Kiedy w 2021 roku ukazała się książka Camille Kouchner La Familia grande1, we Francji czyny kazirodcze nie były kwalifikowane jako odrębne przestępstwo. Rozpatrywano je jako dodatkową okoliczność obciążającą w przypadku przemocy seksualnej, wykorzystywania nieletnich i molestowania, uwzględnianą w sytuacji, gdy oprawca był spokrewniony z ofiarą lub gdy sprawował nad nią jakiś rodzaj władzy lub opieki. Jeśli osoba pokrzywdzona nie była małoletnia (czyli ukończyła piętnasty rok życia), należało dodatkowo udowodnić brak jej zgody na współżycie2.
W fundamentalnym dla dwudziestowiecznej myśli socjologicznej dziele Elementarne struktury pokrewieństwa Claude Lévi-Strauss uznał zakaz kazirodztwa za uniwersalny i jednocześnie regulujący relacje pokrewieństwa we wszystkich wspólnotach ludzkich, bez względu na etap rozwoju cywilizacyjnego. Mówiąc inaczej: zakaz kazirodztwa jawił się jako naturalny, choć w swojej istocie stanowił kulturowe osiągnięcie człowieka. Od niego zaczynały się tworzyć społeczne i strukturalne więzi, wpływające na to, co współcześnie nazywa się polityką (wymiana, sojusze, opozycja wewnętrzne–zewnętrzne i tym podobne) czy też kulturowym kapitałem (hierarchia, władza, grupy uprzywilejowane i podporządkowane i tak dalej). Jednostki „słabe” (faible), które nie były zdolne do nawiązywania relacji poza ścisłym kręgiem rodzinnym – czyli nie potrafiły oszacować swojego kapitału – często łamały zakaz kazirodztwa. Ale według Lévi-Straussa kazirodztwo zdarzało się również w grupach uprzywilejowanych (fort): w tym przypadku wśród przyczyn zjawiska należałoby wymienić przeświadczenie kazirodców o ich ponadprzeciętności, wszechmocy i byciu ponad prawem obowiązującym wszystkich pozostałych członków danej społeczności3.
Historia opowiedziana przez Kouchner ukazuje tragiczny, a jednocześnie wymykający się prawnemu zakazowi czyn kazirodztwa. Autorka nie kwestionuje tego, że kazirodztwo jest przestępstwem. Wręcz przeciwnie – domaga się za nie najwyższej kary. Zwraca jednak uwagę na nieuchwytny i niewyrażalny charakter społecznego zakazu. Rodzi się pytanie: czy zakaz kazirodztwa może istnieć w sensie społecznym, jeśli kulturowe tabu nie odnosi się do samego czynu, lecz jedynie do mówienia o nim? I czy w takim przypadku możliwe jest publiczne wyrażenie sprzeciwu wobec kazirodztwa lub wymierzenie za nie adekwatnej kary?
Temat kazirodztwa w debacie publicznej wywołuje jednocześnie oburzenie i obrzydzenie, a przede wszystkim milczenie, bo towarzyszy mu niemoc symboliczna, ów „brak słów”, który może również oznaczać uległą akceptację albo zwyczajną niechęć do podejmowania takich dyskusji w przestrzeni publicznej. Warto zauważyć, że łatwiej odnosić się do sytuacji środowisk zmarginalizowanych, które jakby z założenia narażone są na przemoc seksualną, nadużycia czy właśnie czyny kazirodcze, niż mówić o podobnych zjawiskach w sferach wyższych, wykształconych, akademickich, prawniczych czy rządowych. To właśnie wśród tych ostatnich wychowywała się i dorastała Camille Kouchner: córka Évelyne Pisier i Bernarda Kouchnera, pasierbica Oliviera Duhamela. Każde z tych nazwisk przynależy do francuskiej sfery politycznej i intelektualnej drugiej połowy XX oraz pierwszych lat XXI wieku. Każde z nich ma swój kapitał kulturowy i polityczny i każde w kategoriach zaproponowanych przez Lévi-Straussa należałoby przypisać do grupy społecznie uprzywilejowanych. Tytułowa familia grande to wielka rodzina, która stworzyła swój system praw ponad prawem ogółu: absolutna wolność (matka), wszechmoc (ojczym), władza (ojciec) i sieć sojuszy, przyjaźni, romansów z wyboru i wiary w lewicowe wartości. „Wykładowcy, filozofowie, socjologowie, prawnicy, urzędnicy sądowi, adwokaci, a wkrótce także ministrowie wpadają na kawę. Kultura i rozmowa, bezustannie”4. Z całą pewnością rodzina wyrosła ponad swoją społeczność, wspiera się na ideowym, kulturowym i pojęciowym fundamencie.
