W wyobraźni topograficznej Żydów wschodnioeuropejskich – skojarzonej z przestrzeniami miejskimi i małomiasteczkowymi, skoncentrowanej przede wszystkim na wyobrażeniu sztetla jako ostoi tradycyjnego życia żydowskiego – wieś wydaje się zajmować miejsce marginalne, a przynajmniej jej obecność w żydowskim imaginarium kulturowym stanowi nadal nie dość rozpoznane i zbadane zagadnienie. Według Aliny Molisak, opierającej się na analizie wybranych przedstawień wsi w literaturze jidyszowej, wiejska przestrzeń z perspektywy żydowskiej występuje najczęściej w trzech wariantach: jako obszar działalności gospodarczej, w którego obrębie prowadzony jest handel obwoźny, działa wzięta w arendę karczma bądź dzierżawione są łąki, lasy czy młyny (typowymi dla tego wariantu bohaterami są żydowscy arendarze i dzierżawcy); jako miejsce zamieszkania, w którym Żydzi – w interakcji z otoczeniem nieżydowskim – wypracowują określone praktyki przestrzenno-kulturowe (na przykład adaptowania bądź przekształcania wybranych elementów kultury dominującej); jako miejsce życia i działania bohatera, którego Molisak nazywa „żydowskim dziedzicem” (w taki sposób zostaje wykreowana na przykład postać starego Łajewa z powieści Z jarmarku Szolema Alejchema: Łajew dostosowuje się do „pańskiego stylu życia”, jego „ogromny pański dwór” kontrastuje z „małymi, niskimi, ciemnymi chatkami chłopskimi”, od nieżydowskich szlachciców bohater ten różni się zaś tym, że traktuje chłopów jak ludzi)1.
Postaci nieżydowskich mieszkańców wsi pojawiają się zarówno w przestrzeniach sztetlowych, jak i wiejskich; różna jest jednak intensywność ich obecności i kontaktów z mieszkańcami żydowskimi. Inaczej niż w przypadku literackich obrazów sztetla, wieś nie odgrywa roli żydowskiej enklawy. W schemacie opowieści sztetlowej interakcje między Żydami a chłopami są niezbędne, ale obarczone wzajemnym dystansem. Jako wyznacznik życia na wsi pisarze żydowscy wskazują tymczasem przestrzenną bliskość, która sprzyja międzyludzkim (w tym międzyetnicznym) kontaktom oraz większemu przepływowi informacji na temat realiów życia codziennego sąsiadów. Kwestia faktycznego wpływu tej przestrzennej bliskości na sposób postrzegania chłopów i wsi wymaga dalszych badań. Niemniej mogę zaryzykować wstępną tezę, że wizerunek chłopów, jaki kreuje literatura jidysz, oscyluje zasadniczo między dwoma biegunami: z jednej strony stereotypem negatywnym, określającym nieżydowskich mieszkańców wsi jako agresywnych, ciemnych, rozwiązłych i nadużywających alkoholu, a z drugiej – stereotypem pozytywnym, utożsamiającym ich z budzącą rodzaj fascynacji tężyzną ciała, wigorem i żarliwym oddaniem pracy fizycznej.
Wiejskie przedstawienia są realizowane w jeszcze jednym wariancie – tożsamościowym. Wieś staje się tu przestrzenią negocjowania miejsca żydowskiego i żydowskiej tożsamości w nieżydowskim otoczeniu. Rezultaty i uwarunkowania tego procesu można prześledzić na przykładzie dwóch opowiadań – Erd [Ziemia] Racheli Korn (w przekładzie Anny Rutkowski) i Der fremder [Obcy] Israela Joshuy Singera (w moim tłumaczeniu). Oba teksty znalazły się w wydanej niedawno antologii Chasydzka maszyna parowa i inne opowiadania2. Te dwa literackie ujęcia wsi koncentrują się na postaciach żydowskich gospodarzy – Mordechaja w utworze Korn i Rafaela w opowiadaniu Singera – które pozwalają tematyzować osadzony w doświadczeniu wsi tożsamościowy model żydowskiej „tutejszości”. Wyrasta on z poczucia lokalnej przynależności i identyfikacji z zamieszkiwaną okolicą oraz z jej społecznością przy jednoczesnym pragnieniu zachowania odrębności kulturowej i językowej. Bycie „tutejszym” Żydem nie jest wariantem asymilacji, a raczej strategią integrowania żydowskości z lokalnością.
