zy, był­by to wła­śnie Olsz­tyn, o któ­rym w róż­nych odsło­nach przez lata pisa­ła naj­wier­niej­sza tej tema­ty­ce Ewa Schil­ling29 – obec­nie rów­nież wydaw­czy­ni queero­wej pro­zy w olsz­tyń­skiej Seqoi30.

Wiecz­ny począ­tek ma tu wie­lo­ra­kie zna­cze­nie, doty­czy zarów­no prze­ło­mów epo­ko­wych, poko­le­nio­wych, w któ­rych poja­wia­ły się tek­sty o tema­ty­ce les­bij­skiej, odkryć doty­czą­cych minio­nych epok, jak i potrze­by kon­stru­owa­nia od nowa pew­nej opo­wie­ści o kon­ti­nu­um les­bij­skim31. Jestem prze­ko­na­na, że dzi­siaj – w 2025 roku – nie ma już naj­mniej­szych pod­staw do powie­la­nia popu­lar­nej dziesięć–dwadzieścia lat temu nar­ra­cji o lite­ra­tu­rze les­bij­skiej jako „tej gor­szej” (w zesta­wie­niu z gejow­ską), nie­mal nie­ist­nie­ją­cej lub sła­bej lite­rac­ko, to znów ubo­giej w róż­no­rod­ność repre­zen­ta­cji, za mało lub zbyt cie­le­snej32. W ostat­nich latach jeste­śmy świad­ka­mi i świad­ki­nia­mi kolej­nej, inten­syw­nej trans­for­ma­cji Orlan­da.

Zanim jed­nak przej­dę do dzie­jów naj­now­szych, przy­wo­łam nazwi­ska – nie waham się użyć tego okre­śle­nia – Siła­czek, któ­re, cza­sa­mi rów­no­le­gle z wła­sny­mi pró­ba­mi lite­rac­ki­mi, podej­mo­wa­ły się odkryw­czych lek­tur, nie tyle prze­ła­mu­ją­cych tabu les­bij­skiej repre­zen­ta­cji w histo­rii pol­skiej lite­ra­tu­ry, ile budu­ją­cych wzo­ry lek­tu­ry uwraż­li­wia­ją­cej na kody safic­kie odnaj­dy­wa­ne – by się­gnąć po okre­śle­nie Kry­sty­ny Kło­siń­skiej – „na mar­gi­ne­sie”33. Do tych lek­tur na pew­no nale­ży zali­czyć inter­pre­ta­cje Bia­łej Róży Nar­cy­zy Żmi­chow­skiej pió­ra Iza­be­li Mor­skiej (Fili­piak)34, Rena­ty Lis35 i Anny Dża­ba­gi­ny36, ese­je Gra­ży­ny Bor­kow­skiej37 o stra­te­giach Żmi­chow­skiej jako pisar­ki oraz waż­ny kon­tek­sto­wo głos w spra­wie poezji Entu­zjast­ki autor­stwa Mag­da­le­ny Siwiec38. Kolej­ny prze­łom wyzna­czy­ły komen­tarz Ewy Kra­skow­skiej39 do Przy­gód w nie­zna­nym kra­ju Anie­li Gru­szec­kiej40, inter­pre­ta­cje Safo­ny Anny Kowal­skiej przed­sta­wio­ne przez Rena­tę Lis, a tak­że Bła­że­ja War­koc­kie­go, Agniesz­kę Nęc­ką i Toma­sza Kali­ścia­ka41 oraz doce­nia­nie – niby na bie­żą­co, a jed­nak już z pew­nym dystan­sem badaw­czym – auto­rek mod­nych na prze­ło­mie wie­ków, czy­li Iza­be­li Fili­piak i Ewy Schil­ling przez Ingę Iwa­siów i Ber­nar­det­tę Dar­ską42.

Wśród tych sio­strzeń­skich spo­tkań, lek­tur „lustrza­nych”, nie­kie­dy mię­dzy­po­ko­le­nio­wych, nie­kie­dy rów­nie­śni­czych, jed­ną z bar­dziej inte­re­su­ją­cych wyda­je mi się inter­pre­ta­cja Kra­iny tysią­ca note­sów – kam­po­we­go tomi­ku autor­stwa Ewy Son­nen­berg43,  któ­rej recen­zent­ka – Iza­be­la Mor­ska (Fili­piak) – nada­je tytuł Kra­ina tysią­ca płci44. Gdy­by kie­dyś poku­sić się o stwo­rze­nie anto­lo­gii pol­skiej kry­ty­ki femi­ni­stycz­no-queero­wej po 1989 roku, była­by to pozy­cja obo­wiąz­ko­wa. W tej recen­zji jest wszyst­ko: od opo­wie­ści „w pierw­szej oso­bie”45 o dziew­czę­cym kon­tak­cie z kam­pem (histo­ria oso­by o tajem­ni­czej eks­pre­sji płcio­wej sprzą­ta­ją­cej Dwo­rzec Głów­ny w Gdy­ni, mija­nej regu­lar­nie przez autor­kę w dro­dze do szko­ły) przez doświad­cze­nie pozwa­la­ją­ce na porów­na­nie pol­skie­go i ame­ry­kań­skie­go kam­pu aż do wspa­nia­łej intu­icji umoż­li­wia­ją­cej odczy­ta­nie w poezji tego, co nie­oczy­wi­ste, wykra­cza­ją­ce poza kod stric­te lite­rac­ki, z jed­no­cze­snym nie­osu­wa­niem się w dys­kurs poli­tycz­no-spo­łecz­ny.