Niemoc symboliczną odczuwały wyłącznie dzieci, gospodynie i opiekunki. Na czym ona polegała? Po pierwsze wymienione osoby mieszkały w peryferyjnych częściach posiadłości w Sanary, nigdy w Dużym Domu dla Dorosłych. Po drugie nie miały ram i punktów odniesienia, a tylko przestrzeń niczym nieograniczonej swobody i wolności w zachowaniu oraz postawie. Równocześnie musiały uznać za oczywistą umowność reguł, symboli i wartości społecznych, a tym samym przyjąć do wiadomości, że system obowiązujący większość nie obejmuje tych, którzy zostali wybrani do życia wśród wielkiej rodziny.
W Sanary ojczym żartował ze swojej matki Colette, która dzwoniła dzwonkiem na personel, by posprzątał ze stołu. Uczył mnie, że „dozwolone” i „zakazane” to prywatne pojęcia. Kazał mi bezgranicznie szanować ojca, ale śmiał się ze mną ze wszystkich jego wybryków5.
Z jednej strony rozwijało się przekonanie o wyjątkowości, potwierdzone specyficznym zachowaniem pokolenia dorosłych, fundamentów rodziny. Z drugiej rosło poczucie zagubienia i wyobcowania pokolenia dzieci, które umieszczone „chaotycznie w dużych sypialniach”, traciły swoją odrębność i tożsamość. Jeśli chciały zaistnieć dla mieszkańców Dużego Domu, musiały używać dialektyki, argumentować, „dwoić się i troić, przekraczać granice, określać na nowo relacje łączące rodziców i dzieci, zyskiwać pewność siebie albo przeciwnie – odpuszczać”6. Dzieci nie obowiązywała rotacyjność zamieszkania, nie dotyczyły ich również sojusze dorosłych. Najmłodsi byli rzeczami ulokowanymi w zasięgu starszych, używanymi zgodnie z pragnieniami i potrzebami tych ostatnich – głównie jako obiekty wypełniające przestrzeń, pozwalające im manifestować swoją wolność, często rozumianą wprost jako nagość, nachalność, perwersyjność. „Każdego lata: rozdarowani dorośli i dzieci upojone wolnością”7.
O środowiskowym, politycznym i klasowym znaczeniu książki Familia grande pisano wielokrotnie, również w polskich źródłach. Większość tych głosów miała charakter krytyczny i domagała się sprawiedliwości społecznej. Publikację Kouchner często zestawia się z innymi medialnymi wydarzeniami związanymi z ruchem #MeToo czy #MeTooInceste8. Podkreśla się przy tym nie tylko tematyczne pokrewieństwo (gwałt, pedofilia, kazirodztwo), lecz także podobnie traumatyczny przebieg zdarzeń, w którym kluczową rolę odgrywała obojętność dorosłych – najbliższego otoczenia ofiar.
Jak pokazują te historie, obojętność nie zawsze była skutkiem niewiedzy. Najczęściej chroniła przed możliwymi konsekwencjami. W tym sensie niemoc symboliczna dotykała zarówno ofiary, jak i świadków dawnych wydarzeń. Zbyt łatwe byłoby teraz zredukowanie jej do prostego milczenia. Myślę, że to zjawisko o wiele bardziej złożone, wymagające odniesienia nie tylko do tragicznych faktów, lecz także do literatury i refleksji kulturowej. Czy milczenie zawsze oznacza akceptację? Czy stanowi ono rodzaj zasłony skrywającej niewygodną prawdę czy raczej iluzję, że cokolwiek się za nim kryje? W historii Kouchner prawo, odpowiedzialność i sprawiedliwość jawią się jako pojęcia zupełnie rozdwojone. Ich wymiar wyraźnie wiążący i symboliczny, jednoznacznie uznawany w społeczeństwie, upada w konfrontacji z wydarzeniem, odsłaniając nie prawdę, ale prawdziwą pustkę symboliczną: przestępstwo, za które prawnie nie można nikogo skazać; zbrodnię, która nie wzbudza gwałtownego sprzeciwu, lecz wręcz ucisza swoim zasięgiem i potencjalnym, bo niejasnym, choć na pewno szkodliwym (dla kogo?) działaniem.