W opowiadaniach Korn i Singera żydowską tożsamość bohaterów sygnalizują religijne atrybuty, jak na przykład tałes Mordechaja, bądź rytuały – Rafael sprowadza z miasta rzezaka czy też odmawia wieczorną modlitwę majrew. W konstruowaniu żydowskiej „tutejszości” Korn idzie jeszcze o krok dalej, włączając wiejskie krajobrazy w żydowskie pole symboliczne albo na odwrót – opisując przyrodnicze zjawiska za pomocą metaforycznych porównań splatających obrazy natury z tradycją żydowską: „Przejrzałe źdźbła owsa przy najlżejszym podmuchu wiatru dzwoniły niby srebrne, małe dzwoneczki przy balsamince – rytualnej puszce do przechowywania korzennych przypraw”3.
W obu przywoływanych opowiadaniach żydowskie marzenie o zakorzenieniu w lokalności podlega różnego rodzaju weryfikacjom.
Weryfikacja wspólnoty nieżydowskiej: „Der fremder” [„Obcy”] Israela Joshuy Singera
W opowiadaniu Obcy Singer śledzi mechanizm działania wspólnoty wiejskiej, która zarządza prawem do przynależności i jako taka legitymizuje też żydowską „tutejszość”, zwłaszcza w momentach kryzysowych, zagrażających obowiązującemu status quo. Punktem wyjścia ukazanej przez pisarza sekwencji wydarzeń jest kradzież dwóch koni młynarza Rafaela (lub jak wołają na niego we wsi – Rafała); na wieść o występku do młyna schodzą się chłopi, by obejrzeć miejsce rabunku. Okoliczności zdarzenia są niepokojące: złodziej wyprowadził konie w nocy, zabijając wcześniej psa pilnującego obejścia i przecinając żelazną sztabę na wrotach do stajni, w dodatku nie zostawił żadnych śladów. Obserwujemy, jak wśród chłopów gwałtownie narasta napięcie, ich coraz większy gniew jest podsycany przez lęk o własne bezpieczeństwo, rośnie też strach przed tym, co zagraża wspólnocie i ustalonemu porządkowi świata. Ta intensyfikacja emocjonalna doprowadza do aktu zbiorowego wymierzenia sprawiedliwości, którym rządzi mechanizm „kozła ofiarnego”. Rozpoczynają się poszukiwania sprawcy. Na podstawie emocjonalnych, a nie racjonalnych przesłanek wytypowani zostają ci, którzy w wiejskiej gromadzie mają status „wewnętrznych innych”, a więc z różnych powodów sytuują się na marginesie „swojskości”. Najpierw o kradzież posądzają chłopi Cyganów, bo „ci czarni bezbożnicy ciągle kradną konie”, potem rzeźnika Jojne, bo „jest miastowy i wie, jak się majstruje przy żelazie”, ostatecznie wina spada na ślepego kowala Cegiełka, który „siedział w kryminale z miastowymi złodziejami i oni wyuczyli go, jak ciąć żelazo”, a ponadto „z psami […] nauczył się obchodzić jeszcze za czasów, gdy był hyclem”. Znajdują się kolejne argumenty przemawiające przeciwko kowalowi – ktoś zauważa, że odkąd wrócił z kryminału, we wsi cały czas coś ginęło, a wcześniej nic takiego się nie działo. Nawet topografia podkreśla jego odosobnienie i nieprzynależność, które mogą być szkodliwe dla wiejskiej wspólnoty: dom kowala stoi na górce, z dala od pozostałych zabudowań we wsi. Wszystko układa się zatem w sensowną całość; problem w tym, że opiera się ona na fałszywej racjonalizacji, która ugruntowuje myślenie zakorzenione w stereotypach i uprzedzeniach.