Do gro­na Siła­czek na pew­no nale­ży zali­czyć Kry­sty­nę Kło­siń­ską, któ­ra przy­bli­ża­jąc – za Bon­nie Zim­mer­man46 – prze­gląd pro­po­zy­cji ame­ry­kań­skich i bry­tyj­skich femi­ni­stycz­nych kry­ty­czek lite­rac­kich w budo­wa­niu „les­bij­skiej per­spek­ty­wy”47, obie­cu­ją­co pro­wo­ku­je do reflek­sji na temat tego, co sta­no­wi o les­bij­sko­ści dane­go tek­stu. Spró­buj­my przez chwi­lę poszu­kać odpo­wie­dzi na to pyta­nie. Jeśli kry­te­rium ma być ucie­le­śnio­ne pra­gnie­nie, jak pro­po­nu­je Catha­ri­ne R. Stimp­son48, nale­ża­ło­by uznać, że pal­ma pierw­szeń­stwa nale­ży się Marii Nurow­skiej, autor­ce koja­rzo­nej raczej z opo­wie­ścia­mi o hete­ro­sek­su­al­nych roman­sach osa­dzo­nych w róż­nych realiach histo­rycz­nych. A jed­nak w Hisz­pań­skich Oczach (1992)49 poja­wia się sce­na ero­tycz­na mię­dzy kobie­ta­mi prze­by­wa­ją­cy­mi w łagrze. Tu napo­ty­ka­my kolej­ne zna­ki zapy­ta­nia, bo może jed­nak Nurow­ska nie była pierw­sza? O fascy­na­cji cia­łem współ­więź­niar­ki – i jed­no­cze­śnie przy­ja­ciół­ki – o tęsk­no­cie za nią po wyj­ściu z lagru, co w spo­sób wstrzą­sa­ją­cy dzie­li życie boha­ter­ki na etap bliż­szy i dal­szy speł­nie­nia (w obo­zie i poza nim) pisa­ła już wcze­śniej Zofia Roma­no­wi­czo­wa w Przej­ściu przez Morze Czer­wo­ne (1961)50. Co wię­cej – poja­wia się pyta­nie, czy wyłącz­nie opis sce­ny ero­tycz­nej z per­spek­ty­wy uczest­nicz­ki aktu i kobie­ty (jak w tek­ście Nurow­skiej) sta­no­wi repre­zen­ta­cję les­bij­ską. Może – choć to teza ryzy­kow­na – pierw­szym lite­rac­kim opi­sem takie­go aktu, ogra­ni­czo­nym do zmy­słu słu­chu, był frag­ment Karie­ro­wi­cza Józe­fa Mac­kie­wi­cza (1955)51: prze­by­wa­ją­cy w szpi­ta­lu żoł­nie­rze pod­słu­chu­ją tu sce­nę odby­wa­ją­cą się za ścia­ną, prze­ko­na­ni, że roz­gry­wa się ona mię­dzy pie­lę­gniar­ką a jej kochan­kiem – czy­tel­ni­kom jest już wów­czas wia­do­me, że cho­dzi o Helę i Ana­sta­zję.

W cha­rak­te­rze dygre­sji na temat męskich spoj­rzeń moż­na wspo­mnieć, że odro­bi­nę wcze­śniej, w dwu­dzie­sto­le­ciu mię­dzy­wo­jen­nym uka­za­ły się nie tyl­ko powie­ści Gru­szec­kiej i Hall (obie w 1933 roku); rok wcze­śniej Wydaw­nic­two Rój opu­bli­ko­wa­ło powieść do dzi­siaj ucho­dzą­cą za kul­to­wą: Karie­rę Niko­de­ma Dyz­my Tade­usza Dołę­gi-Mosto­wi­cza52. Mamy tam do czy­nie­nia nie tyl­ko ze ste­reo­ty­po­wym por­tre­tem les­bij­ki butch – Kasi, przed­sta­wio­nym przez męż­czy­znę (i obser­wo­wa­nym przez męż­czyzn), ale rów­nież z pró­bą zasto­so­wa­nia pew­ne­go kodu: Dyz­ma znaj­du­je w sypial­ni Niny (ado­ro­wa­nej przez Kasię) popu­lar­ne wów­czas Pie­śni Bili­tis Pierre’a Louÿsa53, będą­ce ero­ty­ka­mi nawią­zu­ją­cy­mi do pew­ne­go uni­wer­sum poezji Safo­ny.

Wróć­my jed­nak do prób defi­ni­cji. Jeśli pójść z kolei tro­pem samej Zim­mer­man54 – kry­te­rium nie było­by speł­nio­ne doświad­cze­nie cie­le­sne; wręcz prze­ciw­nie: wyróż­ni­kiem lite­ra­tu­ry les­bij­skiej był­by powra­ca­ją­cy temat pew­nej tęsk­no­ty, nie­odwza­jem­nio­ne­go i jed­no­cze­śnie nego­wa­ne­go przez oko­licz­no­ści uczu­cia, wraz z zesta­wem pew­nych roz­po­zna­wal­nych moty­wów i sym­bo­li. Wte­dy jako kano­nicz­ne tek­sty moż­na było­by przy­wo­łać wymie­nio­ne powy­żej powie­ści Żmi­chow­skiej, Gru­szec­kiej i Kowal­skiej.

Trze­cią defi­ni­cję pro­po­nu­je Lil­lian Fader­man: to lite­ra­tu­ra nie­za­leż­nie od kon­tek­stu sek­su­al­no­ści por­tre­tu­ją­ca dwie kobie­ty, któ­re z wybo­ru „spę­dza­ją więk­szą część swo­je­go cza­su razem i dzie­lą z sobą więk­szość aspek­tów życia”55. Jeśli tak, wte­dy istot­nym krę­giem tek­stów kul­tu­ry sta­je się cała – two­rzo­na już od dłuż­sze­go cza­su – kon­ste­la­cja publi­ka­cji doty­czą­cych życia Marii Dąbrow­skiej i Anny Kowal­skiej, z uwzględ­nie­niem zarów­no dzien­ni­ków obu pisa­rek, jak i bio­gra­fii56 oraz ich recen­zji. Podob­nie obszer­ny sta­je się zbiór tek­stów na temat rela­cji Marii Konop­nic­kiej i Marii Dulę­bian­ki57.

Ale moż­li­wość jest jesz­cze (co naj­mniej) jed­na, obra­zu­je ją model reflek­sji nad kobie­co­ścią prze­ła­mu­ją­cą nor­ma­tyw­ną eks­pre­sję i sek­su­al­ność, czy­li swo­isty pro­jekt wspól­no­to­wej moder­ni­stycz­nej lek­tu­ry58 współ­two­rzo­ny przez Iza­be­lę Mor­ską i Marię Janion wokół wspól­nej matronki/patrona: Marii Komor­nic­kiej / Pio­tra Wła­sta. Zgod­nie z tym mode­lem kul­tu­ro­wa les­bij­ka naro­dzi­ła się nie tyl­ko w Pie­śniach Safo­ny59, ale tak­że w poezji Charles’a Baudelaire’a60, jej zna­kiem cha­rak­te­ry­stycz­nym jest trans­gre­sja, zada­niem dla współ­cze­snych kry­ty­czek i bada­czek jest zaś oca­le­nie i doce­nie­nie tych wąt­ków, któ­re przez lata znie­chę­ca­ły pięt­nem abiek­tu, nada­nym przez męż­czyzn lite­ra­tu­ro­znaw­ców.

I tak, w ogrom­nym skró­cie, Maria Janion poja­wia się jako Mistrzy­ni w powie­ści Mor­skiej (Fili­piak) Abso­lut­na amne­zja, któ­ra jest zwie­lo­krot­nio­nym, gro­te­sko­wym por­tre­tem kobiet żyją­cych w Pol­sce lat 70. XX wie­ku. Mistrzy­ni pro­wa­dzi wów­czas semi­na­rium na temat zapo­mnia­nych wywro­to­wych posta­ci pol­skiej lite­ra­tu­ry. Kie­dy publi­ku­je książ­kę Kobie­ty i duch inno­ści, o takich wła­śnie posta­ciach – gen­de­ro­wo nie­oczy­wi­stych, prze­kra­cza­ją­cych gra­ni­ce – umiesz­cza w tym pan­te­onie Fili­piak obok Marii Komor­nic­kiej / Pio­tra Wła­sta, zwa­ne­go Odmień­cem, w jed­no­cze­snym geście rein­ter­pre­ta­cji i pro­te­stu prze­ciw­ko umniej­sza­niu ich ran­gi przez kry­ty­ków. Następ­nie Mor­ska pod pro­mo­tor­ską opie­ką Janion pisze dok­to­rat o Komor­nic­kiej61, po czym w „Tek­stach Dru­gich” publi­ku­je arty­kuł o Janion jako posta­ci, któ­ra na pra­wach mitu funk­cjo­nu­je w pol­skiej wyobraź­ni kul­tu­ro­wej62.