Przerwać milczenie
W pierwszych słowach rozmowy nagranej w Radio France w noc głosowania parlamentu nad zmianą prawa dotyczącego karania za kazirodztwo9 Camille Kouchner powiedziała z ulgą, że po trzydziestu latach udało jej się przerwać milczenie10. Kilkukrotnie podkreślała, że nie chodziło jej o naruszenie ciszy, a więc nie o wywołanie reakcji przez rozgłos medialny i skargę wyrażoną publicznie, ale właśnie o przerwanie milczenia, które oznaczać by miało „brak słów”. Ta książka, mówiła Kouchner, to były jej słowa, jej własna historia, w której opowiedziała o swoim cierpieniu; jej brat natomiast zachował ciszę. Przez wiele lat milczała, gdyż „nie miała słów”, którymi mogłaby opowiedzieć o kazirodztwie, o molestowaniu, którego dopuszczał się ojczym na jej bracie bliźniaku. Tych słów nie znalazła w dyskursie prawniczym, mimo że wychowywała się wśród prawników – najlepszych we Francji konstytucjonalistów i adwokatów. Nie znalazła ich w dyskursach feministycznych i wolnościowych, a była przecież córką wybitnej feministki i wykładowczyni nauk politycznych; ani w sztuce – choć jej ciotka współtworzyła francuski film i teatr od czasów Nowej Fali, ani w medycynie – i nie pomógł tu fakt, że jej ojciec-minister jest twórcą światowej organizacji „Lekarze bez granic”. Doświadczenie „braku słów” zyskało dla Kouchner wymiar osobisty i cielesny w najbardziej ścisłym znaczeniu. Porażka w konfrontacji z niemocą symboliczną wywołała u niej poważne choroby autoimmunologiczne, wpłynęła na rozwój i przebieg kariery prawniczej, stała się główną przyczyną odtrącenia i wyobcowania ze wspólnoty familii grande. Dopiero literatura i proces pisania, któremu towarzyszyła terapia psychoanalityczna, pozwoliły jej, jak sama mówi, przerwać milczenie, uznać swoje prawo do zabrania głosu, do mówienia we własnym imieniu. Bo też najpierw musiała przerwać swoje własne milczenie, żeby w następstwie tego ruchu można było mówić o uwolnieniu innych opowieści i świadectw ofiar kazirodztwa11.
Chciałabym skupić się na tym pierwszym milczeniu, czyli na bezpośrednim skutku doznania niemocy symbolicznej, i powiązać to z literaturą. Słowa, które mogłyby być najbliżej rzeczywistości, nie pojawiły się przez trzydzieści lat, mimo że samo wydarzenie było stale obecne. Kouchner tłumaczy, że ich po prostu nie było – było tylko milczenie. W pewnym sensie to ono oznaczało dla niej bunt, choć nadal w tym dwuznacznym i niejasnym wymiarze sprzeciwu i akceptacji. Ona milczała z innych powodów niż jej brat, niż jej matka, niż cała familia grande. Literatura pomogła Kouchner w opowiedzeniu o tamtych wydarzeniach i sposobie, w jaki zmieniły one losy całej rodziny. Pisanie pomogło jej przerwać, dosłownie złamać (briser) milczenie dzięki wyodrębnieniu „jej rzeczywistości” od „rzeczywistości jej brata”, a tym samym uwolnić się od pytania o to, czego on – brat bliźniak i ofiara – oczekiwał. Książka uwolniła ją, nie jego, bo też – chciałabym to podkreślić – to opowieść „ja” autorki, Camille Kouchner. Powiedzieć „ja” (je) jako bliźniak, zwłaszcza w obliczu wydarzeń tak silnie splatających losy rodzeństwa, można jedynie przez pisanie osobiste, w literaturze.