W ciągu eskalujących reakcji, emocji i zdarzeń następuje gwałtowna zmiana sposobu postrzegania żydowskiego młynarza. Ze swojego staje się tytułowym obcym. Na początku opowiadania Rafael wpisuje się w model „oswojonego Żyda”, którego „tutejszość” jest skutkiem zewnętrznej legitymizacji – w taki sposób bohater jest postrzegany przez nieżydowskich sąsiadów:
Rafael był swój we wsi. Nie tylko on, ale już jego ojciec urodził się w Leśniówce. Starzy chłopi pamiętają nawet jeszcze jego dziadka, gdy ten był pachciarzem u dziedzica we dworze. Do tego Rafael zachowywał się jak chłopi we wsi, a nie jak Żyd. Ani nie prowadził sklepiku, ani nie handlował rzeczami. Tak jak wszyscy gospodarze z Leśniówki, sam obrabiał swoją ziemię, brał drzewo z lasu, hodował krowy. Jego żona, Bejle, jak inne chłopki we wsi kopała ziemniaki, doiła krowy i jeździła na każdy targ w miasteczku, żeby sprzedawać gęsi, kury i jajka. W jego starym młynie wszyscy chłopi z okolicy mielili swoje żyto. Było wiadomo, że waga Rafaela jest dokładna i można na niej polegać. Z chłopami mówił po polsku jak równy z równym, choć nie wspominał Matki Boskiej, Jezusa Chrystusa i jego świętych cudów. I nawet swoją krzepą nie odstawał od najsilniejszych gospodarzy we wsi. Z łatwością pokonywał wąskie schody, niosąc do młyna korzec zboża. Dlatego uważali go za swojego, tutejszego z Leśniówki, i jego nieszczęście przeżywali jak własne4.
Z perspektywy wiejskiej wspólnoty Rafael jest jak chłop, zachowuje się jak chłop, mówi jak chłop, zatem może jedynie się upodobnić do chłopa, przyswoić chłopski model życia, ale chłopem nigdy nie zostanie. Sformułowanie „być jak” świadczy o dystansie nadawcy komunikatu wobec kogoś, o kim mowa, a kto jest postrzegany jako inherentnie obcy. Gdy Rafael odmawia udziału w zbiorowym akcie zemsty, a więc nie daje dowodu swojej lojalności wobec grupy, zostaje wykluczony ze wspólnoty:
on chce się wykręcić od pójścia z nami, ten Żyd… odsunął się od wsi jak obcy. […] W cichą gwiaździstą noc chłopi z Leśniówki wydali dwa wyroki na ludzi, którzy nie mogli już należeć do wspólnoty. Złodzieja Cegiełka zabili […]. Młynarzowi Rafaelowi wybili kamieniami szyby w izbie5.
Określenie „ten Żyd” zostaje tu użyte jako performatyw obcości, który neguje przynależność do wiejskiej wspólnoty.
Weryfikacja internalizowana: „Erd” [„Ziemia”] Racheli Korn
Tożsamościowa „tutejszość”, podlegająca jak u Singera zewnętrznej weryfikacji, okazuje się złudna – nie można być i Żydem, i chłopem; te dwie tożsamości są rozłączne. Opowiadanie Ziemia Racheli Korn ciekawie komplikuje Singerowską konkluzję, wprowadzając bohatera, który internalizuje tożsamość Żyda-chłopa czy żydowskiego chłopa. Jego tożsamość – tak jak chłopską – legitymizuje ziemia.
Warto w tym miejscu przypomnieć, że dla twórczości Korn – zarówno prozatorskiej, jak i poetyckiej – istotne znaczenie ma kontekst autobiograficzny. Autorka urodziła się w 1898 roku w osadzie Sucha Góra, niedaleko miasteczka Mościska w Galicji Wschodniej. Jej rodzice prowadzili gospodarstwo rolne. Urodzenie i wychowanie na wsi nie tylko zaważyły na tematyce utworów Korn, ale także ukształtowały jej literacką wyobraźnię; miały również wpływ na jej wizję wsi jako przestrzeni żydowsko-chłopskiej.