Owo sio­strzeń­skie, wytrwa­łe i per­for­ma­tyw­ne nada­wa­nie ran­gi temu, co patriar­chal­na kul­tu­ra umiesz­cza­ła na mar­gi­ne­sie, ma tak­że wpływ na kon­stru­owa­nie posta­ci przez Mor­ską, szcze­gól­nie w jej wcze­snym okre­sie twór­czo­ści. Prząd­ka, jed­na z boha­te­rek Abso­lut­nej amne­zji, roz­pa­cza­jąc po nie­speł­nio­nych roman­sach, wcho­dzi w rolę puel­la docta. Kobie­ta odru­cho­wo się­ga do wzor­ca kome­dii dell’arte, roz­pi­su­jąc gry uwo­dze­nia na role; jej melan­cho­lia nie ogra­ni­cza się do tego, co utra­co­ne we wła­snym życiu – jest gło­sem pew­nej kobie­cej wspól­no­ty sym­bo­licz­nie umiesz­cza­nej przez spo­łe­czeń­stwo w szpi­ta­lu psy­chia­trycz­nym.

Wart uwa­gi jest też fakt, że Abso­lut­na amne­zja ma nie­mal swo­ją sio­strę bliź­niacz­kę w posta­ci nie­co zapo­mnia­nej powie­ści Wie­sła­wy Ora­mus Tyl­ko lustra nie te same63. Tam rów­nież pol­ska kul­tu­ra zosta­je pod­da­na psy­cho­ana­li­zie64 z per­spek­ty­wy dziew­czyn­ki u pro­gu dora­sta­nia, zaś poten­cjal­ność rela­cji les­bij­skiej mię­dzy nar­ra­tor­ką – Polką a jej nie­miec­ką kole­żan­ką roz­bi­ja kil­ka porząd­ków kul­tu­ro­wych jed­no­cze­śnie.

Pora jed­nak na odno­to­wa­nie naj­now­szych zmian, któ­re – ponow­nie – są opo­wie­ścią o wie­lu boha­ter­kach. Pierw­sza z nich to Rena­ta Lis – w moim mnie­ma­niu jed­na z naj­wy­bit­niej­szych współ­cze­snych pol­skich ese­istek. Jej feno­men pole­ga mię­dzy inny­mi na tym, że autor­ka zda­je się wpi­sy­wać w aż trzy wzor­ce: Baco­now­ski eks­pe­ry­ment, ese­isty­kę intym­ną Mag­gie Nel­son i auto­fik­cję według kon­cep­cji Ser­gia Blan­co65. „Ja, któ­re nie jest mną”, któ­re jed­no­cze­śnie pod­da­je się two­rzo­nej przez sie­bie for­mie – w tym przy­pad­ku ese­ju – spraw­dza­jąc, w jakie rejo­ny jest w sta­nie owo „ja” zapro­wa­dzić, to zasa­da pozwa­la­ją­ca Lis nie tyl­ko napi­sać roz­bu­do­wa­ny esej na temat wciąż nie­na­zwa­ny w wal­ce – rów­nież medial­nej – prze­ciw­ko toż­sa­mo­ścio­wym ety­kiet­kom66, ale tak­że pod­da­wać się (niczym Orlan­do!) nie­ustan­nym prze­mia­nom. Każ­da książ­ka ese­istycz­na Lis – poczy­na­jąc od Ręki Flau­ber­ta – jest inna, a naj­wy­raź­niej­szym momen­tem przej­ścia oka­zu­je się róż­ni­ca mię­dzy Les­bos (2017) a opu­bli­ko­wa­nym pięć lat póź­niej ese­jem Moja uko­cha­na i ja67. W Les­bos Lis pozo­sta­wa­ła kro­ni­kar­ką, czy raczej prząd­ką tka­ją­cą całun z nici kobie­cych doświad­czeń przed­sta­wia­nych w lite­ra­tu­rze i sztu­ce, nie nazy­wa­jąc ich – szu­ka­jąc raczej poety­ki do uchwy­ce­nia łączą­cych je moty­wów. W Mojej uko­cha­nej… oka­za­ło się, że nie mniej boga­ty i rów­nie dostęp­ny jest dla Lis reper­tu­ar środ­ków bez­po­śred­nie­go zwie­rze­nia. Taka inten­syw­ność jed­no­cze­śnie intym­nej i inte­lek­tu­al­nej auto­ana­li­zy nad Wisłą była nie­mal nowo­ścią – nie bez powo­du naj­bliż­szym sko­ja­rze­niem oka­zał się współ­cze­sny postqu­eero­wy esej zza oce­anu – Argo­nau­ci68.

War­to też zauwa­żyć, jaka prze­mia­na nastą­pi­ła w świa­do­mo­ści odbior­czyń i odbior­ców, a tak­że w stra­te­gii dzia­ła­nia pol­skich mediów mię­dzy dwo­ma coming-outa­mi: Fili­piak w pro­gra­mie Mał­go­rza­ty Doma­ga­lik Tabu (1998)69 – mimo niszo­wo­ści lite­ra­tu­ry safic­kiej gło­śnym, sen­sa­cyj­nym i wyzna­cza­ją­cym autor­ce miej­sce na ówcze­snym polu lite­rac­kim, a quasi-coming-outem Lis na wła­snych zasa­dach, wycze­ka­nym i przy­ję­tym entu­zja­stycz­nie – a jed­no­cze­śnie spo­koj­nym, nie­skie­ro­wa­nym na okład­ki gazet. W publi­ka­cji Moja uko­cha­na i ja. Ślub70 (znów innej, bo mię­dzy inny­mi rze­czo­wo rekon­stru­ują­cej wal­kę z pol­skim pra­wo­daw­stwem) Lis pisze o ogrom­nym odze­wie spo­łecz­nym, jaki spo­tkał ją jako autor­kę ze stro­ny kobiet w róż­nym wie­ku (szcze­gól­nie jed­nak tych doj­rza­łych), któ­re z pew­ną ulgą lub wzru­sze­niem prze­czy­ta­ły histo­rię związ­ku dwóch kobiet opo­wie­dzia­ną szcze­rze i wie­lo­wy­mia­ro­wo. Być może wpły­nę­ła na to decy­zja o połą­cze­niu umo­co­wa­nia opo­wie­ści w róż­no­rod­nych tek­stach kul­tu­ry (w tym popu­lar­nej) z wyraź­nym osa­dze­niem auto­bio­gra­ficz­nej histo­rii o dora­sta­niu w pol­skich realiach. PRL-owskie blo­ko­wi­sko nie jest tu nostal­gicz­nie fety­szy­zo­wa­ne – oka­zu­je się pew­nym zło­żo­nym świa­tem, gdzie nie­pew­ność przy­na­leż­no­ści kla­so­wej, ryzy­ko doświad­cze­nia prze­mo­cy i pamięć woj­ny prze­pla­ta­ją się z insty­tu­cjo­nal­no­ścią o nie­ludz­kiej twa­rzy. O ile histo­ria Marian­ny – fik­cyj­nej, za to sym­bo­licz­nej boha­ter­ki Abso­lut­nej amne­zji – pozwo­li­ła na zaognie­nie kry­tycz­no­li­te­rac­kich spo­rów o femi­nizm w post­ko­mu­ni­stycz­nym kra­ju, o tyle Moja uko­cha­na i ja oka­za­ła się pierw­szą opo­wie­ścią o doj­rze­wa­niu les­bij­ki przy­ję­tą przez sze­ro­kie gro­no czy­tel­ni­cze.