Autobiografia
Maria Janion w eseju Być „ja” swojego „ja” podkreśla, że strategia autobiograficzna opiera się na swoistej grze prowadzonej między tym, co jawne, a tym, co tajne12. Warunkiem umożliwiającym autobiograficzne świadectwo musi być jawność. Rzecz jasna, trzeba również uznać, że „ja empiryczne” i „ja symboliczne” nie są dokładnie tym samym, a wiążąca je relacja bywa umowna, niekiedy kontrowersyjna. Wypowiadając się w obronie Dzienników Zofii Nałkowskiej, Janion sprzeciwia się interpretowaniu ich wyłącznie w perspektywie krytycznoliterackiej, wskazując, że mało istotne dla krytyków „intymne przemyślenia” zyskują ogromne znaczenie literackie. Stawką literatury autobiograficznej jest bowiem „akt samoświadomości egzystencjalnej”. Autobiograficzne „ja” nie tylko prezentuje się w ujęciu swojej obecnej tożsamości, ale także odtwarza na drodze intymnych zwierzeń cały społeczno-kulturowy proces dorastania i dojrzewania, przechodzenia przez rozmaite kryzysy i sytuacje konfliktowe, które można by współcześnie określać jako wpływ intersekcjonalnych ram i ograniczeń na kształtowanie się osobowości literackiej. Wydaje się, że autobiografia jest gatunkiem literackim, który najpełniej odsłania socjologiczne i psychologiczne uwarunkowania kulturowych postaw i zachowań. Nałkowska dzięki literaturze odkryła w sobie kobietę, pisze Janion, co byłoby o tyle ważne, że kwestie tożsamościowe i konstytutywne dla podmiotu mogą zyskać pełny wymiar właśnie w literaturze. Proces upodmiotowienia dokonuje się wtedy, gdy istnienie zostaje uchwycone w jakimś kontekście. Na ten kontekst składa się rzeczywistość historyczna, kulturowa, społeczna, polityczna, ideowa – słowem: rzeczywistość ujęta w swoim językowym wymiarze. I autobiografia zdaniem Janion najlepiej pokazuje różnorodne zależności i relacje zachodzące między życiem, czyli istnieniem, a egzystencją, czyli symbolicznym ukonstytuowaniem się życia w języku – w literaturze. Autobiografia to ujawnienie „wytężonego, skupionego życia wewnętrznego” piszącego podmiotu mające na celu pokazanie w literaturze tego fenomenu jako egzystencji samoświadomej.
W tym znaczeniu Familia grande Camille Kouchner może nie być taką literacką konwersją wydarzeń biograficznych, ponieważ tego, co jest tu biograficzne, w życiu autorki nie było. Kouchner dopiero tworzy tę rzeczywistość w literaturze, niczego w ten sposób nie ujawniając, a raczej nadając temu formę, literacki kształt. Pisze tę część swojego życia, której do tej pory nie była w stanie wyrazić inaczej niż przez cielesne symptomy, konflikty rodzinne czy trudności zawodowe. Kouchner po raz pierwszy mówi „ja” jako autorka-narratorka Familii grande, a wraz z tym słowem pojawiają się kolejne, pozwalające jej przerwać milczenie.
Książka Familia grande jest autofikcją. To nie opowieść o rodzinnym sekrecie i ujawnienie zatajonych wydarzeń z przeszłości. To narracja przełamująca niemoc symboliczną podmiotu zderzonego z realnością wydarzenia nieznajdującego swojej reprezentacji symbolicznej. W tym upatruję zasadniczej różnicy między autobiografią a autofikcją. Jeśli w pierwszym przypadku najważniejszy jest proces dojrzewania podmiotu, ukazujący jego indywidualność na tle społecznego ogółu, jego wyjątkowość czy wrażliwość w kontekście wpływów i napięć kulturowych i ideologicznych, to w tym drugim – cały wysiłek skupia się na ustanowieniu językowego podmiotu, na zbudowaniu językowej rzeczywistości, która w jakiś sposób rozgrywa się równolegle do tego, co wydarzyło się realnie. O literackiej wartości autobiografii świadczy kunszt połączenia ze sobą autoreferencyjności świata przedstawionego z autorefleksyjnym wglądem w rzeczywistość. O autofikcji jako literaturze można mówić tylko dlatego, że ona istnieje wyłącznie w literaturze, w języku, w pisaniu, w tekście i poprzez tekst. Autobiografia może być jak portret, autofikcja zawsze będzie tekstem: skreśleniem, zapiskiem, notatką, czekaniem na słowa, przerywaniem milczenia.