Mordechaj, bohater jej opowiadania, porzuca pracę mleczarza, by prowadzić własne gospodarstwo i uprawiać rolę, którą dzierżawi od dziedzica. Dowiadujemy się, że:
Już mu zbrzydła ta rozjeżdżona dróżka, przejadło mu się to krążenie dzień w dzień z zardzewiałą bańką mleka i pogiętym koszem po bogatych miastowych domach. Nieraz zimową porą palce zamarzły mu na kość i kawałki skóry odpadały od gołego, surowego mięsa. Mordechaj czuł, że przez te wszystkie lata rozwożenia mleka w najgłębszym zakamarku jego serca tliła się ukryta tęsknota za własnym kawałkiem pola, za takim gospodarstwem, jakie było kiedyś u nich w domu, zanim ojciec nie stracił całego majątku, procesując się z bratem6.
W postaci Mordechaja kumuluje się napięcie między mobilnością a osiadłością, które określa specyfikę diasporycznej kondycji żydowskiej. Zauważmy, że bohater rezygnuje z profesji ukazującej kwintesencję galutu (diaspory): bycie mleczarzem utrzymuje go w nieustannym ruchu, skazuje na codzienną i uciążliwą wędrówkę oraz na poczucie zależności od innych; dodatkowo – na poziomie intertekstualnym – zostaje skojarzone z powołaną przez Szolema Alejchema figurą Tewjego Mleczarza. Stając się „Żydem-chłopem” uprawiającym ziemię, Mordechaj sprzeciwia się tułaczemu modelowi życia, który uosabiał Tewje, a podkreśla swoją więź z zamieszkiwaną okolicą. Jego tęsknota za własnym kawałkiem pola to w istocie tęsknota za egzystencjalnym zakorzenieniem i pragnienie zadomowienia, dającego poczucie bycia u siebie (na swoim miejscu). Mordechaj dysponuje zresztą mocnymi argumentami przemawiającymi za jego chłopskością: po pierwsze – nie tyle przyswoił sobie to, co wiejskie, ile po prostu urodził się w rodzinie prowadzącej własne gospodarstwo i sam jest nazywany „dobrym gospodarzem”; po drugie – jest „tutejszy”, z wiejską okolicą związany egzystencjalnie i kulturowo, a z innymi mieszkańcami – wspólnotą doświadczenia. Dowodzi tego, gdy nuci ludowe przyśpiewki, a do koni zwraca się po polsku i gdy podobnie jak inni chłopi musi mierzyć się z siłami natury i siłami historii.
Forma zadomowienia, oparta na byciu „Żydem-chłopem”, jest w tekście Korn konstrukcją paradoksalną. W uprawianiu roli Mordechaj przejawia wręcz neofickie zaangażowanie – typowe dla kogoś, kto nie do końca czuje się pewny zajmowanej przez siebie pozycji, kogoś, kto przynależy do grupy mniejszościowej (i nie rezygnuje z tej tożsamości), a mimo to zgłasza akces do grupy dominującej. Tym samym nieuchronnie sytuuje się „pomiędzy”, z poczuciem konieczności nieustannego potwierdzania swojej podwójnej przynależności. Mordechaj żywi przekonanie, że możliwe jest osiągnięcie pełnego zakorzenienia. Wydaje się, że w tym celu nie potrzebuje aprobaty sąsiadów. Wystarczy, że będzie miał swoją ziemię:
Z lichego, jałowego pola uzyskał dwanaście metrów zboża. W oborze stało pięć młodych, czarnych krów i dwie jałówki. Mordechaj nie dawał chwili wytchnienia ani sobie, ani żonie z dziećmi, ani koniom.
– Na razie jestem u obcych. Nie mam tu jeszcze nic. Kiedy wszystko będzie moje, można będzie odpoczywać i nawet jeść białą chałę.