Kon­ty­nu­ując opo­wieść o jed­no­cze­snych nowo­ściach, war­to zauwa­żyć dobry odbiór, z jakim spo­tka­ły się powie­ści Nie wszy­scy pój­dzie­my do raju Olgi Gór­skiej (funk­cjo­nu­ją­cej medial­nie jako Ola z Rado­mia)71 oraz Nie rdze­wie­je Gochy Paw­lak72. Powie­ści są pierw­sze pod wzglę­dem otwar­cia queero­we­go ryn­ko­we­go pro­fi­lo­wa­nia ksią­żek, a tak­że w kon­tek­ście poko­le­nio­wym: dla poko­le­nia Y wyraź­nie istot­ny jest kon­tekst odej­ścia od Kościo­ła, ambi­wa­lent­ny sto­su­nek do tak zwa­nych tra­dy­cyj­nych mode­li rodzi­ny (ale też współ­cze­snych wize­run­ków rodzi­ny na Insta­gra­mie) oraz roz­ra­sta­ją­ca się w Pol­sce sieć queero­wych miej­scó­wek. Pew­ną nowość sta­no­wi w nich tak­że świa­do­mie pro­jek­to­wa­na psy­cho­ge­ogra­fia: queero­wa­nie Rado­mia, Ślą­ska i innych obsza­rów – mapo­wa­nie miejsc wyklu­czo­nych i uprzy­wi­le­jo­wa­nych, son­do­wa­nie przy­ja­zno­ści prze­strze­ni, a nawet sty­lów archi­tek­to­nicz­nych. Moż­na tu dodać jesz­cze Gar­wo­lin i współ­cze­sną War­sza­wę Doro­ty Kotas z pre­zen­to­wa­nym w Cukrach kata­lo­giem pro­duk­tów i mate­rii (nie)przyjaznych73. Nie­mniej ta pro­za w pewien spo­sób nawią­zu­je do roz­po­czę­te­go już w latach 90. przez wspo­mnia­ną Ewę Schil­ling (wcze­śniej publi­ku­ją­cą w zinie „Filo” i maga­zy­nie „Ina­czej” pod pseu­do­ni­mem Ewa Kron­haus) nur­tu opo­wie­ści o miło­ści mię­dzy kobie­ta­mi w kon­wen­cji małe­go reali­zmu, w któ­rym lokal­ność, toż­sa­mość zwią­za­na z małą ojczy­zną i realia eko­no­micz­ne sta­no­wią nie­odzow­ne tło opo­wie­ści o spo­tka­niu dwóch kobiet, sta­wa­niu się, dora­sta­niu.

Na tym nie koń­czą się zmia­ny. Jeśli kogoś – wzo­rem Jeanet­te Win­ter­son, któ­ra „nie chcia­ła dzie­lić łóż­ka” ze zmar­ły­mi autor­ka­mi74 – dener­wo­wa­ło two­rze­nie kate­go­rii pod­po­rząd­ko­wu­ją­cych lite­ra­tu­rę logi­ce repre­zen­ta­cji, trze­ba odno­to­wać, że dru­go­pla­no­we posta­cie les­bij­skie zaczę­ły poja­wiać się w tek­stach auto­rek o już wcze­śniej ugrun­to­wa­nej pozy­cji na polu lite­rac­kim: w pro­zie Zyty Rudz­kiej (Ten się śmie­je, kto ma zęby)75 i dra­ma­cie Doro­ty Masłow­skiej (Bowie w War­sza­wie)76. Tych pozy­cji nie nazwa­li­by­śmy raczej lite­ra­tu­rą les­bij­ską czy safic­ką, a jed­nak obie autor­ki doko­nu­ją istot­ne­go prze­ło­mu: budu­ją swo­je posta­cie jako swoj­skie, wpi­sa­ne w pol­ski – trans­for­ma­cyj­ny lub PRL-owski – kra­jo­braz. Tak por­tre­to­wa­ne panie lub dziew­czy­ny „z sąsiedz­twa” nie zosta­ły skro­jo­ne pod toż­sa­mo­ścio­we ety­kiet­ki, ale pomy­śla­ne jako posta­ci, któ­re na sku­tek nie­po­skro­mio­nej ener­gii i ape­ty­tu na życie wycho­dzą naprze­ciw róż­no­rod­nym doświad­cze­niom, tak­że tym ero­tycz­nym. Odręb­ny, choć pokrew­ny przy­kład to Bia­ła Ofe­lia Julii Fie­dor­czuk, któ­ra z cza­sem włą­czy­ła posta­cie les­bij­skie w two­rzo­ne od deka­dy uni­wer­sum wraż­li­wych, przy­glą­da­ją­cych się sobie form życia77.