Autofikcja
Za twórcę tego gatunku uznaje się francuskiego krytyka i pisarza Serge’a Doubrovsky’ego. W 1977 roku w wydawnictwie Galilée ukazała się jego książka zatytułowana Fils (Syn); na czwartej stronie okładki znalazła się informacja autora: „fikcja wydarzeń i faktów ściśle rzeczywistych, można powiedzieć autofikcja. Oznacza ona zawierzenie języka przygodzie i przygodę dla samego języka”13. Autofikcja to artykulacja tego, co wcześniej nie zostało nazwane, nie zapisało się w języku, choć stanowi treść doświadczenia czy przeżycia podmiotu.
Fils był fragmentem większej całości, zatytułowanej Le Monstre (Potwór, wydawnictwo Grasset, 2014), liczącej ponad tysiąc siedemset stron, pisanej w trakcie własnej psychoanalizy autora, którą ten rozpoczął po śmierci matki. Przez siedem lat, codziennie w godzinach 9:30–13:00, Doubrovsky siadał przy maszynie do pisania i tworzył językową rzeczywistość, nazywając po raz pierwszy swoje uczucia i emocje związane z matką i ojcem oraz wydarzenia, które wcześniej nie znalazły swojej językowej reprezentacji. Symultaniczny proces psychoanalityczny odsłaniał nowe skojarzenia i nowe tożsamości, które ukazywały autora jako „obiekt” żarliwej miłości matki, jako podmiot w nienawistnej relacji do ojca. To zaś przywołało fale skojarzeń krążących wokół wysiłku indywidualnej mitologizacji, czyli wykorzystania mitycznego zasobu kultury i literatury, odwołań do Fedry Jeana Baptiste’a Racine’a, do kazirodczej miłości tytułowej bohaterki do jej pasierba Hipolita (Doubrovsky był profesorem literatury). Pojawiają się różnorodne „filiacje” – „les fils” to nitki, wątki; narrację budują kolaż myśli, wewnętrzny monolog, zdania urwane, bez rozbudowanej składni, bez interpunkcji. Autofikcja przypomina świadectwo językowej artykulacji realnego życia, a więc tego, co nie ma swojej językowej postaci.
W przypadku Doubrovsky’ego czynnikiem inicjującym pracę autofikcyjną była psychoanaliza skupiona na opracowywaniu klasycznego kompleksu Edypa. To odniesienie do struktury neurotycznej, które – zgodnie z intencją Sigmunda Freuda – jest kluczowe w procesie kształtowania się podmiotów w naszej tradycji kulturowej. Camille Kouchner urodziła się w roku, w którym Doubrovsky pisał swojego „potwora”, dlatego jej autofikcja i jej psychoanaliza mają już inny przebieg. Wraz ze zmianami społecznymi, które zaszły w drugiej połowie XX wieku, zmieniła się bowiem również sama psychoanaliza: obecnie nie interpretuje się wątków biograficznych powiązanych z Edypem, lecz koncentruje na doświadczeniu traumatycznym wynikającym z oddziaływania realnego na ciało. Mimo tych różnic nadal istnieją pewne elementy potwierdzające ciągłość gatunku. Są to z pewnością wpływ własnej terapii psychoanalitycznej oraz próba językowej artykulacji doświadczeń, którym wcześniej nie nadano formy językowej. Podmiot autofikcji mierzy się z kulturowym tabu, z tym, co nie posiada reprezentacji symbolicznej, i jako takie ma wartość traumatyczną, realną. Można o tym mówić jedynie w formie negatywnej, podkreślonej przez społeczny zakaz. W książce Doubrovsky’ego w toku analizy skojarzeń kazirodczych pojawia się w formie snu wyobrażenie „morskiego potwora” (tytułowy monstre), przypominającego hybrydę żółwia i krokodyla. Ta groteskowa, absurdalna wręcz wizualizacja przysłoniła to, co realne, co w swej istocie nienazywalne, a czego doświadczył pisarz jako syn w relacji z matką. Owo monstrum staje się „fikcją wydarzeń rzeczywistych” i jednoczesną artykulacją w postaci mitycznego obrazu nawiązującego do zakazanej tradycji kazirodztwa. Tym samym sama hybrydyczność autofikcji jako gatunku literackiego daje się sprowadzić do indywidualnej mitologizacji podmiotu, którego realnie nie ma, ale który nieustannie podejmuje pracę fikcyjnej autokreacji. Realna prawda przeżycia w sensie psychoanalitycznym zawsze przyjmuje strukturę fikcji, co nie oznacza, że jest kłamstwem.