Nie bez kozery chłopi, idąc do drugiej wsi do kościoła, zatrzymywali się koło jego zboża i ciągnąc przez palce szerokie, zielone źdźbła młodej pszenicy, potakiwali z uznaniem głowami:
– Kiedy pole trafia w ręce dobrego gospodarza, musi zwrócić za ciężką harówkę pokaźny procent. Ha, bracia! Musi!7
Pracy na roli i w gospodarstwie Mordechaj podporządkowuje nie tylko swoje życie, ale też życie swojej rodziny. Jego dążenie do pełnej „tutejszości” wpływa destrukcyjnie, a nawet tragicznie na relacje rodzinne (potrzeby i pragnienia dzieci są ograniczane przez ojcowskie aspiracje, co rodzi międzygeneracyjne konflikty); oddziałuje także na relacje ludzko-zwierzęce (nie bez przyczyny Mordechaj zyskuje od nie-Żydów przydomek „końska śmierć”, a od Żydów „malechamowes” – anioł śmierci). Zarówno relacje rodzinne, jak i ludzko-zwierzęce układają się hierarchicznie i patriarchalnie, naznaczone są też zwykle fizyczną przemocą: „Za jego plecami opowiadano w dziesięciu okolicznych wioskach, że ciężką pracą zamęczył swoją pierwszą żonę na śmierć. Podobnie znęca się nad swymi końmi”8.
Marzenie o ucieczce z „tutejszości”
Konstrukt żydowskiej „tutejszości” jest uwarunkowany genderowo, co ma ścisły związek ze specyfiką wiejskiej struktury społecznej. W opowiadaniu Singera przynależność kobiety do wspólnoty jest przedłużeniem przynależności jej męża. Bejle, żona młynarza, tak jak on, funkcjonuje we wsi „jak chłopka”. Inaczej jednak układają się relacje małżeńskie. Nieżydowskie chłopki zostają wyłączone z męskich spraw, do zgromadzonych przy młynie kobiet wójt krzyczy: „Po co ciągną się tu za nami baby z dziećmi […]. Do domu, kobiety, do domu!”9. Tymczasem Rafael dzieli się z Bejle swoimi rozterkami, a ta – choć może się wydawać nieco komiczna w swojej poczciwości i prostoduszności, gdy próbuje ratować męża przed udziałem w zbiorowym mordzie i tłumaczy chłopom, że ten nagle zachorował – staje po jego stronie. To ona otwarcie (choć nieskutecznie) przeciwstawia się logice zbiorowej agresji.
Opowiadanie Korn wprowadza istotny dysonans w postrzeganiu potencjału symbolicznego ziemi, który wiąże się z rodzajem perspektywy, z jakiej patrzymy na wieś: z punktem widzenia podmiotu męskiego lub podmiotu kobiecego. Przywiązanie do ziemi, fundament poczucia zadomowienia Mordechaja, dla kobiet pojawiających się w życiu bohatera – drugiej żony Bejlcze i córki Ite – staje się źródłem zniewolenia. Bejlcze, która jako była służąca pomieszkiwała w mieście i teraz za nim tęskni, doświadcza wsi jako miejsca skazującego ją na samotność. Znamienny w tym kontekście jest już moment przyjazdu bohaterki do gospodarstwa nowo poślubionego męża; okoliczny krajobraz wywołuje w niej niepokój i poczucie osaczenia:
Dziewczyna dalej siedziała nieruchomo i spoglądała na świeżo połatany dach chaty i las, który niczym ciemna rama okalał zielonkawe pagórkowate pole i odcinał je od reszty krajobrazu.
Czerwonawe promienie zachodzącego słońca przeświecały przez łany młodego zboża i ozłacały zieleniące się kłosy. Nad polami unosił się niczym zielonkawa mgiełka pyłek z kwitnącego żyta. Nie słychać było żadnego ludzkiego głosu, wszystko zdawało się jakby wymarłe. Bejle wzdrygnęła się. Turecki szal zsunął jej się na ramiona i z czarnej, koronkowej chusty wyjrzała wąska, piegowata niczym upstrzone ptasie jajo w gnieździe, twarz10.