Wie­le dobre­go dzie­je się też w obsza­rze non-fic­tion. Po wypra­wie na zachód, czy­li Odmień­czej rewo­lu­cji. Per­for­man­sie na cudzej zie­mi Joan­ny Kra­kow­skiej78, opo­wie­ści o nowo­jor­skim queero­wym under­gro­un­dzie, w któ­rej autor­ka nie tyl­ko nie pomi­ja gło­sów les­bi­jek, ale tak­że wyraź­nie eks­po­nu­je ich rolę w pro­ce­sie kul­tu­ro­wo-poli­tycz­nych prze­mian, przy­szła kolej na wyjąt­ko­wą bio­gra­fię Marii Rodzie­wi­czów­ny pió­ra Emi­lii Padoł79. W tej wspa­nia­łej podró­ży przez epo­ki i nie­wi­docz­ne gra­ni­ce (mię­dzy inny­mi nie­co zapo­mnia­ne­go, przed­wo­jen­ne­go Pole­sia) autor­ka zacho­wu­je spo­rą sub­tel­ność w sto­sun­ku do nie­tu­zin­ko­wej eks­pre­sji płcio­wej pisar­ki i cha­rak­te­ru jej związ­ków z kobie­ta­mi. Padoł nie szu­ka sen­sa­cji, raczej zada­je pyta­nia, jed­nak wraz z nią nie musi­my dosta­wać na nie odpo­wie­dzi. Pew­na ostroż­ność, tak odle­gła od mod­ne­go jesz­cze nie­daw­no „wypro­wa­dza­nia z sza­fy” pisa­rek i pisa­rzy, jest też widocz­na w posło­wiach do innych prób pisar­skich; Mag­da­le­na Grze­bał­kow­ska jako autor­ka Dez­orien­ta­cji. Bio­gra­fii Marii Konop­nic­kiej80 oraz Mag­da­le­na Genow – autor­ka powie­ści Zło­dziej­ka matek81 – przy­zna­ją, że pod­czas pisa­nia odby­ły kon­sul­ta­cje, ponie­waż chcia­ły zadbać o wia­ry­god­ność queero­wych wąt­ków i boha­te­rek.

Kolej­ny prze­łom nastą­pił w poezji. Co praw­da wyda­je się, że zarów­no dla Ewy Son­nen­berg, Iza­be­li Fili­piak82 i Ingi Iwa­siów83, jak i dla osób autor­skich debiu­tu­ją­cych w ostat­nich latach matron­ką pozo­sta­je Adrien­ne Rich, a jed­nak – znów – poezja Ano­uk Her­man84, Lau­ry Osiń­skiej (pseu­do­nim Anny Ada­mo­wicz)85 czy Patry­cji Siko­ry-Tar­now­skiej86 jest na swój spo­sób pierw­sza; chy­ba szcze­gól­nie dla czy­tel­ni­czek i czy­tel­ni­ków z poko­leń Y i Z, któ­re do – wyda­nych w nie­wiel­kich nakła­dach i nie­wzna­wia­nych – tomi­ków sprzed dwudziestu–trzydziestu lat mogą nie mieć dostę­pu. Zupeł­nie inna jest też staw­ka tej poezji: nie cho­dzi już o poszu­ki­wa­nie kul­tu­ro­we­go por­tre­tu les­bij­ki – spa­ce­ru­ją­cej w gar­ni­tu­rze, moder­ni­stycz­nie bez­czel­nej, pole­mi­zu­ją­cej z ojca­mi i pod­da­ją­cej kam­po­wej obrób­ce to, co wysy­pa­ło się z medial­no-biblio­tecz­ne­go wor­ka. Sub­wer­sja i iro­nia wędru­ją w inne stro­ny: poli­ty­ka, niczym w utwo­rach Rich, choć widocz­na, a nawet wykrzy­cza­na, musi pozo­stać na swój spo­sób na zewnątrz wła­sne­go świa­ta – auto­no­micz­ne­go, zmy­sło­we­go, wol­ne­go lub uwal­nia­ne­go od prze­mo­cy; to kru­cha rze­czy­wi­stość, ale w kon­se­kwent­nym pro­ce­sie budo­wy.

O tym, że ów świat, w któ­rym funk­cjo­nu­ją queero­we kobie­ty, bynaj­mniej nie jest tęczo­wy i dale­ko mu do jakiej­kol­wiek afir­ma­tyw­nej, zewnętrz­nej i zaszu­flad­ko­wa­nej „repre­zen­ta­cji” (o jaką doma­ga­ły się nie­gdyś media), wspa­nia­le opo­wia­da Bar­ba­ra Elma­now­ska w Wolie­rze87. To pozo­sta­wia­ją­ca czy­tel­ni­ka w napię­ciu zmy­sło­wa opo­wieść o fascy­na­cji, prze­mo­cy, nudzie, nie­pew­no­ści i poczu­ciu stra­ty, któ­re nie­ustan­nie spla­ta­ją się ze sobą w retro­spek­tyw­nej histo­rii Anny. Elma­now­ska odcho­dzi tu od wie­lu sche­ma­tów: opo­wie­ści wyłącz­nie o dwóch, prze­zna­czo­nych sobie kobie­tach, od uwi­kła­nia w poli­ty­kę (mimo że pla­ny cza­so­we, w jakich roz­gry­wa się powieść – od lat 80. do dziś – aż się o to pro­szą), wresz­cie od „opro­wa­dza­nia” osób z zewnątrz po queero­wym świe­cie. Nar­ra­tor­ka Elma­now­skiej pozo­sta­je w try­bie cią­głej intro­spek­cji, jest zamknię­ta, scho­wa­na za apa­ra­tem foto­gra­ficz­nym, a jed­nak – para­dok­sal­nie – mówie­niem o sobie do sie­bie, lite­rac­kim „zaopie­ko­wa­niem” – otwie­ra kolej­ny już roz­dział queero­wej lite­ra­tu­ry.

 

Oprócz cyta­tów z Orlan­da w pierw­szej czę­ści tek­stu poja­wi­ły się – bliż­sze lub dal­sze – nawią­za­nia do nastę­pu­ją­cych utwo­rów: J. Andrze­jew­ski, Bra­my raju; J. Andrze­jew­ski, Mia­zga; M. Bia­ło­szew­ski, Dono­sy rze­czy­wi­sto­ści; I. Fili­piak, Abso­lut­na amne­zja; A. Gide, Jeże­li nie umie­ra ziar­no; W. Gom­bro­wicz, Dzien­nik; W. Gom­bro­wicz, Fer­dy­dur­ke; W. Gom­bro­wicz, Kro­nos; W. Gom­bro­wicz, Trans-Atlan­tyk; J. Iwasz­kie­wicz, Czwar­ta sym­fo­nia; J. Iwasz­kie­wicz, Dzien­nik; J. Iwasz­kie­wicz, Tata­rak; M. Janion, Posło­wie [w:] N. Mül­ler, Bo to jest w miło­ści naj­strasz­niej­sze; I. Kar­po­wicz, Bal­la­dy­ny i roman­se; A. Kuśnie­wicz, Lek­cja mar­twe­go języ­ka; M. Krze­szo­wiec, Ból ist­nie­nia; I. Krzy­wic­ka, Wstęp [w:] R. Hall, Źró­dło samot­no­ści; T. Mann, Śmierć w Wene­cji; G. Musiał, Al Fine; Pla­ton, Uczta; J. Nasie­row­ski, Zbrod­nia i…, Pisz, pisz, nasza kró­lo­wo. Roz­mo­wa z Micha­łem Wit­kow­skim, auto­rem gło­śnej powie­ści „Lubie­wo”, rozm. przepr. K. Bie­las; M. Pro­ust, W poszu­ki­wa­niu stra­co­ne­go cza­su; G. Ritz, Nić w labi­ryn­cie pożą­da­nia; J. Sta­siuk, Mury Hebro­nu; J. Stryj­kow­ski, Tom­ma­so del Cava­lie­re; O. Wil­de, Por­tret Doria­na Graya; M. Wit­kow­ski, Lubie­wo; B. Żura­wiec­ki, Trzech panów w łóż­ku nie licząc kota.