Camille Kouchner również tworzy swojego potwora, który będzie wyobrażał to, czego nie da się wypowiedzieć. W jej przypadku jest to hydra. Najpierw pod postacią węża, a potem rozrastających się łbów, które zabijają „wyrozumiałość i spontaniczność”, pełne są jadu i gniewu: „Łby hydry mnożą się, odkąd skończyłam czternaście lat. Sedymentacja, akumulacja. Powolny proces niezakłócony żadną erozją”14; „Ta hydra, która z czasem ponawia ataki, zanim jeszcze pierwsza dawka trucizny zdąży się rozpuścić w ostatniej. Jej jad wzbiera; ukąszenia nie następują po sobie, lecz się na siebie nakładają”15. Potworność hydry uosabiają nie tylko pojawiające się wraz z kolejnymi wydarzeniami w życiu autorki-narratorki wcielenia monstrum, ale również słowa osób bliskich i dalszych, łączące się w jeden negujący jej doświadczenie głos: „To nie jest twoja walka. Jesteś zwykłą depozytariuszką dziecięcego sekretu. Nie masz prawa się skarżyć. Tobie nic się nie stało. Nie masz żadnych podstaw”16. To jest oblicze potwora stworzonego w autofikcji Kouchner. Niemoc symboliczna zostaje uzasadniona utratą prawa do mówienia o przeżyciu.
Kolejną kwestią zbliżającą do siebie te dwie oddalone w sensie historycznoliterackim autofikcje jest pojawiający się w obu przypadkach moment inicjujący rozpad porządku symbolicznego. Doubrovsky wraz ze śmiercią matki nie tylko traci jedyną kobietę, którą kochał, ale przede wszystkim sam przestaje być obiektem miłości. To oznacza upadek reprezentacji symbolicznej, która chroniła go przed kulturowym tabu kazirodztwa. Był obiektem miłości. W momencie, kiedy staje w obliczu tej starty, próbuje przyjąć pozycję podmiotową, lecz odkrywa brak uzasadnienia symbolicznego. Doświadczenie kazirodztwa wiąże się z przeżyciem, którego językowo nie będzie mógł przyjąć w formie nienegatywnej, gdyż to zawsze jest złamanie zakazu. Camille Kouchner została porzucona przez ojca, „ulubioną osobistość Francuzów”, ale pokochał ją ojczym, którego i ona kochała:
kochałam tego człowieka jak ojca, […] miałam rozbitą rodzinę, matka mi odpływała, a on był wszystkim, co mi zostało. Bo organizował nam wakacje, zabierał nas do kina, a później zaczął mnie uczyć podstaw prawa. Bo przez całe moje dzieciństwo, przez okres dojrzewania i po samobójstwach to ojczym podtrzymywał mnie na duchu. […] Bo to on – chociaż z dużym trudem – mnie podnosił. Bo nie zrobił tego dla mnie nikt inny poza nim. Bo znał mnie na pamięć, całym swoim sercem17.
Kazirodztwo, którego dopuścił się ojczym Camille na jej bracie, sprawia, że nie może ona pozostać obiektem miłości Duhamela. Oto utraciła rację swojego istnienia, a jako podmiot musi wziąć na siebie tę stratę symboliczną, dźwignąć ją i uzasadnić, chociaż nie znajduje słów w języku, w prawnym, społecznym i kulturowym dyskursie jej otoczenia:
Fakt, to było zaskakujące! A co z przymusem? Co z kurewskim przymusem moralnym? Co z faktem, że tak cię kochaliśmy? Co z faktem, że ci ufaliśmy, że dalibyśmy się zabić w twojej obronie, gdyby trzeba było! Co z faktem, że nawet nie mogliśmy wysłać cię do paki, tak bardzo się o ciebie baliśmy? Co z faktem, że to byłeś ty? Nie ktoś inny. Ty18.