Dla Ite, córki Mordechaja z jego pierwszego małżeństwa, źródło zniewolenia tkwi w opresyjnej strukturze społecznej, zgodnie z którą kobieta podlega władzy ojca bądź męża. W tym porządku małżeństwo stanowi w dużej mierze transakcję ekonomiczną, zależną od układów między gospodarzami. W perspektywie wyjścia za mąż Ite dostrzega swoją szansę na uwolnienie się spod władzy ojca tyrana, nadzieje bohaterki okazują się jednak złudne, ponieważ ojciec, który potrzebuje pieniędzy na zakup ziemi, nie wyposaża dziewczyny w posag. Kulminację jej bezsilności, rozczarowania i poczucia zamknięcia w pułapce bez wyjścia w poruszający sposób ukazuje następujący fragment:
Zabrała się za skopanie ogródka, rozbijając przy tym grudy ziemi z taką furią, aż rozkruszona ziemia pryskała jak czarny, gęsty deszcz. Kiedy przestała na chwilę kopać i wyprostowała plecy, natychmiast poczuła takie zmęczenie w całym ciele, że musiała wbić gwałtownie motykę w nieskopaną ziemię i oprzeć się o pobliskie drzewo. […] Ite pochyliła się ku ziemi i wyciągnęła sztywne członki. I nagle jakby jej krew poczuła puls tej żywymi sokami wypełnionej ziemi i odpowiedziała oszalałymi i mocnymi uderzeniami serca. Jej zdławiony krzyk, gorący i przejmujący niczym miłosne trele słowika w krótkie letnie noce, powtórzył się kolejno trzy razy. Potem jej ciało jakby się rozpłynęło, pogrążone w cichym, nieutulonym płaczu11.
W opowiadaniach Korn i Singera bycie „tutejszym” Żydem wynika nie tyle z samego faktu urodzenia w wiejskiej okolicy, ile ze współdzielenia jej ze społecznością nieżydowską, zatem dostosowywania się do panujących w tej grupie reguł i warunków zamieszkiwania, a jednocześnie negocjowania w niej swojego, żydowskiego miejsca. Można na ten proces spojrzeć dwojako: z jednej strony polega on na ograniczeniu podmiotowej sprawczości w tworzeniu więzi przynależności, a z drugiej – pozwala na wytwarzanie własnego poczucia lokalności i zadomowienia. W obu przypadkach proces ten nie może się zakończyć i dopełnić, bo żydowskiej „tutejszości” trzeba dowieść lub ją nieustannie potwierdzać i ugruntowywać. Zarówno w wariancie Singera (upodobnienia do chłopa/chłopki), jak i w wariancie Korn (internalizowanej chłopskości), żydowską „tutejszość” określa fundamentalna niestabilność; jako taka pozostaje ona marzeniem o zadomowieniu, które okazuje się niemożliwe do spełnienia.
1 Zob. A. Molisak, Żyd patrzy na chłopa… Wiejskie przestrzenie i chłopscy bohaterowie. Kilka przykładów z literatury jidysz, „Studia Judaica” 2019, nr 1 (43), s. 31–48.
2 Chasydzka maszyna parowa i inne opowiadania. Antologia prozy jidysz (XVI–XXI wiek), red. K. Szymaniak, il. A. Czudżak, Warszawa: Żydowski Instytut Historyczny, Polskie Towarzystwo Studiów Jidyszystycznych, 2024.
3 Tamże, s. 378. W oryginale jidyszowym pojawia się tylko wyrażenie psomim-puszkes, czyli „besaminka”, „balsaminka”; wyjaśnienie dotyczące funkcji przedmiotu zostało dopisane przez tłumaczkę.
4 Tamże, s. 397–340.
5 Tamże, s. 404.
6 Tamże, s. 371.
7 Tamże, s. 372.
8 Tamże, s. 366.
9 Tamże, s. 401.
10 Tamże, s. 374.
11 Tamże, s. 370.