 

1 V. Woolf, Orlan­do, tłum. A. Zano, War­sza­wa: Mar­gi­ne­sy, 2025, s. 86.

2 Tam­że, s. 83.

3 Tam­że, s. 189.

4 Tam­że, s. 159.

5 Tam­że, s. 86

6 Tam­że, s. 229.

7 Tam­że, s. 55.

8 Tam­że, s. 127.

9Tam­że, s. 78–79.

10 Tam­że, s. 78.

11 Tam­że, s. 90.

12 Tam­że, s. 108–109.

13 Tam­że, s. 235.

14 M. Wit­kow­ski, Lubie­wo bez cen­zu­ry, War­sza­wa: Świat Książ­ki, s. 391–92.

15 V. Woolf, Orlan­do…, s. 101.

16 Tam­że, s. 271.

17 Tam­że, s. 34.

18 Tam­że, s. 275.

19 Tam­że, s. 243.

20 Tam­że, s. 140.

21Tam­że,  s. 141.

22 Tam­że, s. 245.

23 Zob. P. Pająk, 1933: The Year of Polish Moder­nism in Poland?, “Women’s Histo­ry Review” 2022, vol. 31; A. Artwich, Mię­dzy­wo­jen­ny roz­kwit pro­zy les­bij­skiej w Pol­sce? Powie­ściPrzy­go­da w nie­zna­nym kra­ju” Anie­li Gru­szec­kiej, „Anet­ka” Marii Modra­kow­skiej i „Źró­dło samot­no­ści” Radc­lyf­fe Hall, „Zagad­nie­nia Rodza­jów Lite­rac­kich” 2024, nr LXVII, z. 1.

24 I. Krzy­wic­ka, Wstęp [w:] R. Hall, Źró­dło samot­no­ści, tłum. J. Pań­ski, A. Ważyk, War­sza­wa: „Rój”, 1933.

25 R. Lis, Pierw­sza powieść les­bij­ska (w Pol­sce) – wokół Nico­le Mül­ler, „Peł­nym Gło­sem” 1996, nr 4.

26 Nad tym zja­wi­skiem pochy­li­ła się Inga Iwa­siów, zob. I. Iwa­siów, Wokół pojęć: kanon, homo­ero­tyzm, histo­ria lite­ra­tu­ry, „Kate­dra” 2001, nr 1.

27 M. Janion, Posło­wie [w:] N. Mül­ler, Bo to jest w miło­ści naj­strasz­niej­sze, tłum. A. Buras, War­sza­wa: „Sic!”, 2004; J. Mizie­liń­ska, Kie­dy miłość ode­szła – rela­cje pomię­dzy miło­ścią les­bij­ską a pisar­stwem w „Bo to jest w miło­ści naj­strasz­niej­sze” Nico­le Mül­ler, „Furia Pierw­sza” 1999, nr 3.

28 B. Sza­dy, Wiecz­ny począ­tek. War­mia i Mazu­ry, Woło­wiec: Wydaw­nic­two Czar­ne, 2020.

29 Olsz­tyn lub War­mia poja­wia się w nie­mal wszyst­kich zbio­rach opo­wia­dań i powie­ściach autor­ki: Lustrze, Aka­cji, Głup­cu, Codzien­no­ściNad­fio­le­cie, a tak­że w wie­lu opo­wia­da­niach publi­ko­wa­nych pod pierw­szym pseu­do­ni­mem – Ewa Kron­haus – na łamach „Filo” i „Ina­czej”.

30 Zob. O nas, onli­ne: https://seqojawydawnictwo.pl/o‑nas/ [dostęp: 7.10.2025]. Swo­ją naj­now­szą pro­zę – po lite­rac­kim powro­cie – publi­ku­je tam mię­dzy inny­mi Moni­ka Mosto­wik – autor­ka zna­na ze zbio­rów opo­wia­dań Taka ład­naAkro­bat­ki.

31 Okre­śle­nie stwo­rzo­ne przez Adrien­ne Rich w ese­ju, któ­ry w Pol­sce docze­kał się już trzech wydań i tłu­ma­czeń: A. Rich, Przy­mu­so­wa hete­ro­sek­su­al­ność a egzy­sten­cja les­bij­ska, tłum. A. Grzy­bek, „Furia Pierw­sza” 1999/2000, nr 4/5; taż, Przy­mus hete­ro­sek­su­al­no­ści a egzy­sten­cja les­bij­ska, tłum. A. Kamiń­ska [w:] A. Rich, 21 wier­szy miło­snych, red. A. Kamiń­ska, Stro­nie Śląskie–Wrocław: Biu­ro Lite­rac­kie, 2016; taż, Przy­mus hete­ro­sek­su­al­no­ści a egzy­sten­cja les­bij­ska (1980) [w:] tej­że, Ese­je zebra­ne. Kul­tu­ra, poli­ty­ka i sztu­ka poezji, tłum. K. Gucio, Kra­ków: Wydaw­nic­two Karak­ter, 2024.

32 Wię­cej o cha­rak­te­ry­sty­ce tej nar­ra­cji piszę w arty­ku­le: Z. Ulań­ska, Nie­ga­sną­cy poten­cjał lokal­no­ści. Twór­czość Ewy Schil­ling w kon­tek­ście nar­ra­cji kry­tycz­no­li­te­rac­kie­go cen­trum o „lite­ra­tu­rze les­bij­skiej”, „Wie­lo­głos” 2023, nr 4 (58).

33 K. Kło­siń­ska, Czy­tać na mar­gi­ne­sie, pisać na mar­gi­ne­sie, „Kate­dra” 2001, nr 3.

34 I. Fili­piak, Nie­wi­dzial­na les­bij­ka na balu, „Punkt po punk­cie” 2001, z. II: Miłość.

35 R. Lis, Les­bos, War­sza­wa: Wydaw­nic­two sic!, 2017.

36 A. Dża­ba­gi­na, Moder­ni­stycz­ne spo­tka­nie. „Bia­ła róża” Nar­cy­zy Żmi­chow­skiej i „Pani Dal­lo­way” Vir­gi­nii Woolf [w:] Wik­to­ria­nie nad Tami­zą i nad Wisłą, red. A. Paczo­ska, A. Budre­wicz, War­sza­wa: Uni­wer­sy­tet War­szaw­ski, 2016; taż, Znisz­cze­nie i tajem­ni­ca, „Dwu­ty­go­dnik”, onli­ne: https://www.dwutygodnik.com/artykul/10157-zniszczenie-i-tajemnica.html [dostęp: 7.10.2025].