Autofikcyjne s’écrire oznacza konieczność zapisania tego, co nie daje się zapisać – doświadczeń, takich jak śmierć matki, możliwa do przedstawienia tylko w formie utraty siebie jako obiektu matczynej miłości (Fils), albo napaść seksualna, dla której fikcja staje się jedyną formą językowego ujęcia, bo żaden dyskurs nie jest w stanie uzasadnić egzystencjalnej racji pozbawionego głosu, a więc unicestwionego w ten sposób podmiotu.
„Ulec” nie znaczy „zgodzić się”
„Moja wina polega na świadomej zgodzie. Jestem winna tego, że nie powstrzymałam ojczyma, że nie rozumiałam, iż kazirodztwo jest zakazane”19. W przypadku autofikcji Kouchner najistotniejsze okazuje się nie przebaczenie czy oczyszczenie, lecz uchwycenie różnicy pojęciowej między dwiema postawami podmiotu wobec przemocy: ulec a wyrazić zgodę. Clotilde Leguil w swoich analizach podkreśla, że w większości narracji o traumie – o gwałtach, nadużyciach seksualnych i przemocy – powtarza się podobny wzorzec20. Ofiara odczuwa winę za zbrodnię popełnioną przez kogoś innego, ponieważ uległa, czyli nie zdołała się sprzeciwić, poddała się przemocy. W języku prawnym i społecznym uległość zbyt często utożsamiana bywa ze zgodą, a brak sprzeciwu traktowany jest jako akt akceptacji. To pułapka, z której można się wydostać właśnie dzięki językowi.
U źródeł tego błędnego utożsamienia leży niemoc symboliczna – stan, który daje się przełamać wyłącznie przez słowa. Kouchner wychodzi z nieistnienia, kiedy przerywa milczenie, kiedy dostrzega, że nie może już dłużej oddawać swojego ciała „hydrze”, lecz musi bronić się za pomocą języka. Niemoc symboliczna obecna w naszej społeczno-kulturowej rzeczywistości wyraźnie odciska się w skrzywdzonych, straumatyzowanych ciałach. Autorka-narratorka Familii grande pokazuje, że dla niej jedyną drogą do reparacji pozostała literatura rozumiana nie tyle jako sztuka i przeżycie, ile jako pisanie i język, jako sposób artykulacji i zasób środków wyrazu. Dzięki literaturze Kouchner była w stanie oddzielić swoją uległość od zgody, której nigdy nie wyraziła.
1 C. Kouchner, Familia grande, tłum. i posł. M. Kamińska-Maurugeon, Wołowiec: Wydawnictwo Czarne, 2025.
2 Zob. L’inceste en droit français, online: https://www.lemag-juridique.com/fiches-pratiques/fiches-pratiques-penal/articles/linceste-en-droit-francais-3260.htm [dostęp: 19.09.2025]; France: New Legal Protections for Children, online: https://www.loc.gov/item/global-legal-monitor/2016–04-01/france-new-legal-protections-for-children [dostęp: 19.09.2025]; Le consentement, avec Camille Kouchner et Clotilde Leguil, online: https://www.radiofrance.fr/franceinter/podcasts/l‑heure-bleue/le-consentement-avec-camille-kouchner-et-clotilde-leguil-1780421 [dostęp: 19.09.2025]; C. Leguil, Céder n’est pas consentir. Une approche clinique et politique de consentement, Paris: Presses universitaire de France, 2021, s. 207–209.
3 C. Lévi-Strauss, Elementarne struktury pokrewieństwa, tłum. M. Falski, Warszawa: Oficyna Wydawnicza Volumen, 2012. Zob. też rozmowę z C. Lévi-Straussem z dnia 1 stycznia 1972 roku na temat socjologicznego znaczenia kazirodztwa „słabych” i „silnych”, zbiory Institut national de l’audiovisuel [materiał archiwalny].