37 G. Bor­kow­ska, Stra­te­gia psz­czo­ły. Żmi­chow­ska wobec Hof­f­ma­no­wej, „Tek­sty Dru­gie” 1993, nr 4/5/6 (22/23/24); taż, Histo­ria wypad­ków miło­snych [w:] Pogra­ni­cza wraż­li­wo­ści w lite­ra­tu­rze daw­nej oraz współ­cze­snej, red. I. Iwa­siów, P. Urbań­ski, Szcze­cin: Wydaw­nic­two Nauko­we Uni­wer­sy­te­tu Szcze­ciń­skie­go, 1998; taż, Meta­fo­ra droż­dży. Co to jest literatura/poezja kobie­ca, „Tek­sty Dru­gie” 1995, nr 3/4 (33/34).

38 M. Siwiec, Czy roman­tycz­na poet­ka jest poetą? O „Szczę­ściu poety” Nar­cy­zy Żmi­chow­skiej [w:] tej­że, Roman­tyzm, czy­li inter esse, War­sza­wa: Insty­tut Badań Lite­rac­kich PAN. Wydaw­nic­two, 2017.

39 E. Kra­skow­ska, Zna­cze­nie „Przy­go­dy w Nie­zna­nym Kra­ju” Anie­li Gru­szec­kiej, „Tek­sty Dru­gie” 1995, nr 3/4 (33/34).

40 A. Gru­szec­ka, Przy­go­da w nie­zna­nym kra­ju, Kra­ków: [b.w.], 1933.

41 R. Lis, Les­bos, War­sza­wa 2017, B. War­koc­ki, Safo­na Kowal­ska [w:] Różo­wy język. Lite­ra­tu­ra i poli­ty­ka kul­tu­ry na począt­ku wie­ku, War­sza­wa: Wydaw­nic­two Kry­ty­ki Poli­tycz­nej, 2013;  A. Nęc­ka, T. Kali­ściak, Les­bij­ka w „Safo­nie” czy Safo­na w les­bij­ce? O jed­nej powie­ści Anny Kowal­skiej [w:] Pisar­stwo kobiet pomię­dzy dwo­ma dwu­dzie­sto­le­cia­mi, red. I. Iwa­siów, A. Galant, Kra­ków: Towa­rzy­stwo Auto­rów i Wydaw­ców Prac Nauko­wych Uni­ver­si­tas, 2011.

42 I. Iwa­siów, Obcość kul­tu­ry, zna­jo­ma bli­skość innych. Wąt­ki les­bij­skie we współ­cze­snej lite­ra­tu­rze pol­skiej [w:] Cia­ło, płeć, lite­ra­tu­ra. Pra­ce ofia­ro­wa­ne pro­fe­so­ro­wi Ger­ma­no­wi Rit­zo­wi w pięć­dzie­sią­tą rocz­ni­cę uro­dzin, red. M. Hor­nung, M. Jędrzej­czak, T. Kor­sak, War­sza­wa: „Wie­dza Powszech­na”, 2001; B. Dar­ska, Ewa Schil­ling [w:] Uciecz­ki i powro­ty. Obra­zy rze­czy­wi­sto­ści w pol­skiej pro­zie naj­now­szej, Olsz­tyn: Sto­wa­rzy­sze­nie Arty­stycz­no-Kul­tu­ral­ne „Por­tret”, 2006; taż, Podo­bień­stwa i róż­ni­ce, czy­li lite­rac­ki świat les­bij­ki. Przy­pa­dek Ewy S., Moni­ki M. i Mag­da­le­ny O. [w:] Queero­wa­nie femi­ni­zmu, red. J. Zakrzew­ska, Poznań: „Kon­so­la”, 2006. Zob. też: I. Fili­piak, R. Kul­pa, B. War­koc­ki, Poszu­ki­wa­nie lustra. Iza­be­la Fili­piak o les­bij­kach i lite­ra­tu­rze les­bij­skiej [w:] Lite­ra­tu­ra pol­ska 1989–2009. Prze­wod­nik, red. P. Marec­ki, Kra­ków: Kor­po­ra­cja Ha!art, 2010.

43 E. Son­nen­berg, Kra­ina tysią­ca note­sów, Dzier­żo­niów: Ofi­cy­na Wydaw­ni­cza OBOK, 1997. W tym samym roku uka­zał się tom poet­ki Pla­ne­ta, któ­re­go pod­miot­ka zmy­sło­wo opo­wia­da o rela­cji z kobie­tą.

44 I. Fili­piak, Kra­ina tysią­ca płci, „Res Publi­ca Nowa” 1997, nr 110 (11).

45 Zgod­nie z kon­cep­cją jed­nej z pio­nie­rek teo­rii queer – Eve Koso­fsky Sed­gwick: „wszyst­ko, cze­go potrze­ba, by opis queer stał się praw­dzi­wy, to impuls do uży­cia go w pierw­szej oso­bie”. Zob. E. Koso­fsky Sed­gwick, Ten­den­cies, Durham–London: Duke Uni­ver­si­ty Press, 1994. Cyt. za. M. Nel­son, Argo­nau­ci, tłum. K. Gucio, Woło­wiec: Wydaw­nic­two Czar­ne, 2020.

46 B. Zim­mer­man, What Has Never Been: An Ove­rview of Les­bian Femi­nist Lite­ra­ry Cri­ti­cism [in:] The New Femi­nist Cri­ti­cism. Essays on Women, Lite­ra­tu­re, and The­ory. Ed. Sho­wal­ter, Lon­don: Vira­go Press, 1986.

47 K. Kło­siń­ska, Les­bij­ska femi­ni­stycz­na kry­ty­ka lite­rac­ka [w:] tej­że, Femi­ni­stycz­na kry­ty­ka lite­rac­ka, Kato­wi­ce: Wydaw­nic­two Uni­wer­sy­te­tu Ślą­skie­go, 2010. Wszyst­kie wypo­wie­dzi kry­ty­czek przy­wo­łu­ję tu za arty­ku­łem Kło­siń­skiej.

48 C.R. Stimp­son, Zero Degree Devian­cy: The Les­bian Novel in English, „Cri­ti­cal Inqu­iry” 1981, no. 8.

49 M. Nurow­ska, Hisz­pań­skie oczy, War­sza­wa: Wydaw­nic­two W.A.B., 1992.

50 Z. Roma­no­wi­czo­wa, Przej­ście przez Morze Czer­wo­ne, War­sza­wa: Pań­stwo­wy Insty­tut Wydaw­ni­czy, 1961.

51 J. Mac­kie­wicz, Karie­ro­wicz, Lon­dyn: Wydaw­nic­two Kon­tra, 1955.

52 T. Dołę­ga-Mosto­wicz, Karie­ra Niko­de­ma Dyz­my, War­sza­wa: „Rój”, 1932.

53 P. Louÿs, Pie­śni Bili­tis, tłum. L. Staff, War­sza­wa: Towa­rzy­stwo Wydaw­ni­cze, 1920.

54 B. Zim­mer­man, What Has Never Been

55 L. Fader­man, Sur­pas­sing the Love of Man: Roman­tic Friend­ship and Love Betwe­en Women from Rena­is­san­ce to the Pre­sent, New York: Wil­liam Mor­row and Com­pa­ny, 1981.