4 C. Kouchner, Familia grande, s. 54.
5 Tamże, s. 52.
6 Tamże, s. 55.
7 Tamże, s. 54.
8 Obok książki C. Kouchner często cytuje się Zgodę (Le Consentement) Vanessy Springory (w polskim przekładzie Anastazji Dwulit, Kraków: Wydawnictwo Ostrogi, 2022) oraz Ponurego tygrysa (Triste Tigre) Neige Sinno (polskie tłumaczenie Katarzyny Marczewskiej, Kraków: Wydawnictwo Literackie, 2025).
9 Głosowanie Zgromadzenia Narodowego odbyło się w dniach 15–16 kwietnia 2021 roku; wcześniej (między innymi po publikacji książki Kouchner) prezydent Emmanuel Macron zapowiedział zaostrzenie prawa przez zmianę statusu przestępstwa oraz wymiaru kar za kazirodztwo.
10 Le consentement, avec Camille Kouchner et Clotilde Leguil, online: https://www.radiofrance.fr/franceinter/podcasts/l‑heure-bleue/le-consentement-avec-camille-kouchner-et-clotilde-leguil-1780421 [dostęp: 19.09.2025].
11 O fali świadectw, jaką wywołała publikacja Kouchner, pisze na przykład Dorota Malina. Taż, „Familia grande” Camille Kouchner zmienia Francję. Jak ta powieść będzie przyjęta w Polsce?, online: https://www.tygodnikpowszechny.pl/familia-grande-camille-kouchner-zmienia-francje-jak-ta-powiesc-bedzie-przyjeta-w-polsce-191306 [dostęp: 21.09.2025].
12 M. Janion, Być „ja” swojego „ja” [w:] tejże, Odnawianie znaczeń, Kraków: Wydawnictwo Literackie, 1980, s. 227–239. Wszystkie cytaty pochodzą z tego wydania.
13 S. Doubrovsky, Fils, Paris: Gallimard, 2001.
14 C. Kouchner, Familia grande, s. 122.
15 Tamże, s. 121.
16 Tamże, s. 108.
17 Tamże, s. 100–101.
18 Tamże, s. 144.
19 Tamże, s. 107.
20 C. Leguil, Céder n’est pas consentir. Une approche clinique et politique de consentement, Paris: Presses universitaire de France, 2021.
Bibliografia:
Doubrovsky S., Fils, Paris: Galilée, 1977.
Janion M., Odnawianie znaczeń, Kraków: Wydawnictwo Literackie, 1980.
Kouchner C., Familia grande, tłum. i posł. M. Kamińska-Maurugeon, Wołowiec: Wydawnictwo Czarne, 2025.
Leguil C., Céder n’est pas consentir. Une approche clinique et politique de consentement, Paris: Presses universitaire de France, 2021.
Lévi-Strauss C., Elementarne struktury pokrewieństwa, tłum. M. Falski, Warszawa: Oficyna Wydawnicza Volumen, 2012.
Sinno N., Ponury tygrys, tłum. K. Marczewska, Kraków: Wydawnictwo Literackie, 2025.
Springora V., Zgoda, tłum. A. Dwulit, Kraków: Wydawnictwo Ostrogi, 2022.
Źródła internetowe:
France: New Legal Protections for Children, online: https://www.loc.gov/item/global-legal-monitor/2016–04-01/france-new-legal-protections-for-children [dostęp: 19.09.2025].
Le consentement, avec Camille Kouchner et Clotilde Leguil, online: https://www.radiofrance.fr/franceinter/podcasts/l‑heure-bleue/le-consentement-avec-camille-kouchner-et-clotilde-leguil-1780421 [dostęp: 19.09.2025].
L’inceste en droit français, online: https://www.lemag-juridique.com/fiches-pratiques/fiches-pratiques-penal/articles/linceste-en-droit-francais-3260.htm [dostęp: 19.09.2025].
Malina D., „Familia grande” Camille Kouchner zmienia Francję. Jak ta powieść będzie przyjęta w Polsce?, online: https://www.tygodnikpowszechny.pl/familia-grande-camille-kouchner-zmienia-francje-jak-ta-powiesc-bedzie-przyjeta-w-polsce-191306 [dostęp: 21.09.2025].