56 S. Chwe­dor­czuk, Kowal­ska. Ta od Dąbrow­skiej, War­sza­wa: Mar­gi­ne­sy, 2020.

57 K. Dzi­mi­ra-Zarzyc­ka, Samot­ni­ca. Dwa życia Marii Dulę­bian­ki, War­sza­wa: Mar­gi­ne­sy, 2022.

58 Ogól­niej o moty­wach les­bij­skich w moder­ni­zmie: zob. J. Medd, Les­bian Scan­dal and the Cul­tu­re of Moder­nism, New York: Cam­brid­ge Uni­ver­si­ty Press, 2012.

59 Safo­na, Pie­śni, tłum. J. Brzo­stow­ska, War­sza­wa: Pań­stwo­wy Insty­tut Wydaw­ni­czy, 1969.

60 I. Fili­piak, Kul­tu­ra obra­żo­nych, War­sza­wa: Wydaw­nic­two W.A.B., 2003. Fili­piak ma na myśli Kwia­ty Zła.

61 I. Fili­piak, Obsza­ry odmien­no­ści. Rzecz o Marii Komor­nic­kiej, Gdańsk: słowo/obraz tery­to­ria, 2006.

62 I. Fili­piak, Mada­me Intu­ita, War­sza­wa: Nowy Świat, 2002.

63 W. Ora­mus, Tyl­ko lustra nie te same, War­sza­wa: Alba­tros, 1999.

64 „Psy­cho­ana­li­za pol­skiej kul­tu­ry” – to okre­śle­nie Kin­gi Dunin na temat Abso­lut­nej amne­zji Fili­piak, zob. K. Dunin, Pol­ska poli­cja men­stru­acyj­na, „Ex Libris” 1995, nr 80.

65 S. Blan­co, Ja nie jestem mną, „Dida­ska­lia” 2023, nr 175/176.

66 R. Lis, Les­bij­ka w cudzy­sło­wie, „Dwu­ty­go­dnik” 2018, nr 2, onli­ne: https://www.dwutygodnik.com/artykul/7638-lesbijka-w-cudzyslowie.html [dostęp: 7.10.2025].

67 R. Lis, Moja uko­cha­na i ja, Kra­ków: Wydaw­nic­two Lite­rac­kie, 2023.

68 M. Nel­son, Argo­nau­ci, tłum. K. Gucio, Woło­wiec: Wydaw­nic­two Czar­ne, 2020.

69 Zapis magne­to­fo­no­wy pro­gra­mu tele­wi­zyj­ne­go (obszer­ne frag­men­ty) Mał­go­rza­ty Doma­ga­lik „Tabu”, TVN – 4 mar­ca 1998. Spo­tka­nie z Iza­be­lą Fili­piak, „Furia Pierw­sza” 2000, nr 8. O atmos­fe­rze wokół tego wyda­rze­nia Fili­piak (dziś Mor­ska) pisa­ła w tek­ście: I. Fili­piak, Moje życie kul­tu­ral­ne. Pró­ba odtaj­nie­nia auto­bio­gra­fii [w:] Les­bij­ki w życiu spo­łecz­no-poli­tycz­nym, red. M. Chińcz, Płock: Fun­da­cja Lor­ga, 2006.

70 R. Lis, Moja uko­cha­na i ja. Ślub, Kra­ków: Wydaw­nic­two Lite­rac­kie, 2025.

71 O. Gór­ska, Nie wszy­scy pój­dzie­my do raju, Czersk: Wydaw­nic­two Drza­zgi, 2022.

72 G. Paw­lak, Nie rdze­wie­je, Wro­cław: Książ­ni­ca, 2022.

73 D. Kotas, Cukry, War­sza­wa: Wydaw­nic­two Cyran­ka, 2021.

74 J. Win­ter­son, Semio­ty­ka płci, tłum. B. Umiń­ska, „Lite­ra­tu­ra na świe­cie” 1996, nr 4.

75 Z. Rudz­ka, Ten się śmie­je, kto ma zęby, War­sza­wa: Wydaw­nic­two W.A.B., 2022.

76 D. Masłow­ska, Bowie w War­sza­wie, Kra­ków: Wydaw­nic­two Lite­rac­kie, 2022.

77 J. Fie­dor­czuk, Bia­ła Ofe­lia, Wro­cław: Biu­ro Lite­rac­kie, 2011.

78 J. Kra­kow­ska, Odmień­cza rewo­lu­cja. Per­for­mans na cudzej zie­mi, War­sza­wa: Wydaw­nic­two Karak­ter, 2020.

79 E. Padoł, Rodzie­wi­czów­na. Gorą­ca dusza, Kra­ków: Wydaw­nic­two Lite­rac­kie, 2023.

80 M. Grze­bał­kow­ska, Dez­orien­ta­cje. Bio­gra­fia Marii Konop­nic­kiej, Kra­ków: Wydaw­nic­two Znak, 2024.

81 M. Genow, Zło­dziej­ka matek, Koło­brzeg: Biu­ro Lite­rac­kie, 2025.

82 I. Fili­piak, Mada­me

83 I. Iwa­siów, Miłość, Szcze­cin: Wydaw­nic­two 13 Muz, 2001.

84 A. Her­man, Right into pod tram­waj, Łódź–Kraków: Sto­wa­rzy­sze­nie Pisa­rzy Pol­skich Oddział w Łodzi, Insty­tut Lite­ra­tu­ry, 2022; taż, Sile­sian gothic, War­sza­wa: Girls and Queers to the Front, 2024. Tom został wyróż­nio­ny Nagro­dą Lite­rac­ką Gdy­nia w 2025 roku.

85 L. Osiń­ska, zmyśl [] zmysł, Koło­brzeg: Biu­ro Lite­rac­kie, 2021; taż, Jaw, Koło­brzeg: Biu­ro Lite­rac­kie, 2025.

86 P. Siko­ra, Instruk­cja dla ludzi nie stąd, Poznań: Wydaw­nic­two Woje­wódz­kiej Biblio­te­ki Publicz­nej i Cen­trum Ani­ma­cji Kul­tu­ry, 2020; taż, Wszy­scy o nas mówią, Poznań 2022.

87 B. Elma­now­ska, Wolie­ra, Wro­cław: Wydaw­nic­two J, 2024.

– krytyczka literacka, redaktorka monografii naukowych.

więcej →

Fallback Avatar

– angielska pisarka i eseistka.

więcej →

Fallback Avatar

– polska pisarka i krytyczka literacka.

więcej →

Fallback Avatar

– polska śpiewaczka operowa, aktorka, pedagożka i pisarka, tłumaczka librett operowych.

więcej →

Fallback Avatar

– polska pisarka, poetka, naukowczyni.

więcej →